W myśl zasady

Zasady, że jak nie ma o czym rozmawiać, to rozmawiajmy o pogodzie.

I ja też dzisiaj nie bardzo mam jakiś temat, o którym mogłabym napisać. O humorach osobistego nic nowego. PMS to pikuś przy nich, Im dalej w wiek tym gorzej.

Na szczęście coraz mniej tym się przejmuję. Jego zdrowie, jego broszka. Nie chce pomocy lekarza, to skończy z ręką w nocniku.

Ale miało być o pogodzie. W niedzielę, po upalnej pogodzie dotarło załamanie. Zimno bo zaledwie chyba 12 stopni. Czarne chmury pełne deszczu. W sumie dobrze, że nie widział tego mój wnuk, bo gdzie ta ciepła słoneczna Italia. Jak u nas w listopadzie.

Wczoraj już było lepiej. Po chłodnym poranku słońce podniosło temperaturę do 20 stopni, ale chłód po kościach ciągnął. Po kolacji wyszliśmy na mini spacer.

Na termometrze o dziewiątej wieczór było 15 stopni. Zapięłam szczelnie kurtkę.

A dziś zgodnie z prognozą całkiem ładnie. Bezchmurne niebieskie niebo i powyżej 20 stopni. W słońcu ciepło, ale Włosi powkładali pikowane kurtki.

Jednak prognoza ma się dobrze.

A na dzień dobry dzisiaj Monte Vettore pokazała zimowe oblicze.

Wczoraj skończyłam ” Nagrobek Ani Klejzerowicz. Oczywiście bardzo dobrze mi sie czytalo i szkoda, że rozstajemy sie z bohaterką kilku książek Felicją.

Zaczęłam czytać ” Ostatni lot”

I tez mogę z czystym sumieniem polecić.

W ” Dodatku Internetowym” dzisiaj.

Złote myśli pani ” profesor”


20 godz.
 · 

Buzia, paszki i fistaszki-odpadają 🙂
Złote myśli pani profesor, którymi wykładowczyni zwykła się podpierać w rozmowach z nauczycielami i studentami:
„Współżycie przed ślubem grozi poważnymi konsekwencjami, na przykład wyrzutami sumienia, gnębiącymi człowieka do śmierci”.
„Mycie części intymnych to grzech i bezeceństwo”.
„Sam cel antykoncepcji jest niegodziwy. Chce uszkadzać coś, co jest zdrowe”.
„Plemniki chronią przed rakiem, antykoncepcja prowadzi do śmierci”.
„Kobiety pozbawione oddziaływania plemników na organizm, a więc stosujących prezerwatywę lub stosunek przerywany, 4,5-krotnie wzrasta ryzyko raka piersi”.
„Następstwem antykoncepcji są zdrady i rozwody”.
„Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi, a kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje”.
„Jeśli poprosić chłopca o podniesienie pudełka, pochyli się, dziewczynka zaś ukucnie. Żeby zapalić zapałkę, chłopiec potrze trzaskę od siebie, dziewczynka do siebie. Podczas gaszenia chłopiec pomacha zapałką w powietrzu, dziewczynka ją zdmuchnie”.
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wysłała do MEN zapytanie, czym się resort kierował przy doborze swoich ekspertów, zwłaszcza do spraw wychowania w rodzinie. Jak podaje oko.press, odpowiedź właśnie nadeszła. I brzmi tak:
„Prof. Urszula Dudziak (…) jest nauczycielem akademickim, jak również ma bogate doświadczenie dydaktyczne w pracy z uczniami i nauczycielami. Pani profesor jest również wieloletnim rzeczoznawcą MEN ds. podręczników szkolnych do tego przedmiotu”.
MEN podkreśla poza tym, że zaplecze dydaktyczne Dudziak ma spore: „Przy doborze ekspertów do przygotowania projektu podstawy programowej kształcenia ogólnego brane były pod uwagę osoby reprezentujące wysoki poziom merytoryczny w zakresie dyscypliny wiedzy, która stanowi bazę danego przedmiotu, jak również bardzo dobrze znające praktykę szkolną”.
Źródło: „Wysoki poziom merytoryczny” ekspertki MEN od wychowania w rodzinie. Złote myśli zebrane – Aleksandra Żelazińska.”

