Dzień Bloga Otwartego

A w nim temat ” nasze słabostki i fanaberie, drobiazgi bez których nie umiemy się obyć i sobie odmówić „.

To bijemy się w piersi, co tam nam za uszami siedzi. Ja pierwsza.

Najpierw książki. To mam od dziecka. Każde kieszonkowe wydawałam na książki. I to mi został do dzisiaj. Czytać musiałam, a nie lubiłam pożyczać z biblioteki, chyba że to były zamierzchłe czasy i były to prywatne biblioteki w Krakowie. Po prostu tych książek nie można było kupić w ustroju słusznie minionym. Ale reszta i to mam do dziś, jak już w jakimś stopniu jest dostępna, to muszę ją kupić. Nawet teraz kiedy na moim koncie straszą resztki kasy lekką ręką wydaje na eBooki.

Drugą słabostkę jaką mam, ale z wiekiem szczęśliwie potrafiłam ją opanować to błyskotki. Byle były z duszą i oryginalne. Jak byłam młodsza im bardziej ekstrawaganckie tym lepiej. Teraz chyba pod wpływem V. trochę sklasyczniałam . Ale czasem mam ochotę zaszaleć kiedy widzę błyskotkę nie tylko oryginalną ale i z duszą. I jesteśmy przy ciuchach, które jak wiecie uwielbiam. Stąd pojawiła się Lucia Modna i jej Kącik z modą. I tu jest coś takiego, co chyba wiąże się z czasami trudnymi i niewielkimi pieniężnymi możliwościami. Nie lubię rzeczy nowych. One są jak dla mnie sztywne, bezduszne choć piękne. Jak z tymi ukochanymi miśkami. Dopiero te oswojone są ukochane. I pojawiły się ” ciucholandy”. A ja wychowałam się na ich odpowiedniku krakowskiej ” tandecie”. To wpadłam i nie tylko ja jak ta przysłowiowab śliwka w kompot. Większość mojej niemałej garderoby, to rzeczy wysznupane na straganach. Zwłaszcza włoskie aż kipią, od atrakcji. Zresztą chwalę się zdobyczami na bieżąco. No i buty. Ale tu już raczej nieużywane choć i tu czasami udało mi się znaleźć mało używane, a niezwykle oryginalne i dobrej marki.

Czyli mamy książki i ciuchy. Koniec?

Skąd. Jeszcze wpadłam w szpony zbierania łabądków. Na szczęście rozsądek kazał mi skupić się na niewielkich. A, że zawsze kochałam drobiazgi porcelanowe, to na wygnaniu po trzęsieniu ziemi umilałam sobie życie kupowaniem starych malutkich porcelanowych cacek. Jakieś filiżaneczki, puzderka, wazoniki itp. To jednak umiałam powstrzymać.

A czy pisanie bloga nie jest słabostką i uzależnieniem? Jest

I jak na razie więcej grzechów nie pamiętam i obiecuję, że się NIE poprawię.

Teraz Wy.

22 myśli na temat “Dzień Bloga Otwartego

  1. Moje słabości to książki, choć kupuję je rzadko. Jeśli już to e-booki, często korzystam też z bibliotek.

    Lubię biżuterię, ale raczej klasyczną i od jubilera.

    Jestem uzależniona od herbat ziołowych i od kiszonek, ale to chyba zdrowe uzależnienie.

    Lubię kosmetyki, w torebce mam zawsze krem do rąk i balsam do ust. A kiedy wyjeżdżam, mam osobną pokaźną torbę na kosmetyki.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ja prawie nie umiem żyć bez radia. Od czasów studenckich i akademika do 2020 roku była to Trójka, teraz Radio Nowy Świat lub 357. Nie nazwałabym tego słabostką, tylko silnym uzależnieniem, ale dobrze mi z nim. Za to telewizor mógłby nie istnieć.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Moją słabością jest czytanie i dobra owocowa lub ziołowa herbatka. Z konieczności polubiłam gotować ,a co za tym idzie sprawdzać nowe smaki i żeby było zdrowo. Pieczenie polubiłam gdy miałam 10 lat i tak mi zostało. A do tego lubię posłuchac fajnych piosenek, może dlatego wracam do tych starszych, szczególnie polskich , które mają mądre teksty, ostatnio na tapecie mam Wodeckiego.

    Pozdrawiam , Edyta

    Polubienie

  4. Moją słabością jest dzierganie. Nie odmówię sobie fajnej włóczki, jedyny warunek- musi mieć dobry skład, nie żaden tam plastik :). W czasie kryzysu robiłam na drutach z konieczności, aby jakoś ubrać siebie i dziecko, no i tak mi zostało. A teraz folguję swojej fanaberii.

    A drugą słabością jest mój ogród, i warzywny i kwiatowy. Jak sobie podliczę wydatki i pracę poświęcone na pielęgnację obu, to naprawdę taniej wychodzi iść do Lidla i kupić gotowe. No ale jakoś nie potrafię żyć bez tej nierównej walki z nornicami, mrówkami i mszycą:). Trzymajcie za mnie kciuki!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Absolutnie Cię rozumiem, bo kiedy w Polsce miałam działkę, to też pakowałam w nią co tylko mogłam. A kiedyś kiedy haftowalam i dziergałam na szydełku też nie umiałam przejść obok sklepu z pasmanterią. Lubię tam zaglądać do dziś. Uściski i kciuki też trzymam.

      Polubienie

  5. Tak zastanawialam sie jaka mam slabosc i chyba na pierwszym miejscu (juz od malego) to nalesniki z serem; zawsze kiedy mam okazje to je zamawiam i raz na tydzien smaze.

    Z innych to nauka i zdawanie egzaminow! – serio od przyjazdu do Anglii byly jezyki : niemiecki, niderandzki i grecki.

    Przedmioty maturalne (O level i A level) jak angielski, literatura angielska, matematyka, prawo angieskie (w zarysie).

    Przedmioty zawodowe i uniwersyteckie (Economia, ksiegowosc, accounting, IT, prawo pracy, Marketing i inne.

    Na koniec pianino – do grade 5 i lockdown przerwal ta slabostke..

    Lubilam ta adrenaline, czytam pytania i pustka w glowie! Boze, to niemozliwe zebym nie zdala, powoli, powoli wybieram pytanie na ktore cos wiem Zaczynam pisac i samo mi sie pisze, nastepne w ten sposob i nastepne. Nieraz nie zdalam to musialam znowu zdawac egzamin az do skutku.

    Nadmienie ze wkuwac nigdy nie lubilam tylko to co co rozumialam zostawalo mi w glowie.

    Z innych slabostek to perfumy , te z wyzszej polki i tlumaczylam sobie, ze warta jestem ich. Te co pamietam to : Fouberg 24 (cudne ale trudno je teraz kupic), Miss Dior (najdluzej), Diorella, Diorissimo,Shalimar

    Niestety, wykryto u mnie uczulenie 3 lata temu i juz nie moge uzywac perfum i innych kosmetykow.

    No to tyle ode mnie.

    Naturalnie, E booki – polskie (dzieki Lucia) tez.

    Aga T

    Polubienie

    1. Aga jednym słowem mogę Cię podsumować. PODZIWIAM, bo ja to jestem taki zdolny leń. I z tego lenistwa wykluwa się ta dokładność. Żeby było w miarę dobrze i nie zajmowało czasu na poprawienie. Wtedy mam więcej luzu na kiedyś tylko na czytanie i szycie lub właśnie haft i szydełko czyli tworzenie czegoś z niczego. Teraz szycie odpadło, ale doszedł komputer. Na szczęście nie gram.
      Kiedyś dawno byłam maniakalnym brydżystą . Uzbierała się czwórka i już zarwana noc.
      Tego mi tutaj teraz brakuje. Ale i w kraju odeszli w brydżu ci najlepsi. Uściski kochana.

      Polubienie

  6. fanaberie ? Nie mam 😁.

    Miewam fiksacje .

    I wtedy temat rozgryzam i działam. Pospolite fiksacje dotyczą najczęściej kosmetyków, książek i nagłego polubienia czegoś z żywności albo materiału- od lat prym wiedzie len. ( mogę się weń ubrać od stop do gľòw).

    Książki- to polowanie na książkę, której nigdzie nie ma . Aż ją zdobędę. Jedzieniowa – była faza melonowa, bakłażanowa , cytrynowa , matcha, czekoladowa , miętowa itd

    W zasadzie to trwa na okrągło. Teraz mam fazę jeżynową.

    A niepospolite fiksacje – tematów ( np ADHD, języków- wtedy uczę się czterech naraz , kamieni szlachetnych , bizuterii – wtedy robię ją sama ), podróży- zglebiam wiedzę na temat danego miejsca bądź kraju. I czasem jadę 😄, zioł – teraz ulubione liscie poziomek , jarzębina czy rokitnik.

    Aktualnie od dobrych kilku lat mam fazę na Japonię ( Włochy nieustająco:)) I Czechy.

    Mam fazy kinowe ( aktualnie) .

    Mam kilka hobby , ktòrym jestem wierna od lat

    Słabość nieustająca mam do książek, bizuterii ( wszelakiej i tej z kruszców szlachetnych i ze wszystkiego innego) . No i do słodyczy:) . Do bialego wytrawnego wina, do karczocha 🤪, tortu czekoladowego , wytrawnych czarnych oliwek itditd. Lodów, sernika :), kawy , Zielonej herbaty . ( japoñskiej)

    SZykuje mi się faza szydełkowania: zbieram włóczkę i pomysły.

    Polubione przez 1 osoba

  7. Nie będę oryginalna. Moją słabością są ciuchy ale muszę mieć w kompletach np. teraz mam taki okres, że jak kupuję sukienkę to w krótkim czasie musi mieć ona dopasowany kolorystycznie i stylistycznie płaszczyk (zamiast żakietu czy wdzianka jak było dawniej), musi mieć lejące spodnie (tak, tak, właśnie spodnie zamiast rajstop, które zaraz się podrą więc odkryłam przypadkowo, że zamiast nich można włożyć lureksowe lub welurowe spodnie, oczywiście dobrane do sukni, które mogę w każdej chwili zdjąć i włożyć do torby), no i oczywiście odpowiednią biżuterię i to nie jubilerską tylko taką najlepiej wykonaną samodzielnie (mam tego zatrzęsienie). Nie szyję teraz za dużo, raczej przerabiam ale i tak trudno by mi było żyć bez maszyny do szycia, bez drutów, bez szydełka i bez tych wszystkich pudeł i pudełek z gumkami, drutami, klejami, sznurkami itp.

    Maluję, ze szczególnym naciskiem na batic. Wieszam te obrazy we własnym mieszkaniu i… podobają mi się! Dotąd trudno mi było kupić obraz, który byłby w moim guście a teraz sama sobie takie tworzę.

    Lubię urządzać mieszkanie, przeorganizować przestrzeń, dokupić szafki, kufry, które jakimś cudem jednak się mieszczą w mojej niewielkiej przestrzeni. Niedawno opisywałam, że kobieta sprzątnęła mi sprzed nosa sowę (metaloplastyka). Nie wiem czy opisałam dalszy ciąg historii ale tak długo przetrzepywałam internet, że zamiast sowy, której nie znalazłam, kupiłam ptaka emu, który jest absolutnie piękny i cieszy teraz moje oczy.

    No i trochę nietypowa słabostka : piłka nożna. Teraz zaczęło się Euro i moje wszelkie aktywności są zatrzymane bo oglądam wszystkie mecze jak leci (po 3 dziennie). Mam tak od zawsze. Kocham piłkę i atmosferę wielkich meczów. Kocham atmosferę mistrzostw. Urlop został przesunięty na po olimpiadzie w Paryżu. Sport jest dla mnie bardzo ważny!

    Więcej grzechów nie pamiętam ale pewnie coś by jeszcze się znalazło:)

    Pozdrawiam, Maria2

    Polubione przez 2 ludzi

    1. A z Ciebie wygląda dusza artystki
      I te obrazy. A jako przeciwwagę miłość do piłki nożnej.
      Różności do mieszkania też lubię i nowe aranżacje wnętrz. To chyba taka nasza wspólna cecha. Uściski

      Polubienie

  8. Wiadomo: historia, kamienie, książki i muzyka , ale to hobby. A słabostki i fanaberie ? Z takich babskich to dobre perfumy, dobra szminka i biżuteria ale tylko srebrna i z naturalnymi kamieniami. To wszystko jednak i tak przegrywa z jak to nazywam „skorupami”. Nie przejdę spokojnie koło porcelany, szkła, gadżetów do wystroju wnętrz i obrusów oraz ( wolno się śmiać) papierowych serwetek. Mam tego niezliczoną ilość. Jeśli mam np. 2 czerwone kieliszki i 1 wazonik, potrafię dokupić całą zastawę , żeby zmajstrować z tego jakiś oryginalny wystrój stołu. Od pewnego czasu kupuję po 4 szt, bo inaczej musiałabym drugie mieszkanie kupić żeby to wszystko pomieścić . Mam więc serwis obiadowo- kawowy z czarno srebrnym wzorem rokoko, kaszubski , z motywami drzew bez liści , drugi codzienny we fioletowo- bordowe różyczki , do tego odpowiednie szkło w kolorze fioletowym , zestawy do deserów w stylu morskim ( w kształcie muszli ), w kolorach beżowo – turkusowych, zestaw szkła w kolorze czerwonym, patery z drzewami bez liści ,mnóstwo filiżanek w róże , a ostatnio w owoce leśne i najnowszy nabytek trochę vintag-owy zestaw do herbaty z wzorem „country” . Po drodze jeszcze całkiem sporo skasowałam , bo się zużyły albo część potłukła albo opatrzyła po prostu. Długo by wymieniać. Równie dużo mam obrusów na różne okazje. A prawdziwą słabostką są papierowe serwetki. I tak ograniczam się do kilku tematów, a ich ilości rosną , są jesienne, leśne, świąteczne, różane i retro . Jeśli mam wybierać :kupić ciuch czy cos do domu , to zawsze coś do domu wygrywa. Powtarzam sobie, że zdrowy rozsądek mówi nie, ale i tak jak coś wypatrzę to kupię.

    Polubienie

    1. Te serwetki, to fajna sprawa. Chyba jesteś z tym oryginalna. A porcelana to i u mnie ma wzięcie. Też czasem udaje mi skompletować różne rzeczy wyszperane po pchlich targach. A kamienie i ich historia to wspaniale raczej hobby a nie fanaberia. Uściski

      Polubienie

  9. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno książki. Od dzieciństwa, właściwie, zarówno czytanie, jak i kupowanie.

    Ciuchy to następna słabostka, ale właściwie tylko ze szmatlandu, bo są niepowtarzalne i już wyprane. Zresztą, nie byłoby mnie stać na ubrania z czystego jedwabiu, lnu czy wełny. A w szmateksie od czasu do czasu się takie cuda znajduje. A w związku z tym maszyna do szycia jest w użytku, bo te spodnie czy spódnice trzeba pozwężać, albo skrócić.

    A poza tym. Starocie, skorupy, ale takie np. toporniaki z wczesnego Prl-u.

    A na ogród też wydaję pieniądze, i czas w nim spędzam.

    Pewnie jest więcej tych słabostek, np. czytanie cudzych blogów, chociaż tu się zbliżam do uzależnienia.

    A osobie od serwetek piszę – nie jesteś sama. 😊

    Tyle starczy. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Spoznina;)

    Kosmetyki, mam fizia.

    Takze na punkcie torebek, butow i ladnej bielizny. No i sukienki, ktore glownie nosze, jak mi jakas sie spodoba i wiem, ze bedzie mi w niej dobrze, to przejde obok;)

    Z bardziej „duchowych” spraw, to jak wiekszosc tutaj: ksiazki i jeszcze raz ksiazki, podroze i fotografia, a od kilku lat urzadzenie wnetrz(a;)

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz