Noc miałam spokojną. V. padł, ale rano musiałam wyjść do miasta. I oczywiście w ramach poprawy samopoczucia zaliczył butelkę. I durne gadanie zaczyna się od nowa. Wczesniej rano zachowywał się normalnie.
Ja uciekłam od rana w sprzątanie. Zrobiłam w końcu ten nasz korytarz. Umyłam okno i schody. I na dziś koniec. A wcześnie rano uszyłam te kwiatkowe firanki. Jutro mam w planie okno kuchenne i kafelki. To powieszę i tyle będzie dobrego. Rano mnie furię goniły, to jak to mówimy na Śląsku miałam ” szwung” do sprzątania. Pewnie i dziś lekko nie będzie.
Zajmę się zaraz Tyglem, mam co czytać i jakoś dzień zleci.
Nie mam co zamykać zapasów. Najwyżej zdrowie mu zastrajkuje. Co daj Boże amen. Pewnie znów pójdzie spać, a ja wtedy spokojnie zrobię obiad i zostawię mu na patelni. Zero konfidencji. Ciekawe czy ta słynna jego silna wola zadziała dzisiaj popołudniu. Jakoś nie wierzę.
Na dworze 13 stopni i dość chłodny wiatr. Ale teraz wyszło słońce więc z pewnością będzie cieplej.
Bardzo mi się podobały ” Czary codzienności ” Agnieszki Krawczyk. Teraz czas na ostatni tom Miasteczka Anielin i znów wrócę do kryminałów. A jest trochę kontynuacji łącznie z prokurator Sawicka.
To teraz ” Tygiel z Internetem”
https://luciadruga.blogspot.com/2023/04/tygiel-z-internetem-2323.html
Kącik LM








Poradnik PPD
A kuchennie taka oto ciekawostka”

Przystanek Italia
Już za niedługo Prima Aprilis i być może dlatego niektórzy zaczynają sobie żartować. Amerykański Financial Times zarzeka się, że prawdziwe parmigiano jest z Wisconsin, zaś ojczyzną Carbonary są Stany Zjednoczone. Od siebie powiem, że pizza narodziła się w Teksasie, a ragu bolognese pochodzi tak naprawdę z Bostonu, a nie z Bolonii. Włoskie media zgodnie nazwały te rewelacje atakiem ze strony FinanciaL Times i za chwilę okaże się, że będziemy mieć międzynarodowy kryzys z powodu jedzenia. Włoska kuchnia jest święta, moi drodzy i nikt, oprócz samych Włochów, nie może rościć sobie do niej prawa. Zwaśnionym stronom polecam zjeść talerz Carbonary – jeden w Rzymie, a drugi w Nowym Yorku, a wtedy na pewno okaże się, kto przyrządza ją lepiej. Ja nie mam wątpliwości, że w tym wypadku Ameryka nie odkryła Włoch, a jest dokładnie na odwrót, historia zresztą zna już takie przypadki. Miłego dnia!
A w duszy mi nic pogodnego nie gra.
To do jutra.
To był rzeczywiście czyjś żart primaaprilisowy, bo sprawdziłam w Financial Times i zdecydowanie jako ojczyznę Parmesanu wychwalana jest Italia. Dla mnie to oczywiste! To musiał być czyjś żart. Amerykańskie sery z małych farm są bardzo dobre, doskonałe, ale to małe produkcje i nie sądzę, by były eksportowane. W samym stanie Vermont (niewielki stan) jest ponad 300 serowarni. Robią pyszne sery, ale czy znajdzie Pani ser z Vermont w Italii, to wątpię. Są też wyjątkowo drogie, ale przepyszne i wygrywają medale na różnych serowych konkursach. To jakby szukać bryndzy we Włoszech, albo oscypków. Najlepiej jeść regionalnie. Na pewno w swojej okolicy ma Pani lokalne sery, które najlepiej smakują świeżo. Tak jak i ja lubię sery prosto od hodowców krów, kóz i owieczek. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuje za komentarz. Bo z tymi potrawami bywa różnie. Jak i z produktami. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Dajesz radę jak widać . Nawet wystrój bloga zmieniłaś na wiosenny. Buziaki !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mimoza przekwitła. czas glicynii. Daje rade. Choć trudno. Buziaki
PolubieniePolubienie
Podziwiam Twoją siłę do …wszystkiego;-)
I tym mocniejsze ślę uściski…
Serdeczności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziekuję. Wsparcie z bloga tez pomaga. Uściski.
PolubieniePolubienie
Przytulam 💗
PolubieniePolubienie