Plotki z Ascoli

Pogoda piękna. Trzeba siedzieć w cieniu. Ale w domu już nie ma tej letniej temperatury. Oj podpadł nam mieszkańcom nasz burmistrz. Z wielkim szumem mają się odbyć dwa koncerty piosenkarzy włoskich. Jutro Max Gazze’. Właśnie budują na piazza del Popolo scenę. Na afiszach jak byk bije po oczach, że wstęp wolny. Poczta pantoflowa i znajomość realiów tudzież doniesienia prasy jednak tę informację zdementowała. Tak owszem wolny, ale wcześniej trzeba zamówić wejściówkę przez Internet. Kiedy jednak w końcu adres się otworzył, to tylko po to, żeby poinformować, że wejściówek już nie ma. No cóż w naszym magistracie pracuje dużo osób, a każdy ma rodzinę i przyjaciół więc dla reszty nie ma szansy na załapanie się jak to było w przypadku ” Il Volo” i osobiste odbieranie wejściówek w kasie biletowej. Na drugi koncert Roberto Vecchioni też nie ma szans. Też już wejściówek nie ma, bo tylko dla mających abonament.

Trudno świetnie

My dzisiaj popołudniu mamy pogrzeb na który wypada nam pójść. Zmarła jedna ze znajomych uczestniczek naszych wycieczek. No cóż pójdziemy.

A teraz takie moje refleksje życia w Italii. Znowu spotkałam się z twierdzeniem jak to tu żyje się cudownie. I każda z tych osób natychmiast przeprowadziłaby się tutaj.

A tymczasem, mnie to na szczęście nie dotyczy, ale system pracy w Italii wcale by mi nie odpowiadał. Bo Włosi pracują poza oczywiście synekurami jak posadki państwowe przez cały dzień. Sklepy z przerwą obiadową i inne punkty usługowe są otwarte przynajmniej do wieczora czyli ósmej wieczór. I często w sobotę też. Czyli człowieku nieraz jesteś w pracy cały dzień. A i w niedzielę dużo sklepów otwartych. W sezonie nieraz do północy. Szkoły co prawda kończą lekcje około trzynastej i to wszystkie szkoły, ale w sobotę są lekcje i szkoła zapewnia opiekę dość długo.

Tak więc jakby tak poszperać to tych wolnych weekendów za wiele nie ma. I po przyjściu z pracy można wyjść jedynie po późnej kolacji.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Kupiłam wczoraj tom czwarty lubianej przeze mnie Joanny Tekieli ” Malownicza jesień w Olszowym Jarze” i książkę tejże autorki ” Jezioro Zapomnienie”.

I dzisiaj ostatni we wrześniu „Tygiel z Internetem”.

https://tygielzinternem.blogspot.com/2023/09/tygiel-z-internetem-5623.html

W Kąciku LM

W poradniku PPD

Trzymam kciuki za jutrzejszy marsz.

A ja mam już potwierdzenie zgłoszenia do glosowania.

ewybory@msz.plpt., 29 wrz, 14:33 (1 dzień temu)
do mnie

Szanowna Pani/Szanowny Panie,

Informujemy, że Pani/Pana wniosek nr 195361 o dopisanie do spisu wyborców w obwodzie głosowania nr 394 utworzonym za granicą, złożony w systemie elektronicznej rejestracji wyborców, został zaakceptowany.

Prosimy o zapamiętanie / zapisanie powyższego numeru komisji wyborczej, co będzie bardzo przydatne w dniu głosowania. 

Przypominamy, że głosowanie w wybranym przez Panią/Pana obwodzie odbywa się 2023-10-15. „

To do jutra.

Przyjedź mamo na przysięgę odcinek 2

I kolejne doświadczenie za mną. Nigdy przez te dwadzieścia lat pobytu tutaj nie widziałam przysięgi młodego rocznika żołnierzy. Widziałam już i mogę o tej tegorocznej opowiedzieć.

Tak jak przypuszczałam już o dziewiątej rano na piazza del Popolo były tłumy.

W ogóle cały dzień Ascoli było zakorkowane niesamowitą ilością parkujących autobusów i tym samym tłumami ludzi. Raj dla barów i restauracji.

Ale wracamy na piazza del Popolo. Wraz ze zbliżającą się godzina 10.30 pojawiały się takie widoczki.

Trochę zdziwił nas widok Quintany. Oczywiście kombatanci obowiązkowo

V. był zmierzły, bo nie miał ochoty być na imprezie, ale znalazłam mu miejsce siedzące i coś tam mogłam sama pooglądać. Słońce oślepiało tak bardzo,

że wszystkie elegantki w czerni naturalnie uciekały do cienia, a ja przestalam robić fotki. Dlatego filmiki i relacja ustna. To znaczy blogowa. 😀

Przed godziną „zero” wyjaśniła się obecność Quintany. Przeszli w takt swojej muzyki i złożyli pokłon sztandarowy.

Mini pokaz żonglowania chorągwiami, bo przecież tłum przybyłych gości.

I wreszcie to na co czekaliśmy czyli wejście na plac bohaterów dnia. W galowych mundurach prezentowali się jeszcze lepiej niż dnia poprzedniego na próbie w mundurach polowych.

Przyprowadził ich ten sam Wojskowy Zespół Muzyczny Włochów na którego koncercie byłam poprzedniego wieczoru.

A potem już uroczystości oficjalne. Wejście pod sztandarami Kombatantów. Sporo ich było. Modlitwa za Ojczyznę i naturalnie opuszczenie przez strażaków flagi narodowej. Tłum i żołnierze śpiewali więc jeszcze raz urokliwy włoski hymn. Też go lubię.

i potem trwały mowy i przemowy i przed samym końcem wyszliśmy z placu.

I ten fakt przysięgi nowego rocznika regimentu ascolańskiego mam zapisany.

Dziś udało mi się zarejestrować internetowo na wybory w konsulacie w Rzymie. Są dwa punkty wyborcze. 7 października jedziemy z V. również do Rzymu. Jak zwykle na jakąś manifestację. Mam nadzieje, że to go trochę rozerwie . Wygodny busik i pogaduchy ze znajomymi. A ja sobie pewnie sama pojadę, bo żadnych chętnych do glosowania nie ma w Ascoli, a wręcz usłyszałam, że po co. To i tak nic nie zmieni ( !!!), a zresztą ” mnie to nie interesuje”.

Trudno świetnie.

Szkoda słów. A przecież, to nie o mnie czy te inne chodzi. Każda z nas ma w kraju dzieci, wnuki, a tu po mnie choćby potop. Komercjalizm zagraniczno- emigracyjny.

I to już wszystko.

Wypada przypomnieć sympatyczny polski przebój, który się do mnie przyplątał podczas włoskiej przysięgi.

To jeszcze Kącik LM

Poradnik PPD

Kolorowe kulinarne stworki

I do jutra.

Przyjedź mamo na przysięgę

Muszę podzielić wpis na dwie części, bo tak się działo. Od wczoraj Ascoli przeżywa najazd gości, którzy zjeżdżają się na przysięgę młodego rocznika regimentu ascolanskiego. Wczoraj zobaczyłam sobie próbę generalną, bojąc się, że dzisiaj się nie dopchamy.

Dopchałam się, ale o tym jutro.

Wczoraj wciąż przebywałam w klimatach pełni więc lekko nie było. Ale wynagrodził mi stres wieczorny koncert Banda dell’Esercito Italiano czyli Wojskowego Zespołu Muzycznego Italii.

https://it.wikipedia.org/wiki/Banda_musicale_dell%27Esercito_Italiano

To był strzał z tym koncertem w dziesiątkę. Raz, ze uwielbiam wojskowe zespoły, dwa, ze to zespół z wysokiej półki. 102 muzyków gruntownie wykształconych mających w repertuarze od oryginalnej muzyki dla zespołów, transkrypcje muzyki symfonicznej, pop i jazz

Mówiłam do V., że dobrze, że mamy w Ascoli dwa duże place, bo skoro piazza del Popolo już zagospodarowany na samą przysięgę jest do dyspozycji nawet większy piazza Arringo. Katedra w barwach narodowych, a na scenie muzycy.

Repertuar wspaniały. Po delikatnej wstawce na początek

Verdi, Wagner i…

moja ukochana ” Lekka Kawaleria”.

ale też inne

znane jak na przykład muzyka z Jamesa Bonda i na zakończenie wspaniale wykonany utwór, którego motywy są znane z „Gwiezdnych Wojen”.

I oczywiście nie mogło zabraknąć hymnu włoskiego na zakończenie.

Wieczór był w miarę ciepły. Zresztą ubrałam się na tę okoliczność tak, żeby nie zmarznąć. Bo o ile dni są gorące, to wieczory i poranki dość chłodne. Ale nie zmarzłam i wróciliśmy do domu około jedenastej, bo koncert o dziwo

zaczął się punktualnie o dwudziestej pierwszej, a wszelkie uprzejmości były na końcu więc za długo tych podziękowań nie było.

I odcinek drugi jutro.

A ja postanowiłam głosować za wszelką cenę i najprawdopodobniej skoro urodzinowy obiad V. odbędzie się 22 października, a nie na szczęście 15 października, zarejestrować się w konsulacie w Rzymie ( czas do 10 października) i pojechać głosować do Rzymu. Mam nadzieje, że uda mi się to zorganizować.

Tyle dziś.

Do jutra.

Widzimy się na przysiędze.

A dziś

A dziś naładowana jestem jak ta Kmicicowa kolubryna. Samymi tywnymi emocjami. Żalu, złości i beznadziejności .

Sama siebie nie lubię. Tyle tylko, że chociaż ciepło wróciło, a w Ascoli znów trochę rozrywki.

Te wojskowe wstawki dotyczyły jutrzejszej uroczystości na piazza d Popolo. Będzie przysięga młodego rocznika. Tzw..,Giurmento

Na placu już stoi trybuna dla oficjalnych person i zawisła flaga narodowa.

Aktualnie ją zwinięto, żeby ją uroczyście jutro przy dziękach hymnu opuścić. Uroczystość o 10.30. Czy się dopchamy i coś uda mi się zarejestrować nie wiem. Bo rodzin, krewnych i znajomych królika będzie tłum.

Drugą imprezą jest jakiś wieczorny koncert na piazza Arringo. Dzisiaj/

Czy pójdziemy nie wiem. Nic nie wiem i to jest najgorsze.

Skończyłam Sagę Krynicką. Wkręciłam się w losy bohaterów. Trzeba czekać na tom czwarty. Wróciłam do trzeciego tomu ” Lipowo”, w którym coraz mocniej się osadzam. I tyle. Żyję, ale, jak to się mówi, co to za zycie. Stres, stresem pogania.

V. wstąpił na wojenną ścieżkę z sąsiadem i to tez mnie martwi, o kłótnie mu nie służą przy stanie jego serca. Stąd i ja staram sie nad sobą panować. Tym bardziej, ze ” jeszcze sie taki nie urodził, który by mu dogodził.

Teraz „Rozmaitości”.

Kącik LM

Poradnik PPD

A kuchennie

I stworki owocowe też.

Ten sympatyczny stworek owocowy stał sie symbolem kina.

Do jutra.

Uff ciepło wróciło

Już dziś jest ponad 20 stopni, a nie ma jeszcze dziesiątej rano. I bardzo by mnie to cieszyło, gdyby nie to, że dzieciak z góry postawił mnie na nogi o siódmej rano. I mam migrenę. Co prawda po kawie trochę mi przeszła, ale w oczach mam piasek. Znowu w nocy źle spałam. Jak tak będzie, to nie wiem, co zrobię. V. wczoraj wszedł w awanturę z sąsiadem w sprawie zostawiania przy schodach hulajnogi dla dorosłych i rowerka. Potem brał tabletkę. Jak nic …

Tyle zdążyłam napisać. Potem zrobiło się tak nieciekawie, że wybaczcie, ale nie skończę. Może jutro dam radę pisać.

To do jutra.

Cebulkowo

Jeszcze wrzesień, a lato skończyło się definitywnie. Bo jak już wyciągnie się na wierzch ciepłe rzeczy, to nawet jak będą tylko pod ręką to już te najbardziej letnie można schować. A przy temperaturze 16 stopni i pogodzie deszczowej nawet w ich kierunku się nie patrzy. Chyba, że z nostalgią.

Wczoraj w domu mimo, że jeszcze w nim ciepło włożyłam już na się frottowe wdzianko i takież skarpety. A dziś mimo, że przestało padać do łask wróciła seria cebulkowa. Podkoszulka bawełniana z rękawkami i golfik ciepły. Kurtka już też nie kurteczka, odporna na deszcz. W sumie to zestaw późnojesienny. Oczywiście długie spodnie.

Na piazza del Popolo ćwiczą żołnierze ascolanskiej jednostki. Pierwszy raz widzę ćwiczących ich tutaj. Mają w końcu plac manewrowy. Ciekawe dlaczego. Chyba poza tym jest młody rocznik i zwiedzają przy okazji Ascoli – Starówkę.

Dziś kolejny odcinek ” Dewajtis”. Skoro wczoraj wyemitowała go tv, to od dziś można go zobaczyć na VOD TVP. To w chwili wolnej zobaczę. Kiedy się spaceruje jest w miarę ciepło jednak siedząc pod arkadami na placu mimo cebulki odczuwa się wiatr. Jesienny wiatr, który chłodzi, a nie ochładza jak w lecie .

Tę noc lepiej spałam, co nie znaczy dobrze po dwóch bezsennych nocach. Za dużo mi się we łbie motla.

Kończę Sagę Krynicką. Wreszcie się w fabułę wykręciłam, ale i tak z przyjemnością wrócę do liczenia ofiar w Lipowie.

A dzień Dodatek do ” Tygla z Internetem”, bo tyle na platformie polityczno- kościelnej różności.

A polityczne memy się szybko zdezaktualizują.

Tak więc zapraszam.

https://tygielzinternem.blogspot.com/2023/09/dodatek-do-tygla-z-internetem.html

W Kąciku LM

Do jutra.

Ucz się Luciu ucz, nauka to potęgi klucz

Ale najpierw powiem:

-A nie mówiłam, że jesień swe humory ma.

I wczoraj zdecydowanie je pokazała. Popołudniu zaczęło lać, a nawet grzmiało i się błyskało. To jeszcze nic. W oczach zwróconych na termometry ciepło uciekało

Najpierw do 20 stopni. Między strugami deszczu wróciliśmy do domu. Długo w nim nie posiedzieliśmy, bo kiedy przestało padać osobisty chciał znowu wyjść.

Trudno świetnie. Ponieważ już wracając mimo długich spodni było mi zimno zamieniłam sweterek na kurteczkę, bo kurtką nijak jej nie można nazwać mimo, że nie lubię zdrobnień. I dopiero zmarzłam. Temperatura leciała na łeb na szyję i kiedy wracaliśmy do domu było zaledwie 15 stopni.

15 stopni różnicy. Szok dla organizmu i dzisiaj czuliśmy się źle. Nie tylko V., ale i ja.

A teraz, co z tą nauką. Moi blogowi przyjaciele znają przypadek perspektywy i studzienki ściekowej na parkingu. Jest to przysłowiowe nauczanie mnie przez V. Tym razem padło na senatora.

