Kiedyś sporo lat temu napisałam z lekka złośliwy tekst ” Święto dyni”. Bo ani rusz ono do mnie nie przemawiało. Ja wychowana w tradycji kultu zmarłych jakoś nie mogłam się z tymi przebierankami pogodzić. No i jeszcze to, że ta zabawa dotarła z Ameryki umownie mówiąc a ja fanką amerykanizmu nie jestem.
Ale czas swoje zrobił, czy chciałam, czy nie DYNIA i jej pochodne opanowały i nasz kraj.
I tak sobie pomyślałam”
-A cóż właściwie jest w tym złego, że dzieciaki mają uciechę przy pomocy dorosłych. Że pospacerują zamiast tkwić przed komputerem? I komu to przeszkadza tym bardziej, że nie jest to w dniu tradycyjnie poświęconym katolickiemu świętu Wszystkich Świętych i pamieć naszych najbliższych.
W tym roku szczeka mi opadła całkiem na modłę Halloween kiedy zobaczyłam takie różne wywieszki w szkołach rozwieszane przez katechetów
i naklejki anty Halloween.
A już dobił mnie taki oto obrazek.
Sama nie wiem. Śmiać się czy płakać.
Nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji na linii kościół w Polsce a ludzie.
Pachnie świętą Inkwizycją.
A teraz z mojego osobistego podwórka. Był telefon z agencji i o 19 tej mamy spotkanie z właścicielami. Osobisty chciał spotkanie przełożyć, ale tak się rozdarłam, że zgodził sie na dzisiejsze. Żadne odkładanie po włosku.Słynne ” domani” czyli jutro.
Podobno brakuje jeszcze zamontowania kabiny prysznicowej. Ja chcę zobaczyć skończone mieszkanie czyli takie w jakim mamy szansę zamieszkać.
I tego się będę trzymać.
Wiem, że wszyscy zagonieni i w ten weekend mało kto do mnie zajrzy jednak to nie zwalnia mnie od pożegnania:
Do widzenia się z Państwem. Już w listopadzie. 😀