W :Quizomanii”

https://kobieta.gazeta.pl/kobieta/13,108492,13974,w-tym-quizie-pytamy-o-gniew-i-zlosc-sprawdz-czy-sie-nim-nie.html

I niewiele w ” Galerii Memów”

Zgodnie z sugestią ostatniego mema powinnam wstawać wieczorem. 😀

Potrzymajcie proszę kciuki za jutrzejszy dzień.

Do jutra.

Rutyna zabija wyobraźnię

Tytuł w kontekście spóźnienia się na samolot moich rodzinnych mężczyzn, Wszystkiemu była winna rutyna. Obydwaj i syn i wnuk latają średnio dwa razy w miesiącu. Drogę na lotnisko, jej czas i w ogóle, mają jak to się mówi ” obcykaną”.

A wyobraźnia, to domena kobiet i ich:

-Jedzmy już, bo się spóźnimy, bo może coś stanąć na przeszkodzie. Lepiej jechać wcześniej i poczekać niż się spóźnić.

No i właśnie. Na drodze wypadek, droga zablokowana i samolot nie poczekał.

Kosztowało to mojego wnuka trzy dni w Italii.

Nie mówiąc o osobistych nerwach babci, która dopiero dziś dochodzi do siebie.

Przebukowałam bilet autobusowy na środę. Jednak ponieważ tym razem wylatuje o 10.30 to w Rzymie będzie o 12.30. Odbiór bagażu też może potrwać i tym samym autobus z Tiburtina do Ascoli o 13.50 stoi pod znakiem zapytania. Zmieniłam na kolejny czyli o siedemnastej. Nie ma co jechać z przesiadką w Porto D”Ascoli, bo to nic specjalnie nie daje. I tak przyjedzie późno a więc poczekamy w Ascoli.

Jednak babcia wymyśliła taki plan.

„Jedź ty na Tiburtina spokojnie bez nerwów i jeżeli uda ci się zdążyć na ten o 13,50, a będą wolne miejsca próbuj nim pojechać.”

Włosi w sumie są elastyczni i może go kierowca zabierze mimo, że nie jest blondynką, do których jak wiadomo Włosi czują miętę. Jak nie zawsze ma bilet na następny autobus i spacer po Rzymie na poczekanie na niego.

Ja wczoraj na odstresowanie kupiłam nową sagę historyczną. Tylko te cukierkowe okładki …

Czytnik puchnie. 😀

W końcu jednak pogoda będzie jesienna i czas spacerów się skurczy. Dnia ubywa i o ósmej już ciemno.

W ” Dodatku Internetowym ” dzisiaj sporo.

Do poczytania.

https://www.wykop.pl/link/5716339/radni-krasnika-zostali-oszukani-ekspert-tlumaczy-kuriozalne-glosowanie-ws-5g/

https://www.infokatowice.pl/2020/09/23/czeka-nas-rewolucja-na-ulicy-warszawskiej-okolo-70-drzew-zamiast-samochodow-znikna-miejsca-parkingowe/

https://www.focus.pl/artykul/tlumienie-emocji-dla-dobra-zwiazku-moze-cie-zabic

Lubiącym quizy codzienna ” Quizomania”

https://podroze.gazeta.pl/podroze/13,151165,6068,test-wiedzy-o-polskich-miastach-jesli-skonczyles-szkole.html

Dziś mini galeria śląska

Zdjęcia krakowskie .

Majolika ascolańska.

I mokasyny … włoskie 😀

Pozostała nam ” Galeria memów” z wciąż królującym Kraśnikiem.

Czyli jednak i mnie urlop się skróci.

Do jutra.

Pech

Jako osoba przesądna pomyślałam, że ktoś mi źle życzy.

Rano dostałam wiadomość, że mój wnuk dzisiaj nie przyleci. Nie zdążył na samolot, bo droga na lotnisko w Pyrzowicach z jakiś powodów była zablokowana.

Przyleci we środę i tylko wobec tego na trzy dni zamiast tygodnia. I tak przecieszylam się.

Los znowu ze mnie zakpił. A może, to te złe myśli wokół mnie?

Wybaczcie, ale nie mam ani sił ani nastroju do pisania.

Mam nadzieje, że do jutra ochłonę.

Czas oczekiwania

Włączył mi się czas oczekiwania na mojego wnuka. Podświadomie już się cieszę mimo, że dla odmiany V. włączył czas pełni. Jak wiadomo nie jest to miły czas.

