Czas Offidy

Wczorajszy dzień dał mi się we znaki. I sama sobie jestem winna. Zachciało mi się ” damą być, ach damą być”, Jakbym nie wiedziała i nie przysięgała sobie, że nigdy do Offidy na obcasach. Ale nie, włożyłam buty na obcasach i na dodatek na cieniutkiej podeszwie. I słynne kocie łby w Offidzie, niezmiernie zabytkowe i widowiskowe przy moich dodatkowych kilogramach dały mi się we znaki. Szłam jak paralityk, bo obcasy wpadały w każda szparę i groziły śmiercią i kalectwem.  A żeby się dodatkowo umartwić wbiłam się w wąską spódniczkę i rajstopy. Szczególnie te ostatnie po lecie nie przyniosły zadowolenia.

I cóż z tego, ze znajomi panowie jeden w jednego komplementowali mnie na wyścigi zwłaszcza poza uszami i oczami małżonek. No poza jednym, który wielbi mnie głośno 😀

Offida przywitała nas zmienną pogodą, bez deszczu jednak. Parasol w torebce miałam . Oczywiście zdjęcia tylko z głównego placu i to z pozycji ławeczki.

Teatr też minimalistycznie. Z racji gadających głów przed obiadem. Za to spodobały mi się maski wiszące u sufitu w holu teatru.

W końcu nadszedł czas dla podniebienia. Ruszyliśmy wraz z innymi. Pod górkę, po kocich łbachCIMG0326.JPG , w moim przypadku z modlitwą o zachowanie nóg w całości. Koło mojego ulubionego ” żniwiarza”. CIMG0325.JPG

Zasiedliśmy za stołemCIMG0329 a do V. chyba dotarły te pochwały mojego looku bo ostawił mnie do zdjęcia bez mojej chęci, co widać.

Punktualnie o trzynastej pojawił się sznur kelnerów z przystawkami. A więc teraz zgodnie z tradycja o tradycyjnym niedzielnym obiedzie.

Oto przystawka. CIMG0336Następnie dwa dania pierwsze.

Lasagna zwana u nas timballoCIMG0337 i tagliatellini z ragu’.CIMG0338

Następnie czas na dwa drugie dania.

Jagnięcina… tu kotlety jagnięce. Tak wyglądająCIMG0340. Z długą kością do trzymania Czasami koniec jest obwinięty folią spożywczą. Do tego oliwki ” ascolane”| i cremini. Oto jak wygląda słynna ” ascolana” w środku.CIMG0341

Drugim drugim daniem był plaster pieczeni z ziemniaczkami smażonymi.CIMG0343

Oczywiście sałata na koniec po skończeniu jedzenia dań głównych.CIMG0344

I deser.

Obiad kończy kieliszek ” spumante” czyli wina musującego włoskiego.

I kawa.

Repetować można było każde danie. 😀

Nie muszę pisać, że w spódnicy zrobiło mi się jeszcze ciaśniej. 😀 mimo nie repetowania.

Była godzina szesnasta. Za pół godziny rozpoczynał się spektakl w teatrze. Poszliśmy naturalnie. Niestety był to niewypał. Po pierwszym durnym pierwszym akcie wyszliśmy z teatru i nie tylko my.

Czas Offidy się skończył. CIMG0348

Wróciliśmy do domu.

I po szczegółowym sprawozdaniu:

Do widzenia się z Państwem. Jutro.

20 myśli na temat “Czas Offidy

    1. Po pierwszyn podaniu kelnerzy obchodza kolejny raz z półmiskami. A nakładają Ci do momentu aż powiesz „dosyć” . Stąd kazdy ma inną porcję. Po każdym daniu spora przerwa na pogaduchy ze znalomymi.😄 Buziaki

      Polubienie

  1. Dużo mięsa, to mnie zawsze dziwi, ale niektóre potrawy wyglądają bardzo smacznie! Brawo za obcasy, wiem co to znaczy, chodzić po bruku w szpilkach. Męka okrutna!

    Polubienie

  2. Może i wycierpiałaś się, ale nogi w takich bucikach i rajstopach prezentują się bardzo elegancko. Zresztą sama piszesz, ze panowie podziwiali Cię. Ciesz się, że nie szliście po schodach do wysokiego kościoła 🙂 , o czym kiedyś pisałaś.

    Polubienie

  3. Szpilki i kocie łby! Cud, że obcasów nie połamałaś… ale warto było się pomęczyć, żeby usłyszeć tyle miłych słów 🙂 Nigdy więcej … do następnego razu 🙂 Buziaki!

    Polubienie

      1. I to jest dobry pomysł. Dawniej pantofle nosiło się do teatru i przebierało w szatni, żeby w mało eleganckich butach po przybytku sztuki nie chodzić.

        Polubienie

  4. Ale za to nóżki jak ładnie wyglądały w tych bucikach, rajstopach i krótkiej spódnicy:) Widać jednak nie zrekompensowało Ci to trudu chodzenia na obcasie po bruku, bo uśmiechu na zdjęciach nie widać.
    Sześć dań mięsnych i jedna zielona sałata. Sałatę bym zjadła. Ciastko też 🙂 Zazwyczaj Polacy będąc za granicą narzekają na brak warzyw, nawet ci jedzący mięso. Bo co szkodziłoby do każdego z tych dań dołożyć górę warzyw, surowych albo nawet nie ? Nie brakuje Ci zieleniny do włoskich posiłków, Lucia ?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Zielonapiranio u mnie uśmiech ostatnio towarem deficytowym . 😀 Z tymi warzywami to jest trochę inaczej. Otóż Włosi jedzą dużo warzyw ale poza zieloną sałatą w wersji jednogatunkowej, wielogatunkowej i tzw> ” mista” czyli z marchewką, cebulą, finocchio, pomidorami i ogórkami czyli surowizną warzywną warzywa jedzą jako samodzielne danie głównie duszone z oliwą. Mięsa czy ryb nie łączy się z warzywami stąd sałata jest ostatnim daniem i kończy obiad. Wyjątek stanowią pieczone ziemniaczki do mięsa. Jako jarzynka.
      A sałatę je się prawie codziennie i warzywa też. Inny system jedzenia. Buziaki

      Polubienie

Dodaj komentarz