Znudziło mi się wiecznie pisać zamiast tytułu datę. Lenistwo umysłowe,a przecież trzeba ćwiczyć umysł, żeby w tej włoskiej wilgoci nie zardzewiał, o co łatwo.
Sezon ogórkowy żadnym odkryciem nie jest. W upalnym lecie niczym specjalnym nie jest. Pamiętam go od zawsze, żeby nie napisać od dziecka. Lato było gorące, życie zamierało, kto żyw uciekał z miasta, a nieszczęśni redaktorzy gazet wysilali się na chwytliwe tytuły. O tradycyjnym potworze z Loch Ness nie wspomnę. Ruszało „Lato z radiem” słuchane na wakacjach za pomocą radia tranzystorowego. Tego programu bardzo mi tu brakuje. Niby w dobie Internetu mogłabym go słuchać, ale zżera za dużo gigów.
W Italii sporo się dzieje i to niekoniecznie są wesołe letnie informacje.
Ja sama nie lubię pisać o polityce zwłaszcza włoskiej, co nie znaczy, że jej nie śledzę.
Dlatego bardzo się ucieszyłam, że powróciła dopisania Sabina Trzesiok-Pinna i mogę się jej tekstem podeprzeć.
Przystanek Italia
Dzień dobry!
Dzisiaj opowiem Wam o tym, co dzieje się ostatnio we Włoszech (a dzieje się, jak zawsze, sporo):
1. Włoscy maturzyści piszą dziś maturę. Miejmy nadzieję, że przy takich upałach uda im się zachować koncentrację. Powodzenia!
2. A propos upałów, we Włoszech nie pada od miesięcy i rząd właśnie wprowadził stan wyjątkowy z powodu suszy. Na północy sytuacja jest wręcz dramatyczna, a prognozy wcale nie są zachęcające. Rano padało po raz pierwszy od dawna, ale tych kilka kropel nic nie dało, bo żeby wszystko wróciło do równowagi, musiałoby padać kilka miesięcy z rzędu, a na to raczej się nie zanosi. Lato jest gorące i jednocześnie przerażające.
3. Przestałam pisać o polityce, ale tą wiadomość muszę Wam podać. Otóż jeden z filarów Ruchu Pięcu Gwiazd, Minister Spraw Zagranicznych Luigi Di Maio, odszedł z partii, o czym od wczoraj trąbią włoskie media. Szczerze mówiąc na mnie jego odejście w ogóle nie zrobiło wrażenia, gdyby w ogóle odszedł z polityki, wtedy na pewno byłabym zaskoczona. Tak się jednak nigdy nie stanie, ponieważ Luigi Piękny będzie siedział w rządzie do do emerytury, biorąc przykład z kolegów deputowanych. Jego rządy i ministrowanie pokazały, że lepiej by się sprawdził w piaskownicy, ale to moje osobiste zdanie. Włochy mają teraz poważniejsze problemy niż odejście Di Maio i mam nadzieję, że nie jesteśmy w przededniu kolejnego kryzysu rządu, bo tego naród chyba nie wytrzyma. Stop, wytrzyma, politycy grają ze społeczeństwem w kulki od lat i raczej się to nie zmieni.
4. I ostatnia sprawa, o której wspominam ze smutkiem i całkowicie poważnie. Nie ma dnia, aby we Włoszech nie ginęła kobieta z ręki męża czy partnera. Od lat mówi się o tym, by coś zmienić, bo kobietobójstwo stało się plagą, ale za patetycznymi gadkami nic nie stoi. Kobiety wraz ze związkiem idą na rzeź, ponieważ obsesyjna zazdrość prowadzi do tragedii. Prawo nie wspiera ofiar i za to Italia została ostatnio potępiona przez Trybunał Europejski w Strasburgu. Swój kraj pozwała Włoszka, Silvia de Giorgi, która siedem razy zgłaszała swojego brutalnego męża do różnych instytucji, ale jej donosy nie przyniosły żadnego skutku. Zmęczona groźbami, stalkingiem, przemocą fizyczną kobieta oddała sprawę do Strasburga i wygrała. Włochy powinny się wstydzić.
Jak widać ta Italia nie jest takim rozkosznym krajem poza wakacjami.
W kontekście tekstu Sabiny zastanawia mnie ta agresja włoska. I to nie tylko męska. Zbrodnia goni zbrodnię. Wybuchowy temperament mam na wyciągnięcie ręki na szczęście tylko w wydaniu choleryka ( a takim też był mój ojciec) co to rzuca tym co trzyma w momencie wybuchu na ziemię. Bez zbrodniczych zamiarów. Zresztą dlaczego tak jest, to ja nie wiem. A specjaliści pewnie mają uczone wywody.
U nas dziś poranek w granicach 30 stopni. Ma być ciut chłodniej, bo ” sole malato” jak mówią Włosi czyli nie świeci pełnym blaskiem. Złapiemy oddech. Jutro chyba pojedziemy nad to morze i wreszcie rankiem.
Wczorajsze lody, które V. wybrał za siłą reklamy były bardzo dobre i to jak okazało się w wersji wegetariańskiej.

O co w lodach chodzi z wegetarianizmem nie wiem, