31 maja 2021 r. – wtorek

Jak, to mówią, co nagle, to po diable. Ten pośpiech, w jakim ciągle jestem mnie wykończy. A raczej ciągłe wychodzenie z domu. Planuję, organizuję i stale mam braki czasowe. Wczoraj zapomniałam do blogu wrzucić fotki motocyklowe. To będą dziś. Podpierając się przysłowiem, co się odwlecze, to nie uciecze.

To jedną zaległość mam z głowy. Nie pochwaliłam się jeszcze nowym ” łabądkiem”, którego wypatrzyłam na takim stoisku z rupieciami. I na dodatek srebrny. Za cale 2 euro. 🙂 a V. kupił wazonik w róże.

Moja zaokienna różyczka w tym roku zaczyna od pięciu pąków. I znowu ma inny kolor niż macierzysty krzew na piazza Ventidio Basso.

A żeby już o wszystkim opowiedzieć, to V. w ramach odchudzania kupił frytkownicę na gorące powietrze. I, to nie z myślą o frytkach a o mięsie.

Wczoraj na kolację był kurczak i ziemniaczki. W sumie nie jest, to złe urządzenie. Jednak następnym razem trzeba nastawić na 25 minut, a nie 20. O te pięć minut trzeba było dosmażyć ziemniaki. A i mięsu by, to nie zaszkodziło.

Kompletny świr z tym zdrowym jedzeniem. A ja kocham tradycyjną kuchnię, Ze śmietaną, masełkiem i tłuszczykiem. Nie mówiąc o zawiesistych sosach.

A dziś na obiad po włosku. Od sąsiadów świeży bób ugotowany i surowy. V. podjadał jeden i drugi. Do tego świeży chleb z oliwą i serem. No cóż. A mnie się marzy: młode ziemniaczki z koperkiem i jajko sadzone i mizeria ze śmietaną. Nie ma szans.

A tak szczupleję do towarzystwa.

Jednak, żeby nie było tak dobrze, to szlag mi trafił dwa żelazka. Najpierw przestało grzać jedno, a potem szlag trafił wtyczkę w drugim. Prawo serii.

Jutro muszę, to po cichu ogarnąć, bo V. byłby zadowolony, że nie mam czym prasować. Bo po co. szkoda prądu.

Kończę, bo zaczynam być złośliwa.

A i tak dzisiaj straciłam pół dnia jeżdżąc z V. po sklepach, tylko po to, żeby zobaczyć jaki świetny interes zrobił z ta frytkownicą kupując ją w ramach bonusu z winem.

To teraz:

Tylko w kuchni włoskiej, bo fb znowu coś miesza z dodawaniem filmików.

W starej płytotece

A w Tyglu zaledwie na dnie trochę bulgocze. Jak nazbieram więcej zaproszę.

Do jutra.

30 maja 2022 r. – poniedziałek

Wczorajsza niedziela dała trochę deszczu. Nie padało bardzo długo i ten deszcz był na wagę złota. Dla mnie też, bo myślałam, że posiedzę w domu. Niby trochę posiedziałam, ale było to siedzenie przerywane przez V.

-Wychodzimy. Nie pada.

Wychodzimy. Zaczyna padać.

Wracamy. Za jakiś czas:

-Wychodzimy. Nie pada.

Wychodzimy. Zaczyna padać. Wracamy.

I tak kilka razy

Na szczęście dla mnie wieczorem już z lekka padało i i wieczór spędziłam w domu.

V. zażyczył sobie cieplejszej piżamy i koca na łóżko, bo się ochłodziło. Dziwne, to dla mnie. Kiedy jest dzień chłodno jemu jest ciepło zwłaszcza zimą. A w nocy mnie wystarczająco ciepło do spania a jemu zimno.

Do południa jednak było w miarę pogodnie i dlatego impreza na piazza Arringo z udziałem eksponatów motocyklowych jakoś się odbyła. Mielimy nawet zaproszenie na imprezowy obiad, ale odkąd V. się odchudza unika pokus jedzeniowo- winnych. Tak, że obiad zjedliśmy w domu.

Mimo tych wyjść skończyłam przedwakacyjny sezon ” Na dobre i na złe”. Mało tego zajrzałam do pliku nowej książki. Zrobiłam porządek i stwierdziłam, że jeszcze ostatnie czytanie i plik powędruje do autorki okładki. Już jestem po rozmowie z wydawnictwem.

A na dniach wchodzi do dystrybucji ebook ” W zapachu włoskiej kuchni czyli badante że Wzgórza Czterech Wiatrów”.

Kiedy sama dostanę do niego link natychmiast udostępnię.

Jednak najważniejszą sprawą dla mnie, są urodziny mojego wnuka. Kończy dwadzieścia dziewięć lat. Dzwoniłam, złożyłam życzenia i żałowałam, że nie mogę go tradycyjnie jak kiedy obchodził mniej lat zabrać do Wesołego Miasteczka”. Gdybym była w Polsce poszlibyśmy. Może tylko zamiast obowiązkowego balona wypilibyśmy kawę lub drinka.

Zaraz popołudniu zabiorę się do przeczytania ( ostatniego) książki i wyślę go do realizacji przed złożeniem w wydawnictwie.

A jednak ją ( książkę ) skończyłam. Mimo pandemii i innych kłopotów.

Jeszcze tylko skończę ” Sekrety Florencji” i zabiorę się za czytanie.

A teraz:

Kącik LM

Planuję w tym tygodniu opowieści o aktualnej modzie.

Poradnik PPD

W kuchni włoskiej:

I oczywiście ” wejściówka” do Tygla.

https://luciadruga.blogspot.com/2022/05/tygiel-z-internetem-30052022-r.html

No i jakaś stara piosenka.

To do jutra.

29 maja 2022 roku – niedziela

Miniony tydzień w pigułce.

Szczęśliwie relację wycieczkową mam za sobą. Pora wrócić do bloga pamiętnikarskiego. Muszę więc chociaż skrótowo zamieścić notatki z tego tygodnia, co minął.

Poniedziałek był przeznaczony na odpoczynek. Wstaliśmy późno i z lekka połamani. Ja naturalnie musiałam uporządkować rzeczy , bo chociaż wycieczka tylko dwudniowa i tylko dwie osoby, ale jednak trochę tego się uzbierało. No i te zdjęcia. Zarzuciłam do komputera, posegregowałam, a potem w ciągu tygodnia sukcesywnie je przygotowywałam na blog.

We wtorek V. odzyskał siły i ” pierwsze koty za ploty” zaliczyliśmy plażę nad morzem. Na początek dwie godziny. I kolejny raz stwierdziłam, że z plażowania nad morzem wyrosłam. Nudzę się i denerwuje mnie piasek oblepiający miejsca dostępne i niedostępne. Ale z V. nie ma, co dyskutować, bo ma swoją teorie o zbawiennym działaniu wody morskiej. Na ciążę i przeciw ciąży. Poza tym ta plaża to był wynik ciekawości V. spotkania z najmłodszą, która na tydzień z narzeczonym poleciała na Florydę.

Środa, to był dzień kolejnych badań V. związanych z wynikami niedobrymi spirometrii. Kolejne badanie ma 8 czerwca, a wyniki pierwszego odbieramy 4 czerwca.

Za to czwartek był bardzo ciekawy. Pojechaliśmy na San Marco. Pospacerować i na kawę, a potem poszukać miejsca na piknik.

Najpierw fotki z San Marco.

Róże o ogromnych kwiatach z baru na San Marco. A tak ogromnych o intensywnym kolorze hortensji dawno nie widziałam. A nawet taką dekoracje na jednym z domów wypatrzyłam.

Potem nastąpiła zmiana planów i pojechaliśmy wyżej. I tutaj odkryliśmy niesamowite miejsce. Królestwo żarnowca, dzikiej róży i dzikich skał. I nawet jeden malunek znalazłam na opuszczonym niby garażu.

Przepięknie tam jest i na pewno tam wrócimy.

Kolejny przystanek przy kamieniu upamiętniającym tych, co zginęli walcząc z faszyzmem. Jest też tablica pokazująca szlak wszystkich tych miejsc pamięci.

I w końcu wyjechaliśmy na szczyt San Giacomo . Tu nastąpił piknik.

Na tym piknikowym stole V. miał fantazję zrobić mi zdjęcia. Wracając zajrzeliśmy do róży piżmowej. Wciąż pięknie kwitnie.

Dość późno wróciliśmy do domu i okazało się, że sąsiad zostawił nam pod bramą torbę ze świeżutkim bobem. Niestety ktoś go zwyczajnie podwędził i podejrzewamy, że ten sam osobnik, który zabrał sobie moje goździki w dużej donicy. Niestety za rękę nikt go nie złapał.

Piątek, sobota to zwyczajne znowu spacery w wersji max. Tak kwitną ascolańskie róże.

Te na piazza Roma dotarły do ostatniego piętra pąków. Jeden wielki bukiet.

A to moje ulubione w jednym z ogrodów publicznych.

W ascolańskich ogródkach restauracyjnych pełno

Wieczorem można było posłuchać jazzu. A dekoracje przed sklepami i przy ulicach przypominają, że mamy wiosnę.