Otóż mamy w Ascoli senatora parlamentu włoskiego. Jak inni notable chodzi sam często z pieskiem wymienia ukłony z ascolanczykami, którzy go znają od lat w tym i z V. Wczoraj zaniosłam zakupy do domu, a V. czekal na mnie, bo jeszcze nie był to czas powrotu. Wracam widzę panów rozmawiających na placu. Podeszłam, powiedziałam:

-Buonasera. – Bo było popołudnie więc nie dzień dobry.

-Signiora… elegancko ukłonił się senator.

Kiedy rozeszliśmy się odbyła się taka rozmowa:

-Wiesz kto to był?

-Wiem.( jakbym miała sklerozę).

-Senator.

-No wiem.

A wiesz kto jest senator? – Nastąpił sprawdzian.

I zamiast dowiedzieć się, kto to jest senator powiedziałam:

A wiesz. My w Polsce też mamy senatorów.

Dyskusja senatorska się zakończyła. Żałuję tylko, że nie powiedziałam, że jeden z moich przodków był senatorem, ale w lepszej Rzeczypospolitej.

Następnym razem się ujawnię. A jak znam włoskie życie, to gdzie nasz senator to senatora włoskiego. Patrząc oczywiście z włoskiej strony. Bo patrząc z mojej może być na odwrót

Czytam tę Krynicką Sagę i jakoś nie mogę zaskoczyć. No ale jak powiedziałam ” a”, to i ” b” muszę. Czyli przeczytać.

Jeszcze nowy :

https://tygielzinternem.blogspot.com/2023/09/tygiel-z-internetem-5523.html

Kącik LM

W Poradniku PPD

W kuchni

I jeszcze afisz wyborczy.

Do jutra.

Nadeszła jesień

Planowo. V. nawet usłyszał informację w telewizji ukochanej naturalnie o której ten fakt nastąpi. I nastąpił. Lato odeszło zabierając swoją część słońca, a jesień pewnie się jeszcze nie rozpakowała. Niebo przykryły jesienne chmury, które przywiał wiatr jesienny, bo letni odszedł z latem. To teraz trzeba poczekać aż jesień wyciągnie swoje akcesoria i zamieszka na trochę z nami. No i jeszcze zależy w jakim będzie humorze

Tymczasem u mnie nie ma spokoju z racji nowych sąsiadów. V. oczywiście zwala na mnie załatwienie sprawy. Mogłabym najpierw spróbować z nimi porozmawiać, ale nie, mam dzwonić do naszego właściciela, żeby on załatwiał sprawę z właścicielką tamtego mieszkania. Nie chcę się z nim kłócić, bo w sumie powinien się denerwować jak najmniej. Chodzi o dwie sprawy. Wiadomo, że dziecko jest dzieckiem, ale my nie musimy wstawać i budzić się po siódmej rano. Dzieciak wstaje i zaczyna biegać po domu, a to słychać i dodatkowo stałe co spada na ziemię. Ja też dzisiaj się obudziłam, a V. generalnie ma problemy ze spaniem więc jak śpi staram się zachować ciszę i nawet nie wstawać. To nie wina dziecka, ale dorosłych, którym mówiłam przy zwróceniu uwagi na trzaskanie bramą, że w domu jest poważnie chory człowiek.

Druga sprawa. Mija miesiąc, a nikt z nich nie zapytał o sprzątanie schodów. Po przeprowadzce jest zwyczajnie brudno. Trzaskanie bramą zaowocowało opadniętym ze ścian tynkiem. Jest zwyczajny syf. Już chciałam posprzątać, ale V. protestuje.

Jednym słowem dom wariatów, a ja w środku.

Zmieniamy temat. Jeżeli myślicie , że w Ascoli zapanowała cisza rozrywkowa, to nic błędnego. Tylko my mniej się udzielamy. Wczoraj cały dzień były różne imprezy związane z kwestą na pacjentów onkologii.

W barach wciąż muzyka na żywo.

Nawet chciałam posłuchać, bo wyszliśmy po kolacji czyli około dziewiątej wieczorem na tak zwane ” due passi” czyli ” dwa kroki. I rzeczywiście były to dwa kroki od domu i powrót. Dziś V. wreszcie zauważył, że za dużo chodzi. I jest zmęczony. Moje nogi już to dawno zauważyły.

