Ta pełnia znów mnie wykańcza. Humory V. nie do przewidzenia. Wczoraj wariował dla odmiany popołudniu więc odeszłam sobie na znaczną odległość i zaprzestałam kontaktów aż do dzisiejszego ranka. Pooglądałam sobie młody narybek sbandieratore czyli żonglujących chorągwiami poszczególnych reprezentacji naszych ascolańskich ekip. Nadchodzi Quintana i będzie coraz częściej słychać charakterystyczne werble i sygnał na trąbach i trąbkach. Wczoraj w szranki stanęli najmłodsi. Nawet całkiem kilkuletnie maluchy.
Najpierw trochę fotek już z klimatem Quintany











I znowu filmik 😀
A oto najmłodszy sbandieratore
Prawdziwa nadzieja.
A potem wróciłam do domu i zajęłam się tymi filmikami z wieczoru tańca. Trochę mi zeszło, ale V. obrażony na mnie przebywał poza domem więc spokojnie się z tym uporałam.
Jestem w trakcie czytania trzeciego ostatniego tomu ” Splątanych losów” Magdaleny Wala.
„Tygiel z Internetem” będzie jutro, bo dzisiaj nie mam czasu go wymieszać.
Wróciło ciepło a nawet gorąco. Dzisiaj przejrzałam swoje zasoby dekoracyjne. Jest tego sporo. A przede wszystkim kolczyki. Powoli trzeba się znowu nauczyć w nich chodzić skoro maseczki używam tylko w niektórych przypadkach.
Jeszcze tylko stara piosenka, bo nic ciekawego w stałych poradach nie znalazłam.
Do jutra.