Taką prawdziwą listopadową pogodą żegna nas święty Andrzej. W Ascoli naturalnie żadnych ” andrzejek”, wróżb i imienin.
Mam rodzinnego Andrzeja mojego brata ciotecznego syna brata mojej mamy, którego odwiedziłam z córką i wnukiem podczas pobytu w Polsce. Cała rodzina może poza wnukiem, bo to nie to pokolenie była i jest maniakalnie zaczytana w Trylogii.
Ulubionym powiedzeniem brata mojej mamy było ” jeszcze mnie na pachołków stać”. I oczywiście syn dostał na imię Andrzej. Dzwoniłam z życzeniami naturalnie.
A ja wróciłam dzisiaj do wspomnień andrzejkowych, kiedy byłam podlotkiem, a moja babcia organizatorką dziewczyńskich zabaw w wigilię świętego Andrzeja.
Bo wróży się w wigilię świętego Andrzeja. Babcia ulegała moim prośbą zresztą sama lubiła te zabawy. Schodziły się do mnie wieczorem koleżanki. Im byłyśmy starsze tym później. Babcia piekła ciastka w tle grał adapter Bambino z moją kolekcją płyt. Było nasłuchiwanie z której strony zaszczeka pies, co raczej w mieście trudno było przypisać stronie z której będzie przyszły mąż.
Była wróżba z talerzem pełnym wody i puszczeniem w nim dwóch igieł. Trzeba było ostrożnie tę igłę umieścić, bo jak wpadła na dno i utonęła, to kaplica , miłość nie ma szans. A i pływające igły zachowywały się różnie. Oddalały się od siebie wcale nie miały ochoty się połączyć. Nawet potrafiły stanąć w miejscu i ani w tę ani w tamtą stronę. A kibicujące pełne emocji:
– Płyń, co tak stoisz i myślisz. – Nie w tę stronę. W tamtą. Co za ciapa.
Oczywiście babcia podkładała pod talerzyki swoją obrączkę, różaniec i coś co wróżyło staropanieństwo. I tu mam lukę w pamięci, co to było, bo różaniec to zakon. 😃 może książeczka do nabożeństwa Przygotowywałyśmy karteczki z imionami chłopców żeby położyć je pod poduszkę i rano wyciągnąć tego jedynego. Oczywiście buciki z lewej nogi wędrowały za próg. Ale głównym punktem było lanie wosku. W rondelku rozpuszczało się wosk lub świeczki i przez duży zabytkowy klucz przez jego ucho wlewało się tn wosk, do miski z zimną wodą polewając ten placek rękami wodą z miski. Po to, żeby na cieniu były rożne konfiguracje. Chociaż najpierw babcia oglądała to, co powstało z tych pagórków i dolin. Czasem to były naprawdę ciekawe inscenizacje. Postaci, zwierzaki cale sceny. No i wreszcie co ulany wosk pokazywał na cieniu. Obracało się tym dziełem na wszystkie strony i często na cieniu pojawiał się kształt wróżący przyszłość. Pamiętam jak raz na cieniu pojawił się kształt kapelusza z kwiatami, a innym razem scena. Kapelusze uwielbiałam, a scena długo mi towarzyszyła.
Milo tak powspominać. A dziś z racji zoboty dyskotekowe ” andrzejki .
To może jutro opowiecie o waszych wróżbach. Czy lałyście wosk i wróży w wigilię świętego Andrzeja. Taki temat na Dzień Bloga Otwartego.
A w Ascoli ruszył dziś kiermasz świąteczny i uruchomiono ślizgawkę.
Wracając ze Santo Stefano nakręciłam z tego wydarzenia migawkę.
Po deszczu nie bylo śladu natomiast zrobiło sie bardzo zimno. Pierwszy dzień w rękawiczkach.
W Kąciku LM
W kuchni

W Poradniku PPD
praktyczny gadżet
Do jutra.




























































































