Pierwszy zimowy lament

… Czyli powróciła ” baba syberyjska”. Bo do nas dotarła zimą. Włoska, co prawda, ale wcale nie mniej dająca się we znaki. Chwała Panu, że chociaż okna spełniają swoją rolę. Inaczej pewnie ta baba pojawiła by się znacznie wcześniej. Rano temperatura była 1 stopień. Gdyby było deszczowo, to byłby deszcz ze śniegiem. Na szczęście jest słońce. I tak ma być do poniedziałku. Niby 1 stopień to nie trzaskające mrozy, ale nie w domach większości Włochów.

O naszym już nie mówię. Dziś obudziło mnie zimno w sypialni. Jak nie ma być zimno, skoro na noc wyłącza się ogrzewanie ( prawie wszędzie, bo istnieje inna opcja, kto wie czy nie gorsza). U nas ogrzewanie włącza się wieczorem głównie w łazience i sypialni. To ile tego ciepła przejmą mury półmetrowej grubości. Potem jest ranek, gorąca kawa i rozruch. I o 9, 15 wyszliśmy z domu. wcale mnie ten dom w tej temperaturze nie zatrzymywał. I chyba V. nie bardzo wiedział, co zrobić, bo wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy załatwiać jego sprawy. Wciąż ze spadkiem po matce. Tym razem, to średni pozwał obu braci o tzw. w Polsce ” zachowek”. Wczorajsza msza rocznicowa po jej śmierci chyba jak dla mnie dziwna. Stawili sie wszyscy synowie w ilości trzech i nie odezwali sie do siebie ani słowem. Jedyna najmłodsza bratanica podeszła do V. się przywitać. Była też Polka związana z najmłodszym, za którą jest mi zwyczajnie przed V. wstyd kiedy wysprzedawała wszystko po jego matce, a o czym doskonale wiedziałam.

Nie ma to, jak z rodziną. Plus, że taka msza odbywająca się w zakrystii trwa 25 minut i jest pozbawiona ” przekazania sobie znaku pokoju”. 😀

A wracając do baby syberyjskiej. Wobec temperatury zamieniłam golfik bawełniany wkładany na koszulkę termiczną z długim rękawem, na golfik wełniany. Potem sweter i jeszcze coś co można nazwać bezrękawnikiem lub serdakiem. Nie jednak bezrękawnik.

Szkoda słow. A wracając do innego sposobu ogrzewania domów włoskich. Znam taki, gdzie ogrzewanie włącza się wieczorem a właściwie nocą i grzeje do jedenastej w południe. W nocy za ciepło, a w dzień kiedy mija południe, do wieczora w domu lodówka, bo mury nie zatrzymują ciepła. Też do dupy bez przeproszenia.

Właściwie, to nawet nie lament, bo powoli zaczynam być zahartowana w zimnie włoskim. Powinnam umrzeć na zapalenie płuc, a żyję. Ale, co to za życie. Tylko odliczać do wiosny.

Wróciliśmy do domu wedle południa, a nawet po i V. zabrał się za przygotowanie grzybów czyli pieczarek, które nabyliśmy. A, że na obiad było risotto z owocami morza, to zdążyliśmy sieępoharatać. Bo nic tak mnie nie wkurza, jak bałagan i robienie wszystkiego naraz. Grzyby mogły poczekać. Nie, risotto, owoce morza i równocześnie grzyby. Co chwilę miał inną koncepcję, a ja w tym wszystkim zła jak osa.

Ja sprzątam na bieżąco i kiedy kończę nie mam bałaganu w kuchni. Ale V. w życiu. Nie wolno niż sprzątnąć, bo ” potem” i, „że nie sprząta się podczas, a potem”. A ja cierpię, kiedy widzę ten rozgardiasz. Nie dałam rady, go nauczyć. A on mnie też nie przekonał, do siedzenia i patrzenia, jak kupa sprzątania rośnie, a ja sobie siedzę i podziwiam mistrza. Bo muszę być pod ręką, bo a nóż coś trzeba podać albo znaleźć.

Na szczęście teraz poszedł odpocząć po trudnym przedpołudniu.

Ja ogarnę bloga i spróbuję przylepić kolejny raz haczyki do firanek w kuchni. Żaden klej nie trzyma. Wilgoć.

To teraz Rozmaitości.

Kuchennie risotto z owocami morza.

I muzycznie. ” Księżniczka czardasza”.

Do jutra. Ma być zima.

24 myśli na temat “Pierwszy zimowy lament

  1. Współczuję Ci „babo syberyjska” ale dobrze, że zima zagościła w Italii. Dziś w nocy wyrusza mój syn z rodziną i całą ferajną do Włoch , na narty. U nas też zimowo, śniegu dużo i jeszcze ma dopadać. Też wzdycham : byle do wiosny !

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ja włączam ogrzewanie, gdy mi chłodno. Jeśli już mam na czymś oszczędzać, to nie na dyskomorcie z tym związanym, najwyżej później głupstw nie kupię. I tyle.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  3. Serdak, jak dawno ja już tego słowa nie słyszałam ani nie czytałam.
    Grube mury wyziębiają się nie grzane, im bliżej wiosny czyli dalej posunięta zima, tym chłodniejsze. Dlatego moją kuzynkę wolałam odwiedzać jesienią, jak dom jeszcze z lata nagrzany, niż wiosna, gdy do imentu wyziębiony.
    Trzymaj się Luciu, serial, dwie pary skarpet, i co jeszcze się nada, bo z V. nie wygrasz. Akurat dziergam wełniane skarpety, czasu szykuje mi się sporo, więc jakby co do czego, przekaż mi Twój rozmiar buta i adres 🙃

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wiem, że nie wygram skoro lament trwa od
      15 lat. Tym razem późno i nie jest źle. Dziś tak padło. Serdecznie dziękuję za skarpetową pomoc. Jakby, co, to jak w dym. Na razie mam zapasy. Uściski.