I nawet śluby cywilne widać. Oto ” ślubny: samochód” na piazza del Popolo.

Taki był miniony tydzień.

W tym nadchodzącym muszę wygospodarować dodatkową godzinę na pracę nad nową książką.

A żeby podsumowanie było pełne, to prywatny album z poprzedniego tygodnia. W końcu muszę docenić V., że uwiecznia mnie jak za dawnych dobrych lat.

Na kawie na San Marco

W królestwie żarnowca, dzikich róż i dzikich skał.

Na pikniku czytaj stole :D.

Róże z piazza Roma.

Jeszcze na rozruch wejściówka do „Tygla z Internetem”.

https://luciadruga.blogspot.com/2022/05/tygiel-z-internetem-29052022-r.html

Jutro wrócą pozostałe stałe kąciki.

A więc do jutra.

28 mają 2022 r. – sobota

Tak jak planowałam dzisiaj zakończę relację z wycieczki do Florencji i Arezzo. Nam to zajęło dwa dni. Ja opowiadałam od poniedziałku.

Dzisiaj finał. Spacer po Arezzo.

https://luciadruga.blogspot.com/2022/05/w-kregu-wycieczkowym.html

A jeszcze muszę napisać, że przez te dwa dni zrobiliśmy ponad 36 kilometrów. Byli tacy, co liczyli.😀

Zważywszy na wiek nie tylko nasz, ale ogólnie wysoką średnią nieźle osiągnięcie. Daliśmy radę.

Jutro wracamy do dziennika blogowego i innych stałych punktów bloga z Tyglem naturalnie też.

Do jutra.

23 maja 2022 r.- poniedziałek

Poniedziałek po powrocie z dwudniowej wycieczki do Florencji i Arezzo. Dziś garść subiektywnych refleksji z pobytu. Otóż dopiero teraz jestem ciekawa ” Sekretów Florencji”. Jedno jednak wiem na pewno, że Florencja nie skradła mi serca. Może gdyby to byl mój pierwszy pobyt w Italii i pierwsze zwiedzanie słynnego na cały świat miasta, to byłabym pełna zachwytu i ochów i achów. A tak… no cóż, bezsprzecznie jest pięknym miastem pełnym zabytków i urokliwych miejsc. Prawdziwa kolebka d’ arte. Jednak widziałam mnóstwo równie pięknych miejsc. Caserta, pałac królewski w Neapolu i Palermo, Ogrody Ninfa, ogrody w Caserta i wiele wiele innych przepięknych miejsc w Italii. Może gdyby nie te tłumy przelewające się przez centrum Starego Miasta, gdzie najrzadziej słyszany jest język włoski Florencja przemówiłaby do mnie wyraźniej.

Rozumiem teraz, co V. ma na myśli mówiąc:

-Chwała Bogu, że nasze piękne równie jak Toscania Marche nie jest tak rozreklamowane, bo kuchnia nam by sie pogorszyła a te tłumy zabrałyby nam urok prawdzie włoski. A mamy w Marche sporo perełek na miarę toscańskich albo i piękniejszych.

I ja się z nim w tym przypadku zgadzam.

Natomiast zachwyciło mnie Arezzo. I tam chętnie bym wróciła.

Dziś zrzuciłam do komputera fotki i zrobiłam pierwszą selekcję. Zobaczycie je naturalnie w kilku albumach. W miarę jak je przygotuję. I wtedy będą to moje „Florenckie Opowieści”.

Dziś staramy się odpocząć, bo nie ukrywam, że mimo treningu spacerowego zaliczyliśmy sporo kilometrów. Ja nawet więcej, bo byłam w Ogrodach Boboli i zaliczyłam mnóstwo schodów. V. został na podeście pierwszym czyli amfiteatrze.

Od razu mówię, że nie będzie żadnych rysów historycznych w moich opowieściach. Jak ktoś ciekawy, to może sobie znaleźć i poczytać. To będzie Florencja i Arezzo widziane moimi oczami czyli na wskroś subiektywne.

Spotkamy się więc nie jeden raz na mostach, ogrodach i pałacach Florencji i naturalnie uliczkach.

Zapraszam niedługo. 😀

A teraz jak zwykle:

Dziś „Tygiel z Internetem „

https://luciadruga.blogspot.com/2022/05/tygiel-z-internetem-23052022-r.html

I będzie przerwa w mieszance w Tyglu na ” Opowieści Florenckie”. które właśnie ukazywać się będą w Tyglu.

W kuchni włoskiej

Piosenka na poniedziałek.

Do jutra.