właśnie, co ? Za dobrze, za spokojnie? Wczoraj dostałam takiego ataku nerwobólu, jak dawno mni nie dopadł. Nie mogłam się zmusić do pozycji pionowej, a musiałam zejść z V. do samochodu. Pojechał, a ja padłam na poduszki podpierając się dwoma liricami. A tyle chciałam zrobić. No i jeszcze na obiedzie G. Powolutku wstawałam i kiedy ból stał się do zniesienia ogarnęłam pomału dom i wyszłam na zakupy owocowe. Kupiłam melona, arbuza i brzoskwinie. W domu przygotowałam wszystko do obiadu i nawet sałatę z pomidorem, cebulą i ogórkiem zrobiłam. Wielkie udko z kurczaka pocięłam i doprawiłam i po godzinie kilka minut dałam mu mikrofale. Szybciej na patelni się smaży, bo o normalnym sposobie w piekarniku nie ma mowy.
Ragu też miałam więc były tagliatelle . I tym sposobem obiad jakoś ukręciłam. Oczywiście arbuz. G. jednak ani owoców ani ostatniego kawała murzynka nie jadła. Murzynka upiekłam w niedzielę i dziś powinnam coś ukręcić dla V. Może się zmobilizuję popołudniu. Wykończę pomarańcze.
Popołudnie spędziłam na układaniu w głowie nowych zaleceń onkolog. I tu V. znowu miał odlot. Zażyczył sobie, żeby ZA mu rozpisał wszystko co bierze na rano, południe i wieczór, bo on nie jest pewny czy ja mu dobrze daję te lekarstwa. Szlag mnie trafił. Przygotowałam taką rozpiskę już wcześniej dla siebie, a i tak szlam z jego wynikami do ZA i po nowe lekarstwa plus uzupełnienie branych.
Było dużo ludzi na wizyty umówione więc trochę zeszło. Mówię, co mu odbiło, a ZA się roześmiał wziął tę moją rozpiskę i przywalił mu na tym pieczątkę.
V. popatrzyl i powiedział:
-Oto mi chodziło. Na pory dnia.
– A przecież to ta sama moja rozpiska co zawsze, tylko zmodyfikowana . Nie pamiętał jej chyba.
Trudno świetnie.
Zamówiłam nową porcję kroplówek i dziś popołudniu odbieram.
Jeszcze muszę wydrukować jakieś dokumenty dla V. które przyszły na mój mail a przysłał administrator naszej kamienicy, gdzie są mieszkania V. Już zgrałam na nośnik i wydrukuję jak pójdę do apteki.
Wczoraj miałam cudowną niespodziankę rekompensującą mi nerwowy dzień. Moja Przyjaciółka przez duże „P” mieszkająca w Anglii odnalazła grób brata mojej babci i notkę o jego żonie Janinie i córce Teresie wraz z rokiem urodzenia.
Warrant Officer Class II Stanislaw Greplowski, Polish Resettlement Corps. Died 23rd October 1947, aged 50.
I kolejny klocek rodzinnej układanki wskoczył na miejsce.
Aga jesteś cudownym człowiekiem.
Czytam ” Łaskę” kryminał, który dostałam od Marii. Rzeczywiście wciąga.
To teraz:
Kącik LM
Kuchennie
Kącik Robótek Ręcznych
Kącik Działkowicza Majsterkowicza
I kolorowe talerze
Do jutra.
trampki bez palców boskie i w moim kolorze 🙂 .
To łaciata na kwiaty z rur wentylacyjnych ciekawe.
Ty pracujesz kobieto jak koń! Boszszsz
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A co mam zrobić. Jak te konie nad Morskie Oko. 😀
PolubieniePolubienie
Tego „kaktusa” z rur kanalizacyjnych wymyślił już rok temu nasz działkowy gospodarz . Uprawia w tym truskawki. Masz Ty „urwanie krawatki” z V. Uważaj na siebie trochę . Buziak.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Truskawki więc. Tys piknie. No mam urwanie krawatki. Jutro ma tomograf. Trzymaj kciuki, bo bardzo się boję. Uściski
PolubieniePolubienie
Trzymanie kciuków zawsze masz u mnie jak w banku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba