Czekam na te zaznaczone w prognozie pogody chmurki z deszczem. Najlepiej z solidną burzą. Bo po takim okresie suszy i upale tylko burza odświeży powietrze i być może zniweluje burzowe nastroje.
Zaraz idę na wizytę do ZA. V. znów szaleje od rana. Nie ma o czym pisać. Atmosfera pełna napięcia. Ja wzięłam na luz blues.
Kończę ROD ” Morele” i zaraz zajrzę jakie mam kontynuacje poprzednich serii. Bo kilka z pewnością jest.
Może taka izolacja od wspólnego chodzenia jaką w tej chwili stosuję ( V. myśli, że on robi mi na złość zostawiając mnie w spokoju :D. ) przyniesie odmianę.
Znowu mam przed oczami wagę z plusami i minusami. Wciąż te plusy przeważają.
Jest dokładnie tak jak w tym powiedzeniu:
– To wszystko z nudów Wysoki Sądzie. – Oczywiście te nudy nie dotyczą mnie.
Już po wizycie. Niestety tylko ortopeda i infiltracja czyli nasmarowanie moich łopatek. I zanim mnie ta przyjemność albo zaszczyt dostąpienia wizyty u ortopedy spotka mamy brać, bo i V. ma jakieś artretyczne problemy przeciwzapalne i przeciwbólowe przez 10 dni. Potem przerwa miesiąc i kolejne 10 dni. Aż się doczekam ortopedy.
Czyli muszę się zaprzyjaźnić z kolejnym bólem. Na mapie pogody na laptopie wiadomość, że deszcz wkrótce. Nawet godzina jest podana . Gdzieś tak w okolicach czwartej popołudniu. Kciuki trzymam za tę zmianę pogody. I żeby, to nie było kilka kropel, a takie solidne lanie przechodzące w spokojny deszcz.
To są marzenia człowieka, którego mimo, że nie narzeka upal nadwyrężył fizycznie.
A z ciekawostek taki naprawdę prawdziwy artykuł. Polecam cały, chociaż zacytowany fragment jest bardzo ważny i sama się na sobie o tych niuansach przekonałam.
No właśnie. To ten fragment
„Ciao” może cię zgubić
Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez cudzoziemców przyjeżdżających do Włoch i przekonanych, że znajdują się wśród beztroskich, miłych południowców, jest mówienie do każdego „ciao”. Tyle że „ciao”to odpowiednik angielskiego „hi”, czyli „cześć”. O ile w Stanach Zjednoczonych bez problemu można powiedzieć „hi”do osoby, której się za dobrze nie zna, o tyle we Włoszech nie powinno się tego robić. „ciao” koresponduje z poufałym „tu”(„ty”). Jeśli zwykle używa się bardziej formalnego „Lei”, odpowiednim powitaniem, w zależności od pory dnia, jest „buongiorno”(„dzień dobry”) lub „buonasera” („dobry wieczór”). Istnieją przy tym regionalne wariacje — to jeden z wielu charakterystycznych znaków, po których Włosi rozpoznają obcych. W niektórych regionach można na przykład zamiast „buonasera” usłyszeć „buon pomeriggio”. Gdzieś pomiędzy „ciao” i bardziej formalnymi powitaniami należy umieścić formę „salve”, którą stosujesz, gdy brak ci pewności, w jakim stopniu zażyła jest twoja relacja z daną osobą. Jeśli będziesz zbyt swobodnie używać słowa „ciao”, prędzej czy później usłyszysz oschłe „salve”, a może nawet lodowate „buongiorno”lub „buonasera”. Będzie to lingwistyczny odpowiednik zimnego prysznica, znaczący mniej więcej tyle: „Stop. Nie jestem twoim przyjacielem, więc nie traktuj mnie tak, jakbym nim był”.

Mamy kolejną fale covida, co widać. U ZA obostrzenia. Lekarz za szkłem i odległość od pacjentów. Maseczki były cały czas, ale ZA teraz też zamaskowany. Jeden z przesiadujących na placu panów, który rządził i dlatego V. zaprzestał kontaktów plotkarskich ( dwa podobne charaktery nie mogą przebywać blisko) zachorowali. Ciekawe, co z jego sporą codzienną świtą. I jak dobrze, że V. nie przesiadywał z nim już dłuższy czas.
Tylko patrzeć, jak znowu sklepy będą w strefie masek, bo transport miejski jest cały czas.
I z czego tu się cieszyć.
To tylko dziś :
W kuchni …
https://www.facebook.com/rricette/videos/991255881557456/
https://www.facebook.com/5minutowesztuczki/videos/597026331713029/
I piosenka… wciąż jeszcze Natasza Zylska i moje dzieciństwo… jeszcze nie młodość. 😀
Do jutra. Być może deszczowego. Ach… rozmarzyłam się.