Piątkowo przedpołudniowo

Mamy zwierzątko w domu.

Dziwne zwierzątko.

Otóż od jakiegoś czasu zamieszkała z nami pszczoła. jedna. Upodobała sobie miejsce nad piecem kuchennym w poleczce takiej na przyprawy i inne duperele. Ta półeczka z wyposażenia mieszkania. V. zauważył, że pszczoła codziennie tam wlatuje zwykle około siedemnastej.

I po kilku dniach okazało się, że ona tam buduje konstrukcję. Nic nie robimy… ona nam nie przeszkadza a my jej

Wylatuje rano, wraca i pracuje. Nie mam pojęcia o życiu pszczół, ale jeszcze z pszczołą pod jednym dachem nie mieszkałam.

A tak to wygląda … precyzyjna robota i tych „muszelek” wciąż przybywa. Zaczęło się od jednej a teraz proszę…

Udało mi się zmieścić w sezonie letnim. Ostatni odcinek, kiedy nadejdzie czas ostatniego dnia lata.

Moje muffinki.
składniki :
250 g mąki
proszek do pieczenia – 2 łyżeczki ( ja w Italii daję więcej )
olej 75 ml – nie mniej
100 g cukru – może być mniej ( ja daję 70 g )
2 jajka
250 ml jogurtu naturalnego lub jak w Italii bianco czyli lekko słodkiego
Osobno mieszamy mąkę z proszkiem, osobno ubijamy cukier, jajka, olej i jogurt i powoli dodajemy mękę z proszkiem. Dobrze mieszamy ( ja mikserem, bo jestem leń Giuliana trzepaczką ręczną).
Nakładamy do foremek i pieczemy około 20- 25 minut w tem. 180°
Do środka dodałam skórkę pomarańczową własnej roboty i polałam polewą czekoladową też własnej roboty ( masło, cukier, 2 łyżki wody i kakao).

Pasta z brokułami
Bardzo dobre danie makaronowe i polecam ( na patelni mocno zrumienić skwarki ze świeżego boczku i na tłuszcz wrzucić brokuły w różyczkach, surowe, poddusić do miękkości, można podlać wodą, wymieszać z makaronem, krótka pasta ).

Została miska ryżu. A że nie lubię wyrzucać wymyśliłam dziś krokiety ryżowe z tuńczykiem.
Ryż wymieszać z jajkiem i tuńczykiem w oliwie. Porządnie wymieszać, jak kotlety mielone. Sól, pieprz i co kto lubi. Uformować krokiety. Smażyć na oleju na złoto a później na gorące położyć plasterek sera. Pan domu się zajadał i krokiety weszły do jadłospisu. Mojego zresztą też.
Kolacja  to ciekawostka.
Było papacio. Jak to się pisze, nie mam pojęcia, bo to jest w dialekcie. Wszyscy mówią, ale mało, kto umie pisać a i z czytaniem bywa różnie. W domu Giuliany zdaje się tylko Dawid czyta i pisze w dialekcie.
Nie jest to dialekt ascolański, którym mówi P. ( ale czy umie pisać i czytać nie mam pojęcia) ale dialekt z San Vito z którego pochodzą państwo starsi. Wysoko w górach nad Ascoli.
A wiec dziś było „papacio”.
Ja już jadłam „papacio” w wersji letniej ( ziemniaki i fasolka szparagowa) i o tym opowiadałam.
Dziś wersja zimowa. Kapusta, włoska zresztą i ziemniaki.
Kapustę dzielimy na liście i po wypłukaniu wrzucamy wcześniej do garnka  z wrzącą wodą, bo podobno, jest to gatunek twardy. Obrane ziemniaki wkłada się, kiedy kapusta mięknie. Na patelni zrumienia się cebulę, czosnek i kiełbasę albo jakiś boczek bądź szynkę. Przegląd lodówki. Kiedy kapusta i ziemniaki są miękkie odcedza się je i w tym samym garnku ubija razem na paćkę dodając na końcu to, co się smażyło na patelni.
Kiedyś w lecie pytałam P. czy zna „papacio”. Powiedział, że tak, ale to jest „piatto di contadini” czyli „jadło chłopskie „. Ascolańczycy nawet, jak jedzą to się do tego nie przyznają. Wersja letnia bardziej mi osobiście „leży”. Ale zjadłam. Winem popiłam.

Dziś dzień czytania. Bo książka jest dobra na wszystko.

18 myśli na temat “Piątkowo przedpołudniowo

    1. Napisałam u Eli, że u mnie pająków nie widać. A jak są to niech łowi na zdrowie. I tak tu nie pomieszkamy z nią za długo. Dziękuję, ze napisałaś i teraz wiem, że już działa strona bez problemów. Półeczka nie moja ale mam podobną. 😀

      Polubienie

  1. Pappacio czyli nasza paćka 🙂 . Nigdy nie robiłam takiego zestawu . Brokuły z ziemniakami w paćkę a i owszem , ale ziemniaki z kapustą – nie. Paćki z fasolką szparagową też zresztą nie . Ale może czas spróbować 🙂

    Polubienie

  2. Jadłam takie ziemniaki ale boczkiem cebulką i czosnkiem i do tego klopsiki . Ale o takich z kapustą tez słyszałam.Taka jak z bigosu ale słodka i lekko wszystko przesmażone.Ponoć mniam mniam :)Buziaki śle

    Polubienie

      1. O matko! Gliniarz, kokony, larwy i pająki, to dla mnie za dużo. Ale zanim nie przeczytałam komentarzy, to pomyślałam, że fajnie mieć taką pszczółkę domową, co koralikami dekoruje szafkę. Ciekawa historia!!!

        Polubienie

Dodaj komentarz