Wilczy apetyt

Dziwnie się zachowuje mój organizm. Kiedyś przeziębienie podobne do tego, które przeszłam kończyło się jakąś odpornością. I mijało po kilku dniach, jeżeli z katarem, to po przysłowiowych siedmiu, bez śladu. A teraz wciąż mam wydzielinę w oskrzelach, chociaż na szczęście pozbywam się jej  rano bez trudu. Ale to wciąż nie jest pełnia zdrowia. Jakiś wirus paskudny lata, bo nie ja jedna, tak to przechodzę.

Poza tym wczoraj miałam napad ” wilczego apetytu”. Jak nigdy popołudniu zafundowałam sobie dwie kromy chleba z masłem i dodatkowo z roladą z boczku. Ani chybi brakuje mi polskiego jadła i napoju też.

Mam zdecydowany przesyt włoskiego modułu jedzeniowego.

Te kromy mnie absolutnie nie usatysfakcjonowały i zaraz potem zrobiłam 12 racuchów z jabłkami. Bo tu już V. potowarzyszył.

I wreszcie poczułam się syta.

I na dokładkę stale mi zimno.  Wyraźny spadek formy. Najlepiej się czuję wieczorem kiedy mogę położyć się do łóżka.

Niech ta wiosna już przyjdzie, to może nabiorę chęci do życia.

Tak jedynie przy tym życiu trzymają mnie książki, których nakupiłam sporo.

Wczoraj za podpowiedzią bloga Ani.

http://www.rozmowki-kobiece.pl/2020/02/kafelek-mistrza-alojzego-czyli-czy-da.html

I tak ” Kafelek mistrza Alojzego” jest już759550-352x500 mój.

Ponadto informuję, że na bieżąco notuję niektóre wiadomości z Sanremo 70.

Po koncercie finałowym w sobotę zabiorę się za subiektywne podsumowanie.

A co się wydarzy jutro sama jestem ciekawa. Bo dziennik osobisty to zawsze jest mieszanka… zdarzeń i wydarzeń.

 

 

 

6 myśli na temat “Wilczy apetyt

  1. Acha, ja też czekam na wieczór i czytanie w łóżku . Ale mam tak co roku , w zimie – sezonowe obniżenie nastroju . I apetyt na słodkie . Aktualnie dopadł mnie nerwoból : ciągnie od łopatki , przez staw barkowy po rękę . Słońca zero – to dlatego. Na oslidey jest deszcz – to dobrze, bo w Polsce jest sucho jak pieprz . A mam na myśli poziom wody gruntowej nie to co na wierzchu. Mnie wczoraj też wzięło na konkret : na kokacjey zjadłam całą bułkę z dwiema długimi laskami kabanosa- bardzo rzadko tak jem.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Och jak Ci wspolczuję . Mój z lekka ucichł pid żelem z arniką z wit. E. Może spróbuj. Zawsze to zewnętrznie. A ja chyba z tego zimna nabrałan ochoty i na słodkie i na coś konkretnego. ** nawet czapkę włożyłam mimo 13 stopni. Nimy na sporym plusie ale powietrze lodowate.

      Polubienie

  2. Lucia, podczas czytania nabrałam chęci 🙂 Wstałam od Lapcia, usmażyłam na kolację placki z jabłkami 🙂 Zjedliśmy, nawet teściowa zjadła. Mąż poszedł z psiepsiołami, a ja wróciłam do Ciebie 🙂 Można więc powiedzieć, że wieczór spędziłam z Tobą 🙂 Buziaki 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. Widocznie potrzebowałaś większej ilości jedzenia . Organizm się domagał. Czasem tak jest . Babcia mi zawsze powtarzała, że jak się ma na coś ochotę to należy to zjeść , bo organizm sam wie co mu potrzeba. Staram się tego trzymać . Jak robimy remonty to zwykle mam zapotrzebowanie na boczek i biały ser. Widać przy większym wysiłku zapotrzebowanie na te produkty mi rośnie.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do azalia17 Anuluj pisanie odpowiedzi