14 czerwca 2022 r. – wtorek

Zaczynam się poważnie martwic zachowaniem osobistego. Wiele czynników na to się składa, które tradycyjnie zwalam na pełnię, ale pojawiły się nowe, których nijak nie wiem do czego przyłożyć. Zwłaszcza brak jasnego przekazu o co mu chodzi.

Niedługo rzeczywiście wróżką zostanę.

A jednak tydzień w Ascoli okazał się w dalszym ciągu muzyczny. Tym razem za sprawą świętego Antoniego, któremu przed mszą i procesją na którą nie dotarliśmy grała orkiestra pod arkadami kościoła świętego Franciszka zresztą.

A jak grali? Ja tam lubię orkiestry dęte. 😀

A dzisiaj zostałam wywieziona nad morze. I wszystko byłoby dobrze, gdyby V. nie przeszkadzały leżaczki i parasol. Jemu wystarczają ręczniki i łażenie wzdłuż brzegu. A mnie nie. Dziś przynajmniej nie byłam oblepiona piaskiem i mogłam schować się oczywiście niepotrzebnie pod parasol. Tak, że atmosfera byla nieciekawa. Na moment miał przebłysk humoru kiedy spotkaliśmy łabędzia.

Koniecznie chciał mnie z nim uwiecznić. Na szczęście nie widział nic w słońcu i fotki nie wyszły ku mojemu zadowoleniu, bo ja już etap zdjęć rozebranych mam za sobą.

Za to kolejne rozpogodzenie było kiedy kupiliśmy w ofercie około 10 kg makaronu w tym poszukiwany przez Edytę ” bucatini”. Jutro pokażę, co to za marka, bo podobno doskonała i cena tez konkurencyjna do obecnych. To był udany zakup więc nie protestowałam.

Kiedy tak patrzyłam na mówiąc poetycko toń morską pomyślałam, że jeszcze tylko tydzień i nadejdzie lato. I nie ma się z czego cieszyć, bo lato i jesień, to są dwie pory roku o materialistycznym zacięciu. Nic za darmo. Lato przynosi urlopy, wakacje, letnią pogodę, wczasy i opaleniznę, ale za to zabiera po kawałku dnia.

Identycznie czyni jesień. Macie ludzie dobra czyli owoce i warzywa, ale oddawajcie kawałek dnia.

I dopiero zima rekompensuje swoje wartości . Za zimno i mróz zwraca powolutku zagrabiony przez swoje siostry dzień. I dlatego ja już jesienią czekam na zimę.

A w Ascoli kwitną na murach kapary.

Nie tylko są smaczne, ale ich kwiaty są prześliczne.

Wygląda na to, że będę miała chwilę spokoju, bo z Ascoli transmitowany jest mecz piłkarski Italia – Irlandia. A, ze z Ascoli, to V. patrzy.

Dzięki temu, może uda mi się coś namieszać w tyglu na jutro.

A moją domową sytuację doskonale obrazuje ten oto wczorajszy mem:

Przypominam, bo nie wszyscy do Tygla zaglądają.

Dziś skończę” Splątane losy” i chyba zrobię kryminalny przerywnik.

To jeszcze piosenka na poprawe nastroju.

I do jutra.