Dlatego poszłam sobie dzisiaj sama w miasto. Miałam kilka zakupów w Acqua Sapone”. Chciałam też skonfrontować dojazd z Ciampino na Tiburtine. W Agencji podróżniczej. Nic się nie dowiedziałam, bo takiego rozkładu nie posiadają. Trzeba popytać na lotnisku.

Ja pamiętam jak jechałam sama na Tiburtinę i z tego co wyczytałam nic się nie zmieniło. Co prawda Włosi jak wiadomo najlepiej mówią po włosku, ale na lotnisku jest informacja więc mój wnuk po angielsku powinien się dowiedzieć. Ma mnóstwo czasu.

Kiedy wyszłam na piazza Arringo zdumiał mnie brak targu. A kiedy wracałam już rozkładały się gastronomiczne namioty. Podobno „Fritto misto” wraca . W maju z wiadomych względów się nie odbyło. Teraz zaplanowane jest od 30 września do 4 października.

Tak, że mój wnuk załapie się na fajną kulinarną imprezę w Ascoli.

Na piazza Roma stoiska targowe na miejscu i udało mi się na takim jednym ze starociami coś wypatrzeć. Podczas zesłania nad morze na tamtejszym pchlim stoisku kupiłam dwie ładne filiżaneczki, bo w różyczki. Bez spodeczków. Dokooptowałam inne… białe i tak używałam.

A dziś znalazłam nie dość, że 6 spodeczków, to jeszcze brakujące 4 filiżanki. I mam komplet do espresso.:)

A wracając jeszcze do ” Fritto Misto” tak o nich opowiadałam w ” Dzienniku badante czyli Italii pod podszewką”. Dziesięć lat temu:

:WIELKA WYŻERKA W ASCOLI

25 kwietnia 2010 r.

Od wczoraj na piazza Arringo rozsiadły się znowu „namioty wezyra”, ale w wersji reprezentacyjnej. Na szczycie szpiczastych dachów widnieją chorągiewki, w które dmucha wiosenny wiatr. Namioty z oknami połączone są z przestronnymi punktami gastronomicznymi i handlowymi.

Bo to są FRITTO MISTO w Ascoli Piceno.

A motto brzmi Piatto fritto… mi ci ficco!, czyli wkładam (nakładam) nam na talerz fritto. Wszystko, co smażone na patelni i w głębokim tłuszczu, to fritto.

To wielka degustacja potraw z wielu regionów Włoch. Jest Sardynia, Sycylia, Calabria, Toscana, Lazio, Abruzzo i oczywiście gospodarz FRITTO – Marche. Nie wymieniam wszystkich regionów, bo to nudne.

Jest też akcent międzynarodowy… potrawy z Barcelony i uwaga… uwaga… z Polski!PLACKI ZIEMNIACZANE I WIELKOPOLSKI SER SMAŻONY.

Są potrawy charakterystyczne dla danego regionu. Są i smażone kwiaty cukinii i akacji (Lazio i Toscana), mnóstwo warzyw smażonych, ale to wszystko nijak się ma do najsłynniejszych oliwek ascolańskich, czyli olive ascolane. Od tych oliwek jestem uzależniona, są pyszne na ciepło i na zimno. Są to oliwki wielkości dużego orzecha włoskiego (taki gatunek), wydrylowane i nadziane mięskiem, potem obtoczone w bułce tartej i smażone w głębokim tłuszczu na złoty kolor… Niebo w gębie.

W pobliżu tych stoisk z ciepłym jedzeniem nie może zabraknąć stoiska z winami, którymi chwalą się poszczególne prowincje. I tu już mojego pana trudno z tego punktu gastronomicznego wyciągnąć.

Z trudem, bo z trudem wychodzimy, czekają pawilony pełne smakowitych towarów: szynki parmeńskiej, salami wszelakiego gatunku, no a sery… do koloru i wyboru… Pecorino w kilkunastu gatunkach, oczywiście parmezan, jest swojski chleb, jakieś chałki, mace, oliwy z dodatkiem pikantnej papryki i innych aromatycznych ziół. A na ladach leżą przekąski i można wszystkiego spróbować.

Jest i sycylijskie stoisko ze słodyczami. Muszę patrzeć w drugą stronę, bo kusi, ale na tej drugiej stronie są marcepanowe jabłka i gruszki, jak żywe. Wychodzę szybko, bo ślinka leci, a obiad tuż, tuż.

Na placu stoi imponujący wóz transmisyjny Radio Domani, które na żywo będzie tym degustacjom towarzyszyć.

Gra muzyka, wieczorem zapowiadane są spektakle i koncerty… Włosi takie imprezy uwielbiają.

Po piazza Arringo przetaczają się tłumy, widać nawet wycieczki autobusowe.

FRITTO MISTO potrwają do 2 maja.”

A teraz zapraszam do czytania „Dodatku Internetowego”.

Quizomania.

https://buzz.gazeta.pl/buzz/13,157208,7030,te-seriale-mogliscie-ogladac-ze-swoja-babcia-pamietacie-ich.html

https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/13,101719,13983,czy-zdobedziesz-komplet-punktow-w-tym-prostym-quizie-o.html

Na zdjęciach dziś Kraków.

i Katowice; Kościół w Załężu.

Cukiernicze dzieło sztuki.

Kraśnik stał się najmodniejszą miejscowością w Polsce.

Jest i o nim w ” Galerii Memów”

Jutro z pewnością się zobaczymy. A w przyszłym tygodniu chyba poproszę o urlop.

Do widzenia do jutra.

I znowu weekend

Aż mi się wierzyć nie chce jak ten tydzień zresztą i nie tylko ten zleciał. Pogoda przedziwna. Skoki temperatury spowodowały u mnie dzisiaj spadek sil nie mówiąc o bólach o podłożu reumatycznym. Chyba?

Wczoraj około dwudziestej drugiej na termometrze na piazza Roma 20 stopni.

Rano o dziewiątej 21 stopni. I przy takiej temperaturze wyjechaliśmy na zakupy i po Grację.

Pojechaliśmy do San Benedetto na targ nie wiadomo poco. V. przeleciał przez targ jak Struś Pędziwiatr i żadne nasze sugestie, ze chcemy spokojnie zobaczyć targowe cudeńka do niego nie docierały.

Wobec tego stworzyłyśmy nową dyscyplinę sportową „La Corsa Mercato” czyli „Wyścig Targowy”. Wypiliśmy kawę i pojechaliśmy do fryzjera w Martinsicuro.

Opadłyśmy bez sił przed fryzjerem na dwóch krzesełkach. Ja nawet aparatu nie wyciągnęłam, co świadczy o poziomie zmęczenia.

V i ja też (bo nie słyszę narzekań ) zadowolony ze strzyżenia i to najważniejsze. Potem obiad, kolejne zakupy i odwieźliśmy Grację do domu. A tymczasem temperatura wzrosła do 33 stopni. Teraz słońce na zmianę z chmurami i być może przyjdzie jak nie burza, to deszcz.

Oczywiście V. musiał sprawdzić moje informacje o powrotnym autobusie na lotnisko dla mojego wnuka. Bo on na tym przystanku z którego w nocy będzie Piotr odjeżdżał na lotnisko w Porto’Ascoli ma przyjaciela w barze na stacji benzynowej i on najlepiej powie. Owszem powiedział, to samo, co ja się dowiedziałam w Ascoli. Autobus jest o drugiej w nocy i musimy tam mojego wnuka zawieść, bo z Ascoli nie ma połączenia. Wszystkie odwołane. Zmilczałam z racji osłabienia.

Teraz zmiany w Gutenbergu, o którym pisałam. Właściwie tylko informacja dla tych, którzy czytają w telefonie. Bo na komputerze w Galerii Memów widać strzałki do przesuwania. W telefonie pod pierwszym zdjęciem są kwadraciki i zaznaczone jest to zdjęcie. Naciskając kolejne kwadraciki otwieramy kolejne memy.

Najważniejsze, ze znalazłam miejsce udostępniania zdjęć. To „pokaz slajdów”.

Dziś jednak odkryłam opcję ” galeria” i chyba to jest to co było. Zobaczymy.

Jak ja nie lubię tych wiecznych zmian. Ledwie człowiek opanuje i się przyzwyczai otwiera i oczom nie wierzy. Wszystko do góry nogami. I trzeba wysilać szare komórki. Może o to chodzi?

Wczoraj kopiłam nowy ebook Ani Klejzerowicz ” Nagrobek” i kiedy obrobię internetowe podwórko zabieram się do czytania. Zaraz.

Ale wcześniej ” Weekendowy Dodatek Internetowy”.