Dzisiaj z racji tej pobudki już przed dziewiątą tym razem rano byliśmy na mieście. Nawet targ był jesiennie zaspany i malutki. A ja sobie pomyślałam, że to co lubię rano w Ascoli to unoszący się poranny zapach kawy na mieście. O południu wróciliśmy do domu, żeby zrobić makaron powszechny. Tym razem z zielonym groszkiem. Kto wie czy jutro nie będzie kolejnej córki z mężem na obiedzie. Będzie grzecznie bez serdeczności.

W końcu jak to się mówi ja też „sroce spod ogona nie wyleciałam”. Nie będę wiecznie odpuszczać, bo to nie moje dzieci. Mam własne.

Czytam Sage Krynicką tom 3, bo kupiłam zgodnie z planem.

Potem wrócę do liczenia zwłok w Lipowie.

Może rzeczywiście taki sposób załatwiania poprzez trzecie osoby u Włochów jest normalny? Rozmawiałam z naszym właścicielem i wcale się nie zdziwił, że nie załatwiam tego sama. Obiecał interweniować. W końcu Włosi wszystkie sprawy załatwiają przez adwokata. Sami nic. To trochę się wygadałam i teraz mogę pokazać co w:

Kąciku LM

I jeszcze jeden z najlepszych ostatnio afiszy wyborczych:

Do jutra.

Za moich czasów

Tak mawiała moja babcia w kontekście współczesności. Było to z podtekstem negatywnym. Ja nie mówię tego w żadnym kontekście chyba, że jesiennym. Bo mamy 22 września czyli według nowej mody, chyba, że znowu się zmieniło jesień kalendarzowa nadeszła wczoraj. Za tych moich czasów kalendarzowa jesień liczyła się od 23 września, tak jak nadejście lata po najkrótszej nocy świętojańskiej.

Czyli u mnie ostatni dzień lata. A jesień czuć. Mimo, że temperatury wciąż powyżej 20 stopni. Słońce wstaje późno i wcześnie zapada zmrok. Ach nie chcę myśleć o tym kolejnym przesuwaniu zegarów za miesiąc. Podobno UE planuje odejść od zmian czasu od roku 2026 . Tak gdzieś wyczytałam. Dlaczego akurat wtedy nie wiem.

Postanowiłam serdeczność zamienić na uprzejmość i tego się trzymam i będę trzymać. Żadnych pogaduszek i żartów.

A sama próbuję ogarniać dom. Z trudem, bo jak wiadomo mieszkam na placach. I sama nie wiem czy nie będę żałować kiedy nadejdzie ta jesień deszczowa. Kończy się okres chodzenia w klapkach. Dziś rano o tym pomyślałam. Teraz co prawda 26 stopni, ale wieczorem trzeba chyba zmienić lato na tę jesień.

Wczoraj znalazłam informację, że jest ebook trzeciego tomu ” Sagi krynickiej”. Pójdę więc na zakupy i zrobię krótką pauzę w kryminalnej serii ” Lipowo”. Chyba zacznę liczyć te ofiary morderstw. W tomie pierwszym były oficjalne dwie. Ale były też te z przeszłości. W drugim tomie oficjalnych że śledztwa było cztery plus z poza okolic Lipowa znów cztery. Czyli trup się ścięli gęsto. Jak doliczyć samosąd, to populacja okolic Lipowa zmniejszyła się o 6 osób, bo jedna była przyjezdna. Jej więc nie liczę.

Czas wracać do domu zrobić obiad i potem już nic mi się nie chce. A znowu musze pojechaz z V w świat komunikacji miejskiej. I chyba z parasolem.

To teraz ” Rozmaitości”:

Kącik LM

Poradnik PPD

I stworki kuchenno- kulinarne.

To do jutra. Idę sobie coś kupić czyli ebooka.

