Tylko krowa nie zmienia poglądów

Kiedyś sporo lat temu napisałam z lekka złośliwy tekst ” Święto dyni”. Bo ani rusz ono do mnie nie przemawiało. Ja wychowana w tradycji kultu zmarłych jakoś nie mogłam się z tymi przebierankami pogodzić. No i jeszcze to, że ta zabawa dotarła z Ameryki umownie mówiąc a ja fanką amerykanizmu nie jestem.

Ale czas swoje zrobił, czy chciałam, czy nie DYNIA i jej pochodne opanowały i nasz kraj.

I tak sobie pomyślałam”

-A cóż właściwie jest w tym złego, że dzieciaki mają uciechę przy pomocy dorosłych. Że pospacerują zamiast tkwić przed komputerem? I komu to przeszkadza tym bardziej, że nie jest to w dniu tradycyjnie poświęconym katolickiemu świętu Wszystkich Świętych i pamieć naszych najbliższych.

W tym roku szczeka mi opadła całkiem na modłę Halloween kiedy zobaczyłam takie różne wywieszki w szkołach rozwieszane przez katechetów

i naklejki anty Halloween.

A już dobił mnie taki oto obrazek.comment_9xvqFbltrot78okkeLVegUI1dwkdXclM,w400

Sama nie wiem. Śmiać się czy płakać.

Nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji na linii kościół w Polsce  a ludzie.

Pachnie świętą Inkwizycją.

A teraz z mojego osobistego podwórka. Był telefon z agencji i o 19 tej mamy spotkanie z właścicielami. Osobisty chciał spotkanie przełożyć, ale tak się rozdarłam, że zgodził sie na dzisiejsze. Żadne odkładanie po włosku.Słynne ” domani” czyli jutro.

Podobno brakuje jeszcze zamontowania kabiny prysznicowej. Ja chcę zobaczyć skończone mieszkanie czyli takie w jakim mamy szansę zamieszkać.

I tego się będę trzymać.

Wiem, że wszyscy zagonieni i w ten weekend mało kto do mnie zajrzy jednak to nie zwalnia mnie od pożegnania:

Do widzenia się z Państwem. Już w listopadzie. 😀

 

Bez fotek

Jeżeli nie zwariuję do momentu przeprowadzki właściwej, to będzie cud. O siły fizyczne mniej się obawiam, ale tych psychicznych ma szansę mi zabraknąć.

Wszystko się zaczęło po włosku rozłazić w szwach. Dzisiaj dzięki Bogu jest 30 października i w eterze cisza.  Eterze dotyczącym kontraktu. A przecież po tym remoncie nie podpiszemy go w ciemno. Trzeba iść i spokojnie wszystko zobaczyć. Nawet jak jutro zadzwonią, to po drodze weekend świąteczny.

Czyli znów wszystko się przedłuży.

Na dodatek atmosfera wojenna, V. dzisiaj dostał wiadomość od matczynego administratora o spotkaniu we wtorek ( 5 listopada) wszystkich braci. Jak się pojawią w kupie, co do czego mam niejakie wątpliwości.Jak ich znam, to wojna będzie na całego i nie wiadomo jak się skończy.

Ponadto byliśmy u lekarza rodzinnego, bo V. ma kłopoty ze spaniem i przy okazji zapytaliśmy, dlaczego matka wciąż leży w łóżku, a nie uruchomiono ja przez 3 lata po operacji biodra, tak, żeby mogła siedzieć w fotelu na kółkach.  I co robi w tej materii badante.

Dowiedzieliśmy się, że :

-Badante jest ” bella donna”.

Nie w porządku, profesjonalna, wszystkim się zajmuje, tylko, że jest piękną kobieta.

No ręce nawet mnie opadły

Jak ich znam, to wojna będzie na całego i nie wiadomo jak się skończy.

A we czwartek 7 października kolejne posiedzenie polubowne w tejże sprawie. Już po owym spotkaniu z braćmi.

Nie wiem jak wytrzymam ten i przyszły tydzień.

Jedynie zaciśnięcie zębów i nie zaostrzanie atmosfery może mi pomóc.

Dlatego daleka jestem od myśli dyniowych i nawet o moich najbliższych zmarłych nie umiem myśleć i wspominać. Bo nie mam z kim.

