Porządki ratują świat

Ktoś kiedyś powiedział, że rutynowe czynności pozwalają nabrać dystansu i przywrócić wewnętrzny spokój.

I to prawda. Ja dziś zastosowałam tę metodę tym bardziej, że mimo tego co oglądałam przez prawie dwa dni nie opuszcza mnie spokój/

Nie rozmawiamy dziś. Ja zrobiłam wokół siebie porządek. Czyli pomyłam podłogi, odświeżyłam pomieszczenia, bo upał daje do wiwatu. Poza tym te zastrzyki powodują, że  wachlarz w ręce to mój nieodłączny atrybut.

Ugotowałam zupę i nie wiem czy V, zaszczyci ją jedzeniem. Nic mnie to nie obchodzi.

W końcu ja też mam zamiar ją  zjeść.

Skończyłam 2 książki Hanny Greń z serii ” Śmiertelne wyliczanki”. Jak zwykle uważam je za doskonałe.

Zrobiłam porządek w plikach i poprzesyłałam na panedrive co tam mogłam. Czas mojego komputera dobiega końca, bo Windows 7 w styczniu przestaje istnieć. Czas na nowy komputer.

Co jeszcze dzisiaj się wydarzy nie mam pojęcia i dlatego zapisuję  te momenty. Niby zwyczajne, ale cały czas z podtekstem.

Oczywiście jest i

„LETNI DODATEK KULINARNY CZYLI MOJE PRZEPISY”.

Krótki, bo dotyczy zupy, którą można ugotować i w Italii. A warto.

I zrobiłam kuchenny eksperyment. Ugotowałam zupę koperkową w wersji włoskiej, czyli z zielonej natki „finocchio”. Oni to wyrzucają a ja na koperek przerobiłam. Zupa wyszła delikatna z drobną nutą zapachu „finocchio”. Jak ja lubię dla nich gotować. Uwielbiają polskie zupy i w ogóle, co ugotuję znika ze stołu. Sama radość dla mnie. A la koperkowa była ze śmietaną i zaciągnięta żółtkami. Z drobnym makaronem gotowanym osobno, żeby mi smaku zupy nie zepsuł.

I tak porządek wokół mnie przywrócił mi pion.

Dziękuję, że czuję Waszą  obecność. Nieraz pisałam, że to bardzo ważne dla mnie. Jako jedynaczka i z niewielką  rodziną przyjaźń nawet wirtualna wiele dla mnie znaczy.

A więc do jutra.