Jak to jest

Jak to jest, że sporo osób narzeka na aktualną pogodę. A żeby było śmiesznej nie ma na to wpływu. Teraz Włosi jęczą, że gorąco, a będzie jeszcze bardziej, bo nadchodzą upały tropikalne. Ja jak wiadomo wolę te upały od zimna. A narzekań mam w domu po kokardki. Wszystko co zginie z widoku moja wina, zresztą wszystko jest moją winą. I tak od rana do wieczora. Wczoraj kolejna osoba pytała jak ja to wytrzymuję. Nie wiem. Chyba opancerzylam się i niewiele może mnie już urazić. Raczej wywołuje w ekstremalnym momencie wściekłość.

Ale teraz mam zajęcie. Dziś nabyłam duży blok A4 żeby rozrysować, to co wiem i powdpisywać daty. O dziwo w My Heritage udało mi się założyć konto w abonamencie podstawowym czyli bezpłatnie. Niewiele mi pomogli, ale jedna wiadomość wyskoczyła. Brat mojej babci Stanisław, który przeszedł szlak z wojskami Andersa zmarł w Anglii, a jego żonie i córce mój ojciec pomógł wrócić po jego śmierci do kraju. I teraz wiem, że urodził się około 1897 roku zmarł w Anglii w 1947. I to się zgadza z przesłaniami rodzinnymi .

A wczoraj zmusiłam się do spaceru po ” pchlim targu”, bo inaczej zwariowałabym.

Pogoda wybitnie plażowa i mecze piłkarskie sprawiły, że i wystawiających i kupujących było niewielu. Ale tradycyjnie dwa albumy zrobiłam.

Album pierwszy

Na całym targu były dwa łabądki. Jeden bardzo duży więc nie wchodził w grę, a drugi malusieńki. Najmniejszy jakiego widziałam do tej pory. Dołączył więc za całe 2 euro do stada.

Pozs tym jestem bardzo zadowolona z tej nowej długiej sukienki. Nie dość, że przewiewna i cieniutka, to jeszcze nie prześwituje i nic pod nią nie musi się zakładać. Żadnych półhalek. Gdzieś tam w lustrach odbijam się w tejże sukience.

Czekam na pielęgniarkę, żeby podłączyła kroplówkę. Będzie trochę spokoju. I jutro też, bo wizyta w szpitalu.

A teraz podsumowanie wczorajszego Dnia Bloga Otwartego.

Strasznie się cieszę , że tu na moim blogu spotkało się tak ciekawe i uzdolnione grono. Jestem pod wrażeniem waszych pasji i umiejętności. I dziękuję za wczorajsze komentarze.

A w Ascoli w ogródkach barowo- kawiarnianych rozpoczynają się koncerty. Wczoraj w kawiarni ” Meletti”.

która zafundowała sobie przepiękne kwiaty/

Do jutra.

4 myśli na temat “Jak to jest

  1. Zauważyłam te fotki w sukience , bardzo twarzowa. Na pogodę to chyba narzekają wszyscy i zawsze , bez względu na porę roku. Na pchlim targu wypatrzyłam coś z naszej branży; stare telefony i tu się pochwalę wiedzą w tym względzie . Ten czarny jest autentyczny , obstawiam przełom lat 50/60-tych z bakelitu z dekadowym wybieraniem. Biały to twór z drugiej połowy lat 90-tych, plastik, jeśli to wyrób włoski to dobrej jakości tworzywo abs , jeśli inny to zwykły polipropylen ale to szczegół . Te stylizowane na retro koszmarki w tamtym czasie masowo ludzie przywozili z wycieczek , najczęściej z Włoch właśnie i przynosili nam w celu przystosowania do polskiej sieci . Rzecz polegała – w tym przypadku, bo były i bardziej skomplikowane z innych krajów – na zamianie dwóch przewodów miejscami . Fragment naszej firmowej historii. Mam zboczenie zawodowe , wszędzie znajduję aparaty telefoniczne i to mi do dziś zostało, choć to działka na wymarciu.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Popatrz, a ja przy ostatnim wielkim sprzątaniu w polskim domu wystawiłam sporo starych telefonów na śmietnik. Mój były przynosił wszystko co likwidowali w pracy. Ale jeszcze coś chyba jest. Przyzwyczajenie drugą naturą. Buziaki

      Polubienie

  2. Na Twoim miejscu przebywałabym na koncertach, spacerach, a unikałabym siedzenia z kimś, kto mnie nie szanuje i zatruwa każdą spokojną chwilę. Życie po to jest, by się cieszyć, póki trwa, bo ileż go jeszcze zostało…

    Pozdrawiam serdecznie

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz