Długiego weekendu ciąg dalszy

Dla nas emerytów nie ma, to specjalnego znaczenia więc hasło do wyjścia V. padło normalnie w okolicy godziny dziewiątej. Na ulicach pusto o tej porze, bo pracujący Włoch z pieleszy wyjdzie znacznie później. Tym bardziej, że wczoraj tłumy przewalały się po Starówce dookoła. Wszyscy wcześniej czekali na godzinę ” zero” kiedy to nastąpi światłość. I pewnie załapałabym się na ten moment, gdyby mnie V. nie zagadał. Punktualnie o 17,15 rozświeciła się Starówką.

Place i uliczki i wszystkie paczki, choinki, bombki i inne urokliwe miejsca jak dziedziniec magistratu.

Nawet Babbo Natale podjął swoją pracę pozując do familijnych zdjęć.

To było wczoraj, a teraz zapraszam do mnie. Brakuje mi jeszcze dekoracji na drzwiach wejściowych, ale to może dzisiaj. Wczoraj spędziłam na zewnątrz , jak policzyłam przed i popołudniu, do wieczora około ośmiu godzin. Z tego może pól godziny przysiadłam w oczekiwaniu na iluminację. V. chyba też ten maraton odczuwa, bo dziś wróciliśmy do domu wedle jedenastej, co już dawno się nie zdarzyło. Zdążyłam znów zrobić trochę zdjęć z pchlego targu i stoisk kiermaszowych na jutro. A nawet posłuchałam koncertu ulicznego.

A teraz już Natale moje. W tym roku z racji nowych okien nie mogłam zawiesić innych firanek jak najcieńsze i najlżejsze, bo na haczykach samoprzylepnych.

Zwracam uwagę, jak bez zamkniętych okiennic zaglądamy sobie do mieszkań. 😀

Jest choinka przywieziona z Polski, szopki naturalnie i inne dekoracje.

A teraz epokowa wiadomość. Jest, co prawda ciepło na dworze, ale okna się sprawdziły i chwała V. za kłótnie włoskie z właścicielem. Co prawda i ogrzewanie jest włączane, ale temperatura w domu podniosła się do tego stopnia, że w nocy z 7/8 grudnia zrezygnowałam z nocnej podkoszulki termicznej zakładanej wraz z piżamą.

I zaraz mi się śpi lepiej, bez tych warstw. A poza tym doszłam do wniosku, że humory V. oprócz pełni powodują ” zęby jadowe”, które niewątpliwie posiada. Dopóki tego jadu nie wystrzyka, jak nie przymierzając wczoraj, bo był nie do zniesienia ten jad unosi się wokół niego. Wczoraj wystrzykał i dziś jest prawie normalnym V.

Popołudnie pewnie spędzimy znów spacerując po pchlim targu. I jutro i pojutrze.

Czytam ostatni tom „Doktor Zosia” Albeny Grabowskiej. Żeby nie było, że nie czytam. 😀

To teraz Rozmaitości.

Kącik LN

Poradnik PPD

Dział kuchenny

I dziś sluchamy

To do jutra. Będzie pchli targ.

12 myśli na temat “Długiego weekendu ciąg dalszy

  1. Cudnie rozbłysła światłami starówka Askoli , jest tam jak w bajce.
    Gdyby tylko nie te zęby jadowe strzykające samym złem ……
    Uściski przedświąteczne i siły w nogach ;-D

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ładne te ubrane w gwiazdy betlejemskie okna, ja jestem fanką skąpych firaneczek, i nie przeszkadza mi, że ktoś może do wnętrza zajrzeć. Tobi z kolei odwrotnie,najlepiej wszystkie żaluzje w dół. W

      Polubione przez 1 osoba

      1. Mnie w sumie też nie przeszkadza. Ale Włosi naród ciekawski więc byłoby to śledzenie całego dnia u nas. 😀 I są do tej ciemnicy przyzwyczajeni. Ja tylko na noc zamykam. 🙂

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s