Zacznę od kolana na którym mam przylepiony plaster i pewnie niedługo go zdejmę.
Właśnie się przymierzałam do założenia na się czegoś do wyjścia z domu, kiedy wpadł Piotrek i naturalnie zawiózł mnie do przychodni ortopedycznej. A nawet chciał mnie przywieść z powrotem do domu, ale trochę to trwało więc musiał mnie zostawić. Był plan, że zrobię risotto, ale niestety jakieś sprawy go zatrzymały i risotto będzie kiedy indziej. Pieczarki wsadziłam do słoika. Zastrzyk, a nawet dwa dostałam i bardzo mi było miło, że pan doktor dotarł na mój blog. Pozdrawiam więc serdecznie.
Ponieważ obiecałam pokazać jak robiliśmy z Vincenzo pieczarki w Italii to wskakuje żółty garnek.

Przepis jest prościutki, ale grzyby w Italii od pieczarek po prawdziwki robi się inaczej. Przede wszystkim nie dodaje się cebuli, a czosnek. I na tę cebulę Vincenzo nie dał się namówić. A, że ja czosnek lubię i moja mama zawsze mówiła, że do mojego domu wampir nie miałby dostępu, to i wczoraj pieczarki zrobilam po wlosku.
Oto wszystko, co potrzeba.


Drugie zdjęcie dlatego, bo zapomniałam postawić przy wszystkich składnikach pieprzu.
Potem należało pokroić pieczarki i dość grubo czosnek. Czosnek podduszamy z małą ilością oleju na patelni do momentu wydobycia się z niego aromatu. I wrzucamy pieczarki. Mieszamy i przykrywamy.




Pieczarki puszczają wodę i w tym sosie dusimy je do miękkości dodając pieprz. Dużo pieprzu. Ja jeszcze wzorem Vincenza zamiast soli dodaję trochę kostki warzywnej. Kiedy woda wyparuje zostawiając tylko olej wkładam pieczarki do słoika i dodaję oliwy z oliwek. I pasteryzuję. Takie pieczarki są doskonale do wszystkich włoskich potraw. Risotto, tagliatelle i lasagne. Wyszedł mi jeden spory słoik i trochę.

Te trochę wzbogaci smak jutrzejszego ragu. Bo wracając z chorzowskiego szpitala, gdzie jest przychodnia ortopedyczna kupiłam w mięsnym sklepie niedaleko przystanku schab z kością. I jutro też będzie żółty garnek. Będzie ragu a la Vincenzo.
A wracając jeszcze do pieczarek. Często dodawaliśmy suszone prawdziwki wcześniej namoczone. I pewnie do tej resztki dodam takie suszone namoczone prawdziwki. Pokrojone i razem doduszone. I będzie cały słoik. 🙂
A wczoraj na własny obiad zrobiłam sobie melona z prosciutto. Melona kupiłam, a nasza szynka dojrzewająca może śmiało zastąpić smak prosciutto di Parma.

Powolutku nowa kuchnia mnie wciąga, bo jest wygodna i ma wiele miejsc podobnych do starych. To tak jak dobre znajome kapcie. Równie wygodne jak poprzednie i nawet takie same. Tylko nowe. 😀
Dziś mądrość w kontekście wpisu kulinarnego.

Do jutra.


































































