Godzina 6.30 do wstania, nie jest moją ulubioną godziną. Ale, żeby spokojnie wypić kawę, bo barów włoskich w okolicy nie uświadczysz i zdążyć na autobus 8.10 innego wyjścia nie miałam. Wizytę u okulisty kontrolną po okresie pół roku odbyłam. Wszystko dobrze, a nawet lepiej niż ostatnio. Ciśnienie się unormowało na bardzo dobrym poziomie. Kolejna wizyta za kolejne prawie pół roku czyli przed ” majówką”.
Tak, że dopiero 18 grudnia pójdę do ortopedy, żeby mi się te wizyty lekarskie za szybko nie skończyły. Po nowym roku od nowa polka. 😀
Starość się jednak Panu Bogu nie udała.
Jadąc do Bykowiny do okulisty zabrałam torbę z dekoracjami świątecznymi do Parku Pamięci. Bo mam bezpośredni autobus i bliżej niż z domu. Pogoda słoneczna do tego stopnia, że włożyłam okulary słoneczne. I wreszcie mam spokojną głowę, że na grobie mamy i miejscu pamięci Vincenza jest porządek. Bo kwiaty już zwarzyło poprzednie zimno.



Wracałam trakcją wiązaną, bo nie miałam bezpośredniego autobusu w dobrym przedziale czasowym. Po drodze wstąpiłam do apteki. Otworzyłam receptę i zrobiłam w Netto zakupy. Był schab z kością więc kupiłam. Teraz muszę wytrybować kość i przygotować mięso na włoskie bistecche, czyli natrzeć przyprawami i jutro porcje zamrozić. Ale na razie muszę odpocząć. W sumie zrobiłam prawie 6000 tyś. kroków.
Jutro nie wychodzę z domu i kończę mój pokój w temacie porządków świątecznych. I zgodnie z planem prasuję. Mojej synowej bardzo się prezent od Mikołaja podobał i nawet przysłała fotkę jak grzecznie kubki stoją na półce.

A dziś syn wpadł na moment i podrzucił mi jakieś żelki na bezsenność. Czy zadziałają zobaczymy .
To teraz poczytam nowy cykl, który kupiłam : ” Saga Ułańska” tom 1 ” W objęciach ułana” 😀
Do jutra.