Nawet portek, które dziś kupiłam na placu, bo  ciekawy deseń różany miały nie zmierzyłam. Jeszcze takich nie widziałam. Jutro zrobię fotkę. Dziś jak napisałam : dzień bez fotek.

Jednak grzecznie się pożegnam tradycyjnym:

Do widzenia się z Państwem.

Wtorkowe spotkanie z LUCIĄ MODNĄ

Trzeba ten październik zakończyć jesiennymi aranżacjami. W kolorach  jesiennych kolorowych i jesiennych szarości a nawet bieli i czerni. Czyli wszystko co jesień ofiarowuje w palecie barw.Oczywiście zaczniemy od… Luisy Spagnoli.CIMG0754.JPGA tam proszę. Klasyczne już  połączenie czerni i żółci którą  sama stosuje już z upodobaniem. Zwłaszcza ostatnio marynarki bardzo mi się podobają. Kwieciste spódnice też  mi się podobają, ale jakoś jeszcze nie mam w szafie. Trzeba będzie się rozglądnąć.

 

Jak to u LS piękne wełny i takie oto jesienne płaszczyki. Z połyskiem i chyba odporne na deszcz. Pod płaszczykiem spódnica w kratę – dużą. Krata w tym sezonie powróciła tryumfalnie. I jest widoczna wszędzie. Na ulicach już też .Czyli bingo. CIMG0756 Zaraz w następnej witrynie cudowne szarości i modna ZAWSZE kamizela.

 

I naturalnie kolejna kraciasta propozycja. Ja bym ją nazwała ” Uśmiech włoskiej jesieni”.

 

Ale bywa w jesieni i chłodno.

 

Nawet tu w podobno ciepłych krajach. I oczywiście trafiają się eleganckie okazje.

 

To były propozycje „Luisa Spagnoli”.

A przecież nie samą LS moda żyje. Oto przepiękna welurowa marynarka. I oczywiście kapelusze.

 

Z tą fotką miałamCIMG0781 niemiłą przygodę. Zrobiłam ją na targach antykwarycznych i pierwszy raz właściciel nie chciał uwiecznienia swoich kapeluszy. Ale i tak zdjęcie zrobiłam. Co się nie robi dla wielbicielek mody. I co mają kapelusze do ochrony osobistej. 😀

A teraz będzie zielono

 

i różowo.

 

I wszystko mi się podoba. I kolory i fasony i aranżacja. I oczywiście jest kraciasto. 😀

Jeszcze trochę takich fotek modeli, które czymś mnie przytrzymały

 

przy witrynie. Sukienki.

A nawet takie zestawienie spódnicy  w wersji wyjściowej. W pasie nadal sie dzieje. CIMG0777 i bardzo modne desenie na bluzkachCIMG0780 a nawet kurteczkach.

A ponieważ zbliża się czas bożonarodzeniowych ślubów, to zajrzałam jeszcze na wystawę ze ślubnymi sukniami. Tak zajrzałam, bo śluby lubię i modę ślubną też.

 

To była już ostatnia strona z żurnala Luci Modnej.

Jeżeli był ciekawy, to cieszę się bardzo.

Na pewno zobaczymy sie w listopadzie. „D

Nadchodzi ważny tydzień

Jak pisałam od 1 listopada mamy mieć nowy kontrakt. I chyba tak będzie. Ja na wszelki wypadek dzisiaj rano korzystając ze spokojnego dnia w wykonaniu V. przypomniałam sobie o pochodzeniu człowieka czyli od małpy.

I wlazłam na drabinę i wszystko co było na pawlaczu w łazience mam już na dolnym poziomie.  I chyba miałam przeczucie, bo dostaliśmy wiadomość, że dzisiaj o piętnastej pojawi się właściciel agencji z chętnymi do zamieszkania po nas.

Byli, zobaczyli a my mamy wiadomość, że do skończenia łazienki w mieszkaniu na Starówce brakuje 1 dnia.

Z tego wniosek, że będziemy mogli a w świetle dzisiejszego oglądania nawet musieli się przeprowadzić. I to mnie bardzo cieszy.

Bo jak już będziemy na Starym Mieście, to projekt kolejnej przeprowadzki do matki V. mocno się w czasie odsunie. Na co liczyłam.

I to   najważniejsza wiadomość.

Czeka mnie bardzo pracowity okres. Jak go przeżyję, to już chyba nic nie będzie mnie w stanie powalić.

I oby to wszystko w tym tygodniu wypaliło.

Do widzenia się z Państwem.

 

Urodzinowy wieczór

Udało mi się sprowadzić mój katar do parteru i ucichł na tyle, że nie przeszkadzał mi w świętowaniu ciągle tych samych lat mojej przyjaciółki.

Ba nawet stworzyłam udaną aranżację ciuchową, która sprawiła, że czułam się jak prawdziwa Lucia Modna. Szkoda, że nie mam fotki całościowej, ale nic straconego. Kiedyś ją powtórzę i taka fotka będzie. Aranżacja jest jesienna więc ma szansę.

Dziś tak jak należy po udanej imprezie dzień odpoczynku. Ja w formie, osobisty w nieco mniejszej.  I dobrze mu tak. 😀

Zobaczymy jak jego samopoczucie zareaguje na solidnego ” klina”, który sobie zaaplikował. Podejrzewam, że nie najlepiej. Ale to już nie mój kłopot.

Dotarły do mnie zdjęcia z komórki przyjaciółki i wraz z kilkoma moimi powstał :

” Urodzinowy album Asi”. który już na fb wzbudza zainteresowanie.

Dlatego tych, co lubią zdjęcia nawet osób nieznanych też uraczę tym albumem. CIMG0870.JPG

Wypada zacząć od szacownej Jubilatki.

A potem reszta przyjaciół. W przeróżnych konfiguracjach. 😀

A teraz i dla mnie nastał czas relaksu. Poletko internetowe obrobiłam i z czystym sumieniem mogę wrócić do czytania.

” Białe róże z Petersburga” dobre na dzisiejszą niedzielę.

Jutro dzień kolędowania urzędowego. Trudno, świetnie, jak mawia moja jedna z przyjaciółek.

Do widzenia się z Państwem.

 

Dziś krótko

Najważniejsza wiadomość to taka, że w końcu uległam katarowi mimo, że walczyłam z nim dzielnie. Na szczęście nie jest jakoś bardzo uciążliwy i mam nadzieje, że na dzisiejszej kolacji urodzinowej nie będzie mi bardzo dokuczał.

Ale czuje to przeziębienie. Pogoda wciąż upalna a po zachodzie słońca bywa różnie. No i dopadł mnie katar i trudno.

O przeprowadzce cisza… i w ogóle nie chce o tym myśleć tak mnie osobisty wpienia.

Nawet nie poprawia mi nastroju ta wycieczka, która V. zamówił.

Otóż 30 listopada – 1 grudnia mamy jechać na zwiedzanie  włoskiego Tyrolu przy okazji podobno przepięknych targów bożonarodzeniowych w Trento i Bolzano.fbfd6367123cd4dab8979ad4ad4d83cb

Na włoskich stronach nic ciekawego nie znalazłam, to przeniosłam się na strony polskie. I znalazłam taki oto opis jarmarków.

I na dodatek piękne zdjęcia.

To zapraszam do czytania.

https://podsloncemitalii.pl/trydent-gorna-adyga-pl/bozonarodzeniowe-jarmarki-w-poludniowym-tyrolu/

Mamy na to przeznaczone dwa dni, bo jest to odległość. czyli nocujemy.

Nie mamy jeszcze szczegółowego planu, ale jak tylko będę miała, to jak zwykle się nim podzielę.

Śledzących moje kryminalne zakupy informuję, że nabyłam 3 tomy z serii:

„Agata Stec i Arturze Kamiński” Piotra Borlika

Za oknem 27 stopni albo i wiece a ja o zimie. Poza tym nie mam pojęcia co włożyć na tę kolację. Z racji perturbacji kataralnych. Na szczęście jeszcze trochę czasu mam, żeby to uchwycić. Restauracja pod domem a kolacja o dwudziestej.

Do widzenia się z Państwem jutro. Mam nadzieję w lepszym zdrowiu.

Dogrzało na dzisiaj

Temperatura wzrosła tak, że nie wiadomo jak się ubrać. Od rana to jest od dziewiątej było ciepło. Notowania w południe i po na poziomie 31 stopni. O szesnastej wciąż 24 stopnie.

A w domu trzeba mieć na nogach grube skarpety. I nawet drugi dzień podpieram się niezawodną aspiryną, bo coś z nosem mym nie bardzo. Te skoki temperatury.

Zgodnie z postanowieniem pojechaliśmy do San Benedetto. Na targ, bo dawno na nim nie byliśmy. Oczywiście są łupy, bo jakżeby inaczej. Niewielkie.

Takie dwie filiżaneczki,CIMG0832porcelanowe puzderko i dwa kieliszki do jajek. Jeden chiński ( możne być czareczka ) którego nie umiem sfotografować i taki z krasnalem.

Poza tym była okazja kupna ostatnich par butów przeróżnych. Po : 3 euro… to jak nie kupić.

Jedne botkiCIMG0825 (to są kamyczki przeźroczyste nie ćwieki) a drugie zielone szpilki zamszowe letnie.

Obcasy wysokie. Głównie te buty do siedzenia, ale za tę cenę mogę w nich posiedzieć.

A w sklepach królują patelnie do pieczenia kasztanów. Sprzęt gospodarczy w domach włoskich nieodzowny. CIMG0824

Chciałam jeszcze polamentować nad statystyką. Tak jak chwaliłam się 1 800 wyświetleń bloga w ciągu jednego dnia, tak wczoraj padł rekord w drugą stronę. Od czasów założenia tu bloga nie miałam takiego wyniku 195 wyświetleń. Jakiś pomór czy co.

No nic to … przetrzymam.

A ponieważ ten dzisiejszy upal mnie zmógł jak i pełen talerz” pesce fritto” na obiad w ulubionej jadłodajni więcej nic nie napiszę.

Do widzenia się z Państwem.

Jak nie można przeskoczyc…

Mówiły doświadczone osoby w tym moja babcia, że ” jak nie można  przeskoczyć, to trzeba obejść”. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam obejść kłopoty.

Czyli tak.

1.Nie denerwować się… trudno, ale ja twardo liczę do dziesięciu.

2. Zająć się czymś innym.

3. Zająć się sobą.

W ramach postanowień mam zrobiony kolor na głowie i plotki z przyjaciółką za sobą. Poza tym kupiłam serię bucianą pani Wandy Szymanowskiej. Oj było to wyzwanie. Pierwszą  część ” Zielone kalosze” nabyłam w ulubionym Woblinku bez przeszkód. Potem okazało się, że kolejnych ebooków nigdzie nie kupię. Nie ma i już.

Napisałam więc do autorki na wszystkowiedzącym facebooku i dostałam odpowiedź, żebym spróbowała w księgarni wydawnictwa. Wydawnictwo to ” Białe pióro”. Zajrzałam tam. E booki były ale niestety w pdf. Trudno się mówi. Mam program do konwertowania w takich przypadkach. Jakkolwiek wolę oryginalne egzemplarze mobi.

I księgarnia stosuje tradycyjny system przelewowy. Z banku do banku. Czyli trzeba było zrobić klasyczny przelew. I oczywiście założyć konto. W efekcie tych manipulacji ponieważ Internet co chwilę padał poszły aż 3 podobne zamówienia.

Cóż, ostatnie prawidłowe zapłaciłam a pozostałe anulowałam mailem w księgarni.

I dziś nie dość, że dostałam sympatyczną odpowiedź , to dotarły również kolejne 3 części serii.

Przerobiłam na mobi i już mam na kindle.  Seria czeka w kolejce, bo ja zaczęłam czytać Joanne Jax ” Białe róże z Petersburga”. Trochę zmiany klimatów po krwawych kryminalnych seriach.

A idąc na te pogaduchy zobaczyłam róże rosnące w ogrodzie poniżej ulicy. Jakieś 2 metry. Stąd róże z lotu ptaka.

A potem na balkonie w donicy taki dziwny kwiat.CIMG0816 Może ktoś wie co to jest.

A że kwiatów nigdy dość, to wlazłam  za bramę jednej kamienicy, żeby zrobić fotkę  ulubionemu w Polsce kwiatkowi. U mnie nie wiem czemu nosił nazwę ” łysa Kaśka” 😀

I jeszcze włoski jesienny balkonCIMG0821 i w zdecydowanie lepszym humorze wróciłam do domu. Nawet się do osobistego uśmiechnęłam bez trudu, co mi się ostatnio nie zdarzało za często.