Za Sabiną Trzęsiak – Pinna niewiarygodna historia.

Gioia Tauro to miasteczko znajdujące się w Kalabrii, o którym jest ostatnio bardzo głośno z powodu… konia. Otóż zwierz pewnego ranka wszedł do Urzędu Miejskiego tegoż miasta, po czym udał się w stronę okienka, jak widać na zdjęciu. Nie wiem co prawda, czego mógł żądać sympatyczny koń, ale niewątpliwie należy mu się medal za odwagę, bo zadzierać z włoską biurokracją to prawdziwie wyzwanie. Może wysłał go właściciel, kto wie, a może budynek urzędu skojarzył mu się ze stajnią? W każdym razie wyobrażam sobie minę urzędnika na widok zwierzęcia, musiał być w niezłym szoku. Mówi się, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, a we Włoszech chyba powstanie nowa odmiana tego przysłowia- gdzie petent nie może, tam konia pośle. Ole!

Teraz oczywiście ” Quizomania”

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/13,129662,7904,sprawdz-czy-wiesz-wiecej-o-swiecie-niz-donald-trump.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/13,129662,8055,ekstremalny-quiz-z-zoologii-rozpoznasz-te-zwierzaki-po.h

A teraz zdjęcie po 70 latach.

I Pani i motocykl ten sam.

To zdjęcie dedykuję Luci Modnej.

I ” galeria Memów” w starym ujęciu. 😀

Jutro zaczynam odliczanie do przyjazdu mojego wnuka.

Do zobaczenia. Do jutra.

Kręć się kręć wrzeciono

Skoro wrzeciono się kręci, to znaczy, że kołowrotek wciąż w ruchu. Skończyłam prasować, pojechałam busikiem z V. na mini zakupy. Ugotowałam makaron powszedni i pozostał mi jedynie bakłażan do zgrillowania na kolację.

Będzie w wersji bogatej. Nie tylko ze scomorza, ale i szynką. I tym sposobem mam kulinaria z głowy.

Jutro osobisty zadecydował wyjazd na większe zakupy pod katem przyjazdu mojego wnuka. Postanowił również jechać na targ do San Benedetto Bóg raczy wiedzieć po co. Chyba, że chce zabrać na niego córkę. Poza tym chce się ostrzyć w Martinsicuro. Zawsze strzygąc się tam był zadowolony. Jego fryzjer ascolański poszedł na emeryturę a ten u którego był ostatnio zachwytu nie wzbudził.

A, że fryzjer w Martinsicuro jest na przeciw kapliczki Santa Rita, to zaniosę do niej modły o spokojne przejście wizyty mojego wnuka. Bo jak V. ma własne wizje, to trzeba będzie je wypełnić.

I tak kara włoskiego Boga go dziś spotkała. Stałam sobie jeszcze przy makaronie mieszając go z uporem godnym lepszej sprawy a V. postawił na stole pojemnik z serem… Nie popatrzyłam, bo ja nie posypuję nic parmezanem.

Zasiadamy do tego makaronu powszedniego w wersji krótkiej. V. posypuje serem i nagle słyszę:

-Porca miseria… to cukier.

Spojrzałam. Rzeczywiście. Na tacce stoi cukierniczka i porcelanowy pojemniczek z tartym serem. Złapał cukierniczkę i miał wersję makaronu słodką.

Na szczęście nie wymieszał więc tylko zdjął te posypane kluski i wypłukał. Sos jeszcze był. I dobrze mu tak, bo taki zawsze genialny we wszystkim. Za moje nerwy … 😀

A tak w ogóle to myślę nad tym, jak ten biznes maseczkowy się rozwija. Maseczki takie i takie i jeszcze inne.

Ja z uporem maniaka trzymam się tych zwykłych chirurgicznych z apteki. Nie akceptuję mody na dobieranie maseczek do ubioru. Jak już muszę je nosić, to niech będą zwyczajne. Protest song.

Maseczka na maseczkę a nie dzieło sztuki.

No może w wersji ślubnej dla panny młodej zrobiłabym wyjątek.

Ale to oczywiście moje zdanie.

Dziś sobie porozmawiałam z moją synową o ewentualnym stanie wolnym mojego wnuka. Nie jest on specjalnie kochliwy i w tej chwili jest stanu absolutnie wolnego.

Mama zasugerowała, że może go jakaś Włoszka oczaruje.

