Grudniowy kalendarz wizyt w poradniach wszelakiego typu

Teraz to już mnie dopadło. Cały czas będę latać po lekarzach. Od ortopedy, do dentysty, od okulisty do rodzinnej Ady

Zaczynam od poniedziałku 8 grudnia do dentysty po pilatesie. 10 grudnia do okulisty na 9- tą rano. Potem kiedyś do Ady. A 18 grudnia do ortopedy. Może jeszcze dentysta się wetnie. Potem już wiem, że 8 stycznia ortopeda i na kwiecień Ada dała mi skierowanie na wszelki wypadek na osteoporozę. Co się jeszcze po drodze urodzi Bóg raczy wiedzieć. Czyli zważywszy, że i Święta się zbliżają, to raczej nudzić się nie będę. I te okna trzeba by przetrzeć od wewnątrz. 😃

Dzisiaj zajrzałam do sklepu mięsnego, który przypomina prawdziwy, bo ma różne gatunki mięs. I wiem, że na cielęcinę trzeba polować, ale jest duży wybór wołowiny i nawet widziałam paczkowane flaczki. Dziś sobie kupiłam kawałek mielonej przy mnie słoniny i właśnie ją stopiłam z czosnkiem i majerankiem. Lubię i mam w nosie gadanie ” Jezus Maria mój cholesterol”. Vincenzo zawsze mówił :

-Eee tam. Wezmę pastylkę na cholesterol.😃

I kupiłam żołądki z drobiu. Zrobię sobie gulasz z kładzionymi kluseczkami. Taki eintopf. Może jutro.
Ale to siedzenie w poczekalni dluugo, zmęczyło mnie totalnie. Jutro może pojadę do Włocha. Po panettone

i oliwę. I Aga chce prawdziwą gorgonzola. Wiem, że o śledzie korzenne mam pytać po 15 grudnia. I teraz opłatki. Aga mówi, że są teraz problemy. Może gdzieś w parafii. Potrzebuję. Trzeba więc ruszyć głową. I jakieś ładne karty świąteczne. Może w Empiku? Na pewno wyślę dwie do Italii.

Jak widać tematy cisną mi się pod ręce.

Ten Wetoman ma już 17 weto. Zawetował ustawę łańcuchową. Jego należałoby na łańcuch wziąć.

Tak mnie to wkurzyło, że kończę i może jutro będę mieć lepszy humor. Chociaż widząc, co wyprawia ten niepoliczony wątpię.

Do jutra