Jeszcze trochę a wiosna nas opuści. Po zimnym początku zrehabilitowała się i temperatura średnia wzrosła. Od wczoraj po Hannibalowych upałach zrobiło się przyjemnie. Spadło trochę deszczu. Jest oczyszczone powietrze. Ale i znowu postraszyło. Tym razem poza Ascoli mimo, że w pobliżu, bo w San Benedetto. U nas nic nie wyczułam. Inna sprawa, że w tym czasie nad Ascoli przetaczała się burza więc może i wstrząsy były niewyczuwalne.
W każdym razie bardzo dziękuję za pytania, co u mnie. Kochane jesteście. Ponad 4, to już dobrze się odczuwa.
Zawirowania pogodowe tak mają, a sirocco przywiewa trzęsienie ziemi.
V. wczoraj miał manewry jak nigdy ostatnimi czasy. Obraził się na mnie nie wiadomo o co i latał sam całe popołudnie :D.
Pewnie pełnia a może i to trzęsienie ziemi. Ja za to natychmiast wykorzystałam wolność od spacerów. Co prawda też wyszłam, ale po to, żeby sobie kupić żelazko, bo inaczej czekałabym pewnie z minimum rok albo i więcej. Bo przecież taki zakup trzeba rozważyć i przemyśleć. 😀 Już dawno mnie nauczyło, że nie ma, co dyskutować tylko kupić i już. I najlepiej nie pokazywać. 😀


Kupiłam i to nawet w ofercie za 45 euro i zaraz dziś zaczęłam ogarniać te Apeniny prasowania. Najpierw wyprasowałam powierzchnie wielkie i płaskie czyli dwa komplety flanelowej pościeli i ręczniki plus obrusy i ścierki. Apeniny zmalały do naszych Pienin. Na jutro przygotowałam rzeczy V. które też do niewielkich nie należą. Pieniny zamienią się w niewielki pagórek moich rzeczy, a ja jak wiadomo za wielką nie jestem. Mimo, że jest ich sporo, to raczej szybko pójdzie. Czyli do przyszłego tygodnia ogarnę.
Za to dziś na porannym spacerze z V. kupiłam sobie sukieneczkę. Czerwoną w białe kropki. Proszę… Taka moja zachcianka.



Zgodnie z moda dzieje sie na plecach.
I idąc przez miasto zobaczyłam na stoisku komplety pościelowe z napisem ” percale” czyli bawełniane.
I opadły mnie wspomnienia. Moja babcia właśnie na niektóre bawełniane materiały mówiła perkal. Perkal był również nazywany kretonem.
O ile perkal przed wojną nosiły osoby stanu powiedzmy niższego, to już kretonowe sukienki szyto mojej mamie i mnie. Broń Boże perkalowe. 😀
A w zasadzie to to samo. Teraz na wszystko mówi się „cottone” – bawelna . A przecież bawełna, to jeszcze batyst, organtyna i muślin.
Ciekawa jestem czy poza czytelniczkami Ani z Zielonego Wzgórza, te nazwy coś mówią współczesnym dziewczynom..
Dziś niebo zachmurzone i jak dla mnie na siedzenie na placu chłodno. Zanosi się na kolejny deszcz. V. jako szanujący się ascolańczyk włożył długie spodnie. Inni też. W krótkich portkach tylko turyści.
czytam drugi tom ” Splątanych losów”. Z zaciekawieniem.
Tyle aktualności przedweekendowych.
Zapraszam do Tygla.
https://luciadruga.blogspot.com/2022/06/tygiel-z-internetem.html
I do posłuchania starej piosenki.
Do jutra.
Uwielbiam czytać Twoje opowiadania Lusiu, pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Madziu. Ja też Cię pozdrawiam serdecznie.:)
PolubieniePolubienie
Tak lekko się czyta twoje relacje. Bardzo plastycznie i barwnie nakreślasz rzeczywistość:). A jak już jestesmy w temacie książek, to mogę polecić następną. 🙂
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/matka-wynalazku
Świetnie się czyta! 🙂
PolubieniePolubienie
Zaraz sobie pozaglądam czy jest ebook. Dziękuję i za miłe słowa też.
PolubieniePolubienie
Przypomniałaś mi perkal i kreton . 🙂 z batystu mam bluzkę ludową, muślin też mam wkomponowany w sukienkę. Ja lubię faktury, to trochę materiałów rozpoznaję. Mówisz, że trzęsło obok Was ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ano ponad 4 było. Szkoły ewakuowano. Dobrze, że koniec roku.
Ja też lubię materiały, to je jako LM muszę znać.
PolubieniePolubienie
Nie znam się na materiałach, ale pamiętam jedną suienkę w kwietną łączkę z kretonu. Ha, była do pierwszego prania, bo w praniu się skurczyła. 🙂
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda. Kreton miał taką przypadłość. Dlatego wcześniej się materiał dekatyzowalo czyli przed szyciem prało. A jak sukienka kupna, to trzeba było czyścić chemicznie jak była ciekawa. Z reguły te kupne już były dekatyzowana, ale na wszelki wypadek prałam w rękach i w letniej wodzie. Uściski
PolubieniePolubienie
Udane zakupy (mam na mysli zelazko i sukienke w kropki). Mysle ze wkrotce ja przedstawisz na zdjeciu.
Ja do ubieglego roku prasowalam wszystko jak idzie ale gdy przeczytalam ze to nie jest ekologicznie to teraz tylko te rzeczy ktore narawde wygladaja na pogniecione. Nazwy materialow sa mi znane bo Mama byla krawcowa i szyla mi takie rozne modne cuda.
Usciski
Aga T
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pewnie, że się zaprezentuję. Wiesz z tą ekologią to jest tak. Prasowanie przedłuża czystość rzeczy. Nie brudzą się tak szybko czyli nie zużywamy wody i detergentów. Ja zresztą jak wiesz uwielbiam prasować.
Calusy.
PolubieniePolubienie
Muślinowa zielona sukienka !
Marzenie Ani :))
Tez muszę prasować .
Buon fine settimana 😊
Penna
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I Tobie przyjemnego końca tygodnia. Uściski.
PolubieniePolubienie
No i był jeszcze adamaszek ; mam w szafie pościele i obrusy, które pamiętają moją prababcię – nie do zajechania . Doczytałam , obejrzałam , wieczorem zdam relację z wycieczki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadza sie. Był jeszcze adamaszek. I chyba jest do nadal tylko kto używa tej nazwy. Czekam na relację. Buziaki
PolubieniePolubienie