I tym razem jestem pewna, że to jest czwartek.
Cóż jak to mówią Włosi ” non sempre domenica”. Tym razem podróż trwała 22 godziny. Wyjechałam o pierwszej w nocy, a w Ascoli byłam prawie o 23- ciej. Od początku było wiadomo, że tak szybko nie będę w Ascoli jak poprzednim razem w Chorzowie, bo jedna z pań jechała w Alpy do Austrii do pracy. A więc zmiana trasy. Czy wiecie, że opiekunka w Austrii całodobowa zarabia 2.000 euro. Ta kwota podniosła ciśnienie paniom pracującym w Italii, gdzie u nas 1000 euro jest już bardzo dobrą pensją. Drugim odbiciem z trasy były obrzeża Camerino, gdzie wysiadała kolejna pani. Dopiero potem my dwie do Ascoli. Dodatkową atrakcją była awaria samochodu. Gdzieś na wysokości Rawenny wjechaliśmy do miejscowości i nasz kierowca powiedział:
-Dziewczyny znające język proszone o pomoc w znalezieniu warsztatu samochodowego, bo mamy awarię. Na szczęście stanęliśmy w centrum pod fryzjerem. Jak wiadomo u fryzjera są wszystkie wiadomości. I tu właśnie jest, to co lubię u Włochów. Natychmiastowa pomoc. Po chwili wiedzieliśmy, że 200 metrów od fryzjera jest warsztat i mechanik ma na imię Sandro. A jedna z pań klientek zaraz do niego zadzwoniła. Przyjechał i po dwukrotnym powrocie mechanika do warsztatu, po części byliśmy naprawieni. Ponadto skasował kierowcę na jedyne 20 euro. Kazał kontrolować za 20 kilometrów. Wszystko więc skończyło się dobrze i ta właśnie empatia Włochów jest silnym plusem.
V. co prawda czekał z kolacją, ale zadzwoniłam, że ma zjeść sam, bo ja raz, że będę późno, a dwa nie jestem głodna.
Kolejny raz zadzwoniłam już z Ascoli, żeby odebrał mnie z bagażami.
Miłe mnie zaskoczył. Efekt niepicia widać gołym okiem. Zeszczuplał i odmłodniał na twarzy. Dużo chodzi. Dziś już ze mną zrobił solidny spacer. Pewnie efekt szczuplenia przełoży się i na mnie. Za dużo jeszcze w Polsce nie przytyłam, ale i nie schudłam z pewnością.😃
Widać też po kurtce V., że zapina suwak bez problemu.
W domu zastałam kawalerski bałagan. W końcu wracałam dość szybko, to po co się przemęczać. I tak idą święta więc powoli chatę ogarnę.
Przepraszam, że zabrałam cieplo. Italia wczoraj przywitała mnie deszczem momentami dość silnym. Dziś od rana słonecznie dość często i 19 stopni. Jednak popołudniu ma padać. Deszcz bardzo potrzebny, W domu temperatura znośna. Wielkiego szoku nie przeżyłam. Natomiast maseczki obowiązują poza ulicą i wczoraj kiedy chcieliśmy się napić kawy sprawdzano nam paszporty covidowe.
A dzis w stałych punktach blogu.
Kącik LM.
Poradnik PPD
W kuchni włoskiej
Na stronie pomocy dla Ukrainy
Muzyczna staroć:
Dziś drzwi do Palmiarni w Gliwicach.
https://luciadruga.blogspot.com/2022/03/palmiarnia-w-gliwicach.html
Do jutra,