W sobotę idziemy na kolację urodzinową a na koniec listopada mamy jechać na dwudniową wycieczkę. Ale o wycieczce innym razem. Sama się muszę podszkolić.

Do widzenia się z Państwem.

 

Jak w tej piosence

Jako, że dinozaurem jestem, to i piosenki z tamtych lat zwanych ” Lata dinozaurów” wyskakują mi w myślach .

Dokładnie tak się czuję…

Oczywiście adekwatne do mojego samopoczucia są dwie pierwsze linijki zwrotek. A nie miłosnego zauroczenia.:)

A to za sprawą osobistego w sprawie przeprowadzki. Nabił sobie łeb tą przeprowadzką do mamusi i nic innego go nie kręci. 7 listopada kolejne spotkanie negocjacyjne z administratorem matki w sądzie i może wtedy to mu wybiją z głowy, bo jak pisałam bracia się na to nigdy nie zgodzą. A ja im po cichu kibicuję.

Tylko co z przeprowadzką na koniec miesiąca? Może da Bóg, że ten remont się przedłuży, bo czy on mając głupią wizję będzie się przeprowadzał.

Tak, że jak to mówią na Śląsku jestem w ” lufcie” czyli zawieszona w powietrzu.

Czyli mówiąc jeszcze  jaśniej szlag mnie trafia i mam wszystkiego dość.

Dobrze, że zakupami książkowymi się ratuję. Tyle mojego.

Skończyłam drugą część ” Ukrytej sieci” „Kimkolwiek jesteś” . polecam. Czyta się świetnie.756528-352x500.jpg

Obie książki gorąco 99818-ukryta_siec_cokolwiek_wybierzesz_tom_1.jpgA ponieważ zakończenie ewidentnie wskazuje na ciąg dalszy, to trzeba mi się uzbroić w cierpliwość.

A za chwilę pójdę do Woblinka na zakupy serii bucianej nie o butach.

I będę czytać do oporu czyli do obudzenia się ” pana i władcy”.

To do widzenia się z Państwem.

Trzecie jesienne spotkanie z LUCIĄ MODNĄ

Kiedy robiłam te fotki pogoda była bardziej jesienna niż w tej chwili. Teraz mamy słonecznie. Nawet bardzo słonecznie. Ale ranki i wieczory zdecydowanie wymagają czegoś ocieplanego.

Dzisiaj to będzie taki drobny przegląd innych butików. Zaczniemy od renomowanego ” Sabatino”.

A tam… Hmmm  Chyba dekoratorka miała taki sobie dzień, bo chociażby ta stylizacja. Uzyskałaby u mnie tytuł::” Jak nie powinnam się ubierać”CIMG0468

Potem na szczęście było już lepiej. Tak kobieta z ulicy. Na sukienkęCIMG0349 narzuciła kurtkę ( musztardową :D) i wyskoczyła do sklepu.

Ogromnie widoczne zestawienia czarno białe. Tu podobał mi się przede wszystkim sweter.

Potem klasyczne wełny

I znów stylizacja dziwna. Te krata z kratką nie znajduje u mnie uznania. CIMG0473

Dziewczę przykuso też nic specjalnego. Ale tu się nie wypowiadam. Wolę taki oto zestaw. Mała czarna i czarno biały żakiet.

Dużo się widzi takich zestawów czarno białych nie tylko w wersji klasycznej elegancji.

A teraz trochę zabawnej wystawy.

I na sąsiedniej ogromne ” torbiszcze” z futerka.

Ale i musztardowo również.

Zanim dotarłam do kolejnego mojego ulubionego butiku takie sweterki na chłodną jesień i włoską

zimę.

Jest i plecaczek i oczywiście jesienny komplet z szortami.

A w moim ulubionym butiku zaraz po Luisa Spagnoli bardzo jesiennie i wreszcie wrócił dawny styl sklepu. Długi czas nic w nim nie było ciekawego. Idzie teraz ” ku dobremu”. Komplet aranżacji z wystaw.

Na zakończenie dzisiejszego spotkania ciekawa torebka. CIMG0464Połączenie weluru z materiałem … To też pojawia się coraz częściej.

Kolejna LM niedługo. A jako przerywnik sowa i słoniki na szczęście.

Do zobaczenia  z modnymi aranżacjami . 🙂 poleca się Lucia Modna.