I tu usłyszała:

-Mam nadzieję, że nie, bo miałabym mieszane uczucia. Raczej włoskiej wnuczki a Tobie synowej nam nie życzę.

Ja wiem, że znowu wylazła ze mnie niechęć do żeńskiej części Italii, ale niestety tak mam i obserwacje mnie w tym utwierdzają.

A teraz czas na „Dodatek Internetowy”

Najpierw ” Quizomania”

W obu quizach miałam komplet punktów.

A teraz taka zabawa z fb.

Informuję, że trzeba mi chłopa, butów 😀 i tygodnia w spa. 😀

Mam jedno stare krakowskie zdjęcie.

I oczywiście ” Galerię Memów”

Gutenberg znów mi podniósł ciśnienie. Nowa wersja dodawania zdjęć. Będą slajdy. Zanim odkryłam, gdzie je mogę dodać naklęłam się jak nigdy.

Ale znalazłam i dodałam.

A więc do jutra.

Usiadłam do kołowrotka… domowego

No cóz nie tylko spacerami człowiek żyje. Naskładałam sobie prasowania, to mam co robić. Trzy pralki leżały.

A, ze ja tylko rano to dzisiaj w końcu się zabrałam. Wstałam jednak z niesamowita migreną. Coraz częściej mnie dopada. Dzisiejsza to wynik zbliżającej się pełni. V. szaleje i to głównie wieczorem i nocą. I mam jak mam. \tak, że całego prasowania nie skończyłam. Została mi drobna kupka na jutro. A może i pogoda. rano pięknie, słońce a popołudniu deszczowo. Ale wciąż 25 stopni. Cisnienie szaleje.

Przedpołudnie spędziłam w busiku. Pojechaliśmy po odbiór pieniędzy za wycieczkę i dwa razy zaliczyliśmy trasę.

Pożytek z tego taki, że zrobiłam fotkę jesiennym różą,

które kwitną i takiej uroczej roślinie.

To chyba gatunek trzykrotki. Miałam na Lisa taką. Nie przetrzymała jednak czasu potrzęsieniowego. Wiem gdzie rośnie, to zaszczepię na nowo, jak wrócimy do domu.

Potem obiad i coraz bardziej nieprzyjemna atmosfera w domu. Cóż ten typ tak ma a ja muszę zacisnąć zęby i kolejny raz przetrzymać.

Zaraz kiedy tylko wrzucę do sieci mój blog odreaguję z książką a może zabiorę się za naprawki, bo jak kołowrotek się kręci, to trzeba wykorzystać.

Zapraszam do oglądania i czytania „Dodatku Internetowego”

Jesień nadeszła . Może być taka?

Krakowskie Sukiennice wciąż takie same od lat.

W Quizomanii machniemy sobie dwa quizy.

https://kultura.gazeta.pl/kultura/13,143499,7411,lubisz-ogladac-kabarety-sprawdz-czy-znasz-je-naprawde.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/13,129662,6550,kupuje-samogloske-o-rozpoznasz-te-teleturnieje-po-frazie.html

No i nadszedł czas ” Galerii Memów:

Do jutra.

Do widzenia.

Opowieści ascolańskie

I oczywiście będzie fotorelacja.

Wcześniej jednak muszę napisać, że koronawirus znowu mi namieszał. Co prawda tym razem wcale się nie zmartwiłam. Wczoraj telefonicznie powiadomiono nas, że wycieczka w niedzielę do Umbrii została odwołana i mamy zwrot pieniędzy. I w sumie dobrze, bo jako, że przyjeżdża w tę właśnie niedzielę mój wnuk będziemy mogli od razu z nim się spotkać a nie dopiero wieczorem po powrocie z wycieczki. I to mnie cieszy.

Rano pojechaliśmy pozałatwiać trochę spraw. Obiad zjedliśmy poza domem i wiemy, że tam już więcej jeść nie będziemy. I kiedy wracaliśmy do domu okazało się, że nie ma miejsca do zaparkowania. V. zrobił kółko i tak wyjechaliśmy na wzgórze ascolańskiej fortecy Pia. Oczywiście nie do samych ruin, bo tam nie ma podjazdu, ale do połowy wzgórza pod siedzibę Wydziału Architektury Uniwersytetu w Camerino.

To też był rekonesans przed przyjazdem mojego wnuka, bo planujemy tam piknik. Od nas to spacerek 15 minutowy a samochodem 5 minut.