” Jedziemy mój jegomość, jedziemy i jedziemy…”

Chociaż powinnam zatytułować ” Włoch i komunikacja miejska”. Kiedyś kiedy osobisty przyjechał pierwszy raz do Polski pisałam żartobliwe opowieści” Italiano w Polsce”. Niestety nad czym ubolewam nie zachowały się, bo pisałam je w Dziennikach Twojego Stylu. A one przestały istnieć, a ja nie skopiowałam, bo większość tekstów weszła do ” Dziennika badanie czyli Italii pod podszewką”.

Osobisty korzystając teraz z komunikacji autobusowej zachowuje się podobnie tylko bez tamtego poczucia humoru, które zniknęło.

Ponieważ całe dorosłe życie przemieszczał się samochodem coś takiego jak korzystanie z autobusów to dla niego czarna magia. A teraz z nudów na spacerze postanawia wsiąść do takiego pojazdu i pojechać na z góry upatrzoną pozycję. Tylko z trudem do niego dociera, że autobus ma trasę, którą się porusza i czy uważa, że ona ( ta trasa) jest bez sensu, jego włoski lament nic nie zmieni.

Dla mnie nie ma problemu. Bo po pierwsze nauczyli mnie czytać ze zrozumieniem nawet rozkłady jazdy, a po drugie większość swojego życia z tej komunikacji korzystałam. I nawet w Ascoli mimo, że głównie jechaliśmy razem, to czasem autobusem jechałam. I stąd moja wiedza. I żeby to jeszcze osobisty docenił. Nie, on wie lepiej i każdą informację musi zakwestionować. Że autobus nie pojedzie tam gdzie on oczekuje tylko tam gdzie ja mu to usiłuję powiedzieć. Oczywiście mam rację. I narzekanie wzrasta wprost proporcjonalnie do okresu oczekiwania na ten właściwy .

I słyszę:

– Scandaloso.

Bo jak przyjąć do wiadomości, że autobusy jeżdżą z częstotliwością raz na pół godziny czyli trzydzieści minut. Bo większość Włochów porusza się samochodami i dodatkowo autobusy wpadają w korki.

I jak człowiekowi taki autobus ucieknie, to ma pół godziny w plecy.

I już kilka razy się tak złożyło.

Ale mimo tego udało nam się dzisiaj zaliczyć trasę do jednego z oddalonych sklepów.

Bo przypominam, że Ascoli to nie tylko Starówka. Powierzchnia jaką to miasto zajmuje jest odpowiednikiem powierzchni Katowic. ( Sprawdziłam). Czyli jest gdzie się przemieszczać.

I pewnie byłoby to nieraz zabawne tylko to poczucie humoru mnie zawodzi.

Co do serialu „Dewajtis ” .Wczoraj oglądnęłam pierwszy odcinek więc trudno oceniać. Na razie serial jest dość wierny z książką. Przepiękne zdjęcia przyrody, ale to zawsze mocna strona polskich seriali. Co do obsady też mam mieszane uczucia. Marię Pakulnis bardzo lubię, ale też mnie zdziwiła jej rola ciotki Marka. No cóż to pierwszy odcinek więc nie narzekam.

Muszę sobie znaleźć jeszcze film ” Między ustami, a brzegiem pucharu”. Premiera była w 1987 roku więc o ile nie oglądałam w tv, a Bóg mi świadkiem, że nie pamiętam, to w kinie na 100% nie byłam. Zbliżam się do końca drugiego tomu ” Lipowo”, ale za serial zapiorę sie po skończeniu tomu piętnastego.

Na razie poluję na ebooka trzeciego tomu ” Sagi Krynickiej”, bo wczoraj była premiera książki.

I jutro znów mamy piątek, który sporą ilość osób ucieszy. A do pełni brakuje 8 dni i wiadomo, co to dla mnie znaczy. Dziś miałam od rana księżycowy dzień.

Zamiast „Rozmaitości” taki oto widoczek

Do jutra.