Włoska codzienność

Życie pomalutku wskakuje na swoje miejsce. Wczorajszy dzień spędziłam na odpoczynku, bo jednak taka podróż daje się we znaki. Zmęczenie dopadło mnie wczoraj popołudniu.

A i ranek dał mi popalać niespotykanie silną migreną. Nie dość, że mnie obudziła i nawet aspiryna „C” nie dała jej rady, to poprawka z włoskiej OKI też nie na wiele się przydała. Dopiero solidne espresso dołożyło swoje działanie i migrena się uspokoiła.

Drugim powodem zwolnienia tempa były spuchnięte nogi. Nie miałam tym razem możliwości jak w drodze do kraju potraktować ich tylko miękkimi skarpetkami i mimo, że miałam wygodne tenisówki brak podnóżka przez pól drogi kiedy to siedziałam pomiędzy kierowcami dał mi im się we znaki.

Poza tym nie udało mi się wymigać od przypadłości toaletowych zwanych nieelegancko ” sraczką” na skutek zmiany wody i jedzenia. W kraju tym razem mnie ominęło. Tutaj oddalenie się na dłużej od łazienki grozi nieszczęściem.

Dziś jeszcze nie wiem, co będę robić… wczoraj byłam na mini spacerze a  po kolacji spotkałam się z Lucią Modną.

Jednak wiadomo, że w domu zawsze jest coś do zrobienia. 😀

Szczególnie przywracając gospodarstwo domowe, po samodzielnym gospodarowaniu osobistego.

Jednak panuje sympatyczna atmosfera. Nawet mój komputer mu nie przeszkadza i to, że sobie oglądam ulubionego już ” Lucyfera”.

Kończę sezon pierwszy. Mam jeszcze dwa odcinki.

Pozostałe sezony też mam i naprawdę polecam. Relaks i  to pełny.

Mimo tych nadprogramowych kilogramów przymierzam się do ciasta z jabłkami. Przywiozłam papierówki, ale nie znalazły one uznania we włoskim postrzeganiu smaku. A do ciasta są doskonałe.

Smak osobistego docenia polską wiejską kiełbasę i wódkę „Żubrówkę” zwaną przez niego „Bizon vodka” lub grappą.

I to chyba wszystko, co codzienność mi przyniosła.

I jeszcze jedno.

Oto mój opłakany przeze mnie czarny bez. Rośnie i odrasta a więc na pewno wiosną zapachnie.

A kiedy wracałam ze spotkania z Lucią Modną znów urzekło mnie piękno piazza Arringo.

I naturalnie wyeksponowanie naszej ascolańskiej oliwki.CIMG3628 Restauracja z niej słynąca obchodzi własnie 35 lecie.

Wracając do domu zobaczyłam sączące się światło z kuchni i pomyślałam, ze mimo wszystkiego, tu też jest moje miejsce.CIMG3636

I po tym sentymentalnym zdaniu czas na serwis codzienny.

To są dopiero problemy dotyczące wiary. Zwłaszcza, że naród coś chyba mniej ofiarny.

Screenshot_2

Kuria płocka: Śpiewy nie mogą być świeckie. Zakaz na ślubach dla utworów: Cohena, Fogga, Rubika, Bacha?

Teraz kulinaria.

Sama rozważam wykonanie tego przysmaku.

Screenshot_4

https://italiamini.blogspot.com/2020/08/marmolada-z-cebuli.html?spref=fb&fbclid=IwAR0irTsUc9Y-6YPQGTVjiZl2ggP3ptx__m7TdVR3_-8pl63z1jBvHFv7vE0

I oczywiście stała porcja rozrywki.

To zdjęcie zatytułowano:

Odnaleziony po latach but.117324677_2910719809178818_7664453355800396783_n

A to naturalnie stare krakowskie zdjęcie.Screenshot_3

Galeria Memów.

Jutro czas Luci Modnej.

Do zobaczenia.

12 myśli na temat “Włoska codzienność

  1. Jak dobrze czytać u Ciebie, że już jest pyszna tarta z polskich papierówek i to że wracając do domu włoskiego widać światło z okna kuchennego. Odpoczywaj po podróży i zjedz za mnie tę dużą , nadziewaną oliwkę ascolańską. Pamiętam jej smak – mniam. Buziaki !

    Polubione przez 1 osoba

  2. Spuchnięte nogi i sraczka to norma po długiej podróży 😂 podoba mi się nazwa Bizon wódki. Zdjęcia cudne, mówiłam, ze bez odrośnie. On jest niezniszczalny.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No tak wpisane w atrakcję długiej podróży. Bez rzeczywiście niezniszczalni. A V.dostał od mojej surowej nasze polskie wino o nazwie ” Czarny bez”. Bardzo ładnie się prezentuje. Buziaki

      Polubienie

  3. Delektuj się więc swoją Ascolą…
    „La chiamavamo il salotto d’Italia:
    la piazza sembra immobile nel tempo,
    con la chiesa per parete, il palazzo
    comunale dove dicono sì
    gli sposi attesi da parenti e amici
    coi fiori in mano”
    Tak śpiewa i myśli o niej Roberto Vecchioni …”z kwiatem w dłoni”
    😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Już kilka razy zauważyłam, ze język włoski Ci nie obcy. Ja jestem teraz rozdarta na pół. . Może uda się kiedyś pomieszkiwać i tu i tu. I obie strony szczęśliwe. Teraz kiedy po prawie 3,5 roku nabrałam polskich kilogramów czuje się i wypoczęta i zrelaksowana. Mimo tego cholernego wirusa czuje sie szczęśliwa. Uściski Ceramiku.

      Polubione przez 1 osoba

  4. Jak dobrze przeczytać , że u Ciebie wszystko się układa. Znaczy podróż przyniosła więcej niż zamierzałaś. Mówiłam , że „Lucyfer” jest debeściasty. Zauważ , że nie ma wulgaryzmów i chociaż ciągle jest o seksie , nie ma też emanacji golizny . Jedynie takie nawiązania . Mnie się to podoba .

    Polubione przez 1 osoba

    1. No i uciekł mi komentarz. Z przyjemnością oglądam. Dobrze ze sobie ściągnęłam wszystkie odcinki. Wystarczy do piątego sezonu. Dobrze mieć taką zabawną odskocznia. Buxiaki

      Polubienie

  5. Lucia, na następną długą podróż (gdziekolwiek byś nie jechała) weź coś w rodzaju Detralexu/Diosminy czy czegoś podobnego. lekarz kiedyś mi poradził i stosuję. Pomaga na krążenie w nogach podczas długiego przymusowego siedzenia podczas podróży.
    „Bizon vodka” też mi się podoba, sprzedałam Najdroższemu i też mu się spodobała 😉 A Ty się nie przemęczaj teraz tylko odpoczywaj po tak intensywnie spędzonym czasie. Buziaki!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję. Muszę zapisać i zapytać ewentualnie ściągnąć z kraju. Bo czort wie, czy Włosi mają jakiś odpowiednik. Bizon vodka brzmi światowo i można wymówić bez problemu. 😀 Odpoczywam Aniu Calusy

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do annapisze19 Anuluj pisanie odpowiedzi