Lubię stamtąd ogladać Ascoli.

Pochodziliśmy po parkowych ścieżkach. A nawet pozaglądaliśmy do grot, które są w murach wzgórza. Kiedyś wyjdziemy razem na sam szczyt pod mury fortecy, którą wysadzili Francuzi opuszczając Ascoli. Dlatego trudno się dziwić, że nie cieszą się oni miłością ascolańczyków. Na pamiątkę zostawiono sobie nazwę ulicy ” rua” i poranne pozdrowienie w Ascoli ” bon di”.

To teraz zapraszam na spacer po fortecznym wzgórzu.

Kiedy zobaczyłam na platformie widokowej pusty postument postanowiłam uwiecznić V. jako ” famoso ascolano” czyli sławnego ascolańczyka.

Oczywiście i ja musiałam tam stanąć. I trzymać spódnicę, żeby podmuchy wiatru nie zarzuciły mi jej może na głowę, ale wystarczająco wysoko. 😀

Te ścieżki dały nam trochę w kość, kiedy więc wróciliśmy do auta pojechaliśmy przed siebie.

I zatrzymaliśmy się tutaj.

Rosara to taki powiedzmy przysiółek Ascoli. Stara i nowa Rosara z kościołem zamkniętym naturalnie o tej porze.

A potem wróciliśmy wzdłuż gajów oliwkowych. Tutaj rośnie ascolańska oliwka. To jest specjalny gatunek oliwek. Z nich powstaje słynny przysmak „ascolana” .

Sporo tych zdjęć więc myślę, że mogę sobie dziś darować „Dodatek Internetowy”.

Zobaczymy się jutro.

Do widzenia.

Poniedziałkowy misz- masz

Wczoraj zgodnie z założeniem wyciągnęłam osobistego na „pchli targ”. I niestety ledwie zaczęliśmy się rozkręcać nadciągnęły chmury i zaczął kropić deszcz. Wyglądało, że rozpada się solidnie. Wróciliśmy pod dom. Deszcz ustał. Wzięliśmy parasole i wróciliśmy na plac. Niestety sprzedawcy już zaczęli pakować swoje skarby i powoli się ewakuować, bo w oddali słychać było nadciągającą burzę.

W efekcie targ się rozleciał a my wróciliśmy do domu.

Jednak jakieś niewielkie migawki mam.

Upolowałam takie cudeńko motocyklowe zaparkowane przy piazza Roma .

Na tym stoisku były same szopki bożonarodzeniowe, ale w przedziwnych przedmiotach zamknięte. Nawet w gramofonie.

Przed powrotem do domu uwieczniłam siebie w ogromnych lustrach.

A dziś pogoda piękna zresztą wytrzymała do czternastej. Znów słychać pomruki burzowe, ochłodziło się i na jutro zapowiadają solidną zlewę.

Umyje przynajmniej samochód, 😀

Ja dzisiaj kupiłam mojemu wnukowi w agencji turystycznej bilet z Tiburtina Roma czyli dworca autobusowego, do którego musi dojechać z lotniska, do Ascoli Piceno. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam komunikatorem i dla pewności mailem.

Tak, że powoli ogarniam sprawę przyjazdu mojego wnuka.

Rozglądam się wciąż za wydawcą mojej kolejnej książki ” Polskie smaki i włoskie przysmaki”.

I to dzisiaj tyle.

Oczywiście : Dodatek Internetowy” jak zwykle.

Najpierw ciekawy artykuł.

A teraz zdjęcia.

Pomysł ustawienia ławek w szkole.

Dwie piękności.

Sophia Loren skończyła 85 lat.

Ta cudowna kamieniczka znajduje się w Chicago.

Śląskie wspomnienie z polowy lat 70 tych.

Powitanie jesieni. 😀

A teraz ” Galeria Memów”.

Mem włoski.

„Moje życie po referendum.

Jeżeli zwycięży „tak”.

Jeżeli zwycięży ” nie”.”

I pozostałe uśmiechy.

Oczywiście miłośnikom quizów ” Quizomania ” poleca.

https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/13,101719,13760,sport-to-zdrowie-sprawdz-czy-znasz-powiedzenia-o-sporcie-i.html

I jak zwykle widzimy się jutro. Miłego tygodnia sobie i Wam życzę.