      Polubienie

  4. Bardzo lubię ten blog. Ciekawy i pokazujący codzienne życie w Italii. Bez moralizatorstwa i zadecia. Tak jakby była to rozmowa z bliską osobą. Tak trzymaj Luciu. Ja.

    Polubione przez 1 osoba

  5. A ja się pytam gdzie ten śnieg ? bo u nas w kraju podobno śnieżyce, ale w naszej okolicy ani płatek nie spadł. Poudawało coś tam przedwczoraj i tyle. Co do haczyków; poszukaj w marketach firmy 3M z klejem – są niezawodne, a przed przyklejeniem przemyj powierzchnię na której będziesz kleić benzyną ekstrakcyjną. Benzynka zresztą świetnie się sprawdza i przy innych sprawach np. coś odplamić albo zmyć etykietę itp.

    Polubione przez 1 osoba

    1. p.s. są też takie taśmy dwustronne 3M , którą doklejasz do powierzchni a potem zdejmujesz osłonkę i doklejasz haczyk. Mam tak zrobione wieszaki w łazience i wytrzymują nawet ciężki , frotowy płaszcz kąpielowy.

      Polubione przez 1 osoba

    2. To już chyba w Polsce, bo tutejsze zawodne. Ale zapamiętam
      Dziękuję.
      U mojej przyjaciółki na wschodzie zasypało. A i u nas w nocy ma być deszcz ze śniegiem. Link udostepnilam u siebie na FB. Buziaki

      Polubienie

    1. To jest zagadką męskiej natury. Idzie po coś jak po sznurku na przykład do szafy, ale nie wie skąd się to w tej szafie wzięło. Samo się wlozylo. Ewentualnie sterta na stole. I powinno tam to być. Ale znaleźć to już problem. I krzyk: – Tu miałem.
      Mężczyznom wystarczy stół na różności i krzesło na ubrania. Reszta to wymysł kobiet. Uściski

      Polubienie

  6. Luciu, ja ” z innej beczki” zdradź swój przepis na kluski śląskie. Czy 3/4 gotowanych ziemniaków i 1/4 mąki ziemniaczanej, czy inaczej?. Cieplutko pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kochana. Mniej więcej tak. Ale najlepiej przepuścić przez praskę ziemniaki. Zrobić kupkę i zaznaczyć cztery części. Ująć jedną część i dołożyć do tych trzech. Pustą część uzupełnić mąką ziemniaczaną. Dodać przed wyrobieniem jajko lub pół jeżeli jak naszym przypadku mniej tych klusek ( 6 średnich ziemniaków) i wyrobić ciasto. Sekret, to że kluski robimy tuż przed ich gotowaniem. Nigdy wcześniej. Nie mogą sobie gotowe czekać na ugotowanie. Ja te moje po wypłynięciu i zagotowaniu miałam gotowe. I do wody na wszelki wypadek trochę oleju, żeby się nie uszkodziły. I wszystko. Smacznego.

      Polubienie

  7. Luciu, czytam tak o Twoich kłopotach z firankami , które też uwielbiam mieć w oknie. Anglicy jednak wolą gołe okna, a ja nie cierpię , gdy ktoś idzie ulicą i patrzy co mam na talerzu. Ale nie o tym chciałąm. Znalazłam tutaj takie drążki regulowane rozporowe na firanki i się sprawdzają i nie muszę nic wiercić . W Polsce moja znajoma tez już znalazła, więc może i we Włoszech też są, w jakiś marketach z wykończeniem wnętrz. Edyta.

    Polubione przez 1 osoba

  8. O nie, owoce morza nie dla mnie 😖 Nie wiedziałam, że kluski przed samym gotowanie trzeba robić. Przygotowuję gdy mam czas jeśli zaplanuję „kluski z dziurką” jak mówi Calineczka. Dzięki.
    Drążki rozporowe też by mi się przydały w kuchni, dziękuję za poradę. Buziaki Luciu 😘

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kluski zrobione wcześniej mają prawo się rozlecieć bo ziemniaki miękną. I to prawda. Przeżyłam na sobie. Dlatego tak planuję, żeby trafić na porę gotowania. Drążków też będę szukać. Uściski.

      Polubione przez 1 osoba

  9. Mój ojciec miał dwóch braci i nie rozmawiał z żadnym. Smutne to i dla mnie teraz, bo z racji wiecznego obrażenia się jednego na drugiego właściwie nie znałam w dzieciństwie kuzynostwa. I nie poznałam do dziś. Matka starała się ratować sytuację, co sprawiło, że na jej pogrzeb przyszło mnóstwo osób z rodziny, których kompletnie nie kojarzyłam, a musiałam choć kilka słów zamienić.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja mam podobną sytuację z warszawską rodziną ojca, który najpierw o mnie nie pamiętał, a na kilka lat przed śmiercią się na mnie obraził nie wiadomo o co. I tak moje rodzinne kontakty w Warszawie i tak niewielkie zupełnie się rozluźniły. Nie mam ochoty ich ponownie wiązać. Szkoda tylko jak dla mnie różnych zdjęć i ciekawych historii rodzinnych. Rozumiem Cię więc. Uściski

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s