Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle

Jak pisałam dzisiaj była jedyna możliwość, żeby z Lisa przywieść co nieco rzeczy, które żadnym sposobem nie wejdą do auta V. Wszystko byłoby dobrze, żeby nie to moje osłabienie i wciąż trwający atak bólu. Jakkolwiek na tyle słabszy, że krzywiąc się jakoś egzystowałam w pionie. Noc miałam już niespaną  tylko w połowie. Może i te zastrzyki działają z opóźnieniem albo samo mija. V, połamany i wczoraj i jemu walnęłam w dupę zastrzyk voltarenu.

Nie miał zresztą poco ze mną iść na Lisa, bo raz, żeby nie wlazł na nasze piętro a dwa i tak by niczego nie znalazł.

Ostatnio awantura była o komodę z Lisa. Z trzema dużymi szufladami. Najpierw mu nie pasowało, że nie ma gdzie postawić, potem, że nie pasuje ( a to mi najmniej przeszkadza, to się dopasuje drobiazgami). Potem, że nie wlezie w to miejsce które upatrzyłam. W sypialni są takie kolumny tworzące płytkie nisze. I w jednej z nich ma stanąć komoda. Przyznam się, że sama miałam wątpliwości. Wzięłam centymetr i zmierzyłam. Nisza miała 103 cm. Stanęło na tym, że jak się zmieści to wezmę. Z mebelków jeszcze taka szafkę z szufladkami, którą miałam pod fason kredensu w kuchni. Na szpargały V i na telewizor, bo wysoka. Ponadto szafkę na buty i deskę do prasowania. I oczywiście drabinę.Jako osoba uporządkowana zrobiłam spis rzeczy, żeby czegoś nie przeoczyć kiedy jest możliwość większego auta. I udało mi się wszystko i jeszcze trochę przywieść.

Doszły jeszcze 2 karnisze, doniczka na balkon na papryczki V. Balkon jak wiadomo maleńki i na razie stały bidne na tym cholernym zlewozmywaku kamiennym. To pójdą na zewnątrz. Wzięłam jeszcze taki obrus pod obrus, przeciwpoślizgowy. Doskonały wynalazek. Mam na Lisa takie dwa. Jeden wciąż jest na stole kuchennym. Znalazłam pilota od dużego telewizora ku szczęściu V. Wzięłam pled ze schowka, bo noce są zimne. I mój gruby piżamowy polar w charakterze dresu.

Niestety mieszkanie jest zimne przy takiej pogodzie deszczowej i wilgotnej. Szyby pojedyncze i stare okna pełne szpar. Już myślimy co to będzie zimą. Przy włoskim systemie grzania i kafelkach nie zapowiada się różowo. Ale wcześniej jest lato. Nie będę się martwić na zapas.

Komoda na styk. Ma 100 cm długości. Pasuje jak należy. Reszta też potrzebna. Teraz przede mną opróżnianie pawlaczy pod sufitem. I wtedy dopiero będę mogła dalej spisywać potrzeby. Tak, że dobrze, że poszłam sama. Raz, że V. nic by nie pomógł a tylko narzekał i stwarzał problemy.

-Poco ci to, na co ci to. Zostaw to. itp. 😀

Wracałam na nogach, bo w aucie nie było miejsca. I zobaczyłam kwitnący bez. Zrobiłam fotkę naturalnie.

A V. zrobił to co mu wychodzi bez zastrzeżeń czyli obiad dla naszej piątki.

Uporządkowałam po obiedzie i włączyłam pralkę. I teraz odstresowuję się notując dla potomnych jaka jestem dzielna.

Oklaski poproszę.

 

24 myśli na temat “Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle

  1. Lucia, oklaski to by ci się należały gdybyś olala to wszystko i leżała w domu i nabierala sił. A tak zostalas po raz kolejny silaczką ktorej nik za to nie podziekuje…. Ale dużo kobiet tak ma…. Zdrowia lucia 😘

    Polubienie

    1. Nicka gdybym leżała w domu byłoby mi jeszcze gorzej. Nic nie robilam więc tylko spacer i wejście do domu i dyspizycje co jedzie. A gdyby nie to nie wiem kiedy udaloby się to ogarnąć. I tak została. szafa do zmontowania i przywiezienia. Za to wiem ze się zmiesci.😄
      Jakoś to będzie. Już odpoczelam i po kolacji zrobię zastrzyki. I sobie i V. Buziaki

      Polubienie

  2. Brava, brava! Oklaski się należą. Super to wszystko zorganizowałaś. Teraz spokojnie mebluj, rozstawiaj. Cieszę się, że czujesz się już troszkę lepiej. Ale i tak życzę Wam obojgu dużo zdrówka.

    Polubienie

  3. Brawo! Brawo! Brawo ! – owacje na stojąco jak by co, wirtualne zapodaję ! Z facetami tak już jest. Mój małżonek wczoraj do sklepu pojechał , powiedziałam żeby mi kupił dwie rzeczy a i tak dzwonił 3 razy żeby się dopytać.Jednej rzeczy nie było z tego co chciałam , a druga była ale innej firmy niż zwykle kupuję , to powstał problem, bo inne.

    Polubienie

  4. Już u Was kwitnął bzy ? Uwielbiam te kwiaty , u mnie na bzie, pączki wielkości paznokcia..
    Pozdrawiam I Ciebie i V. , wracajcie do zdrowia.

    Polubienie

    1. Madzia to wina stressu. Ja tak zawsze reaguję po silnym napieciu. A na dodatek zmiana odzywianua wody i jeszcze zimno. A w Italii się o tej porze roku nie grzeje. Pozostają ciepłe polary i grube skarpety plus herbata. Nareszcie. Dzis o trzeciej w nocy pilam. 😄❤❤

      Polubienie

  5. Brawo! Dobrze, że atak bólowy powoli odpuszcza. Dziś niedziela, to postaw na odpoczynek i leniuchowanie. Macham do Ciebie gałązką oliwną 😉😁 buziaki

    Polubienie

Dodaj komentarz