Dzisiaj o tym i o tamtym

W Italii dzisiaj referendum a dodatkowo wybory w niektórych prowincjach. Referendum dotyczy zmniejszenia ilości posłów i senatorów w parlamencie Italii.

Oczywiście V. jest zdecydowanie za zredukowaniem ich liczby. Ale to już sprawa Włochów. Ja wciąż w polityce włoskiej obracam się na pół gwizdka.

Szczerze mówiąc bardziej mnie dzisiaj kręci powrót ascolańskich comiesięcznych Targów Antykwarycznych czyli „pchlego targu” po przerwie letniej. Wczoraj nie wyszłam pospacerować, bo jakoś nie miałam nastroju. Dziś idąc z V. do lokalu wyborczego tylko zerknęłam z daleka. Jednak popołudniu wychodzę i pewnie jutro pokaże trochę zdjęć, bo kupić nie kupić, ale obfotografować trzeba.

Pogoda w dalszym ciągu cudowna. Podobno to od 200 lat najcieplejszy wrzesień w Italii. I to jest coś dla mnie.

Śledzę zresztą tę pogodę w wersji długoterminowej z racji przyjazdu wnuka. Bardzo chciałabym, żeby taka pogoda się utrzymała. I dla nas niedziela 27 z racji wycieczki do Umbrii jest ważna.

Tydzień po 27 września jednak aż tak ciepły nie będzie. Jednak w okolicy 20 stopni w październiku nie jest źle. Na wycieczki pogoda doskonalą.

Wczoraj skończyłam książkę o platerówkach czyli ” Po nowe życie”. Obiecałam coś o niej napisać. Szczerze mówiąc nie powaliła mnie, ale i specjalnie nie rozczarowała. Kto lubi czytać o tamtych czasach może przeczytać, ale jak nie , to specjalnie nic nie straci.

Jak dla mnie za mało codzienności zwyczajnej. Niby była, jednak z niedosytem. Może to sposób narracji? Nie wiem.

Na razie zakupów książkowych nie czynię, bo większość pozycji z mojej listy ma premiery po 30 września. A czy od razu będą ebooki też nie wiem.

A teraz z gatunku „kiedy wejdziesz miedzy wrony… „

Tyle lat siedzę w tej Italii i ciągle niereformowalna jestem. V. zresztą też na moje sugestie i nawyki. Dziś na obiad były ravioli z mięsem czyli nic innego tylko włoskie pierogi. Przeforsowałam o dziwo polanie ich oliwą z cebulką i nawet przeszły V. przez gardło skwitowane, że to po prostu ” bianco” czyli bez sugo pomidorowego.

Już mi jednak ciśnienie podniósł kiedy nakrywałam do stołu. Bo położyłam polskim zwyczajem płaskie talerze i usłyszałam.:

-Do pierwszego dania płaskie talerze…

Bo te ravioli w Italii to danie pierwsze. zamiast naszej zupy.

Zmilczałam, zmieniłam talerze na głębokie, ale nie lubię pierogów z głębokiego talerza jeść i już.

Kłótnia jednak nie wybuchła… opanowałam się.

Dla nas te ravioli i winogrona na obiad wystarczą. Na kolację będą kotlety po polsku czyli panierowane i pomidory z bazylią.

Na płaskich talerzach, bo mięso nawet tu ma swoje płaskie prawo.

I tak doszłam do: „Dodatku Internetowego”.

Quizomania.

https://buzz.gazeta.pl/buzz/13,157208,11161,grzech-nie-znac-tych-piosenek-kabaretu-starszych-panow.html

Bardzo sympatyczny quiz.

Kolejny, też nie trudny.

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/13,129662,13766,quiz-akademicki-jesli-nigdy-nie-studiowales-lepiej-nie-licz.htmlI

Ten też zabawny

https://buzz.gazeta.pl/buzz/13,156947,10964,quiz-z-wasem-czy-rozpoznasz-znanego-polaka-tylko-po-jego.html

Czas na zdjęcia.

Zaczynamy od muralu.

Dawne Katowice.

I aż trzy razy Kraków.

Hotel ” Crakovia” to nawet nie racji przetańczonych na dancingach nocy, ale najlepszych kremówek w Krakowie. O podwójnej wielkości.

Teraz ” Galeria Memów”

Jutro mam nadzieję opowiedzieć, co na pchlim targu mi się podobało. Bo nie ma innej opcji.

Do widzenia.