Ogarniam

Jednak mniejsze chodzenie po dworze zaowocowało mniejszymi zaległościami. Na przykład pięknie mi się ufarbowały spodnie, które nieopatrznie odbarwiłam przy usuwaniu plamy. I są teraz niebieskie. Tak, że to co zrobiłam dzisiaj do południa da mi trochę oddechu. V. dzwonił przed chwilą, że już jest gotowy i resztę opowie mi G. Ale ma być na wizycie za tydzień. Wbił sobie do głowy, że wezmą go szpitala więc dobrze, że nic z tego nie wyszło. Ale jeszcze nic poza tym nie wiem. Budzik nastawiłam na siódmą rano. O ósmej pojechał, a ja dusiłam szparagi do risotto, potem zmieniłam pościel wrzuciłam ją zaraz do pralki i wyszłam na zakupy. Dokupiłam szparagów bo było moim zdaniem za mało, pogapilam się na kwiatki, ale nie było angielskiej pelargonii, a na taką mam ochotę i znalazłam krótkie spodenki na stoisku ciucholandu.

Wróciłam zadowolona, bo kupiłam wreszcie także korki do butów, bo jedne tenisówki mają napiętki za wysokie i mam problem jak długo spaceruję. Po powrocie przygotowałam wszystko do risotto i wyjęłam pranie. Te wielkie płachty chciałam wywiesić za okno, ale niestety zanosi się na deszcz.

Wrócił V. z G. Tak jak przypuszczałam onkolog wstrzymała terapię na tydzień i zgodnie z planem zleciła TAC czyli tomografię. Czekamy na telefon kiedy. Ma też łagodzące lekarstwa. Wyniki comiesięcznych badań mam pokazać ZA. Czyli muszę się do niego wybrać. I ten tomograf będzie najważniejszy. Zawsze niewiadoma. Złe samopoczucie efektem terapii. Tylko V. nie przyjmuje tego do wiadomości. Ale wrócił spokojniejszy.

Czeka mnie jeszcze posprzątanie po obiedzie. Mam satysfakcję, że risotto bardzo G. smakowało. Mnie zresztą też. Gotowałam po swojemu więc musiało być smaczne. 😄 Zarówno Junior i G. brali dokładki. 😄

Zaraz jak tylko ciut odpocznę i ogarnę chaos kuchenny wracam w klimaty poznańskie. G. zaraz po obiedzie musiała wracać a V. się położył.

Czy ktoś jeszcze czyta ten cykl? Wiem, że ja, Hania Onyks i Aga T.

Jeszcze Kącik LM

Kuchennie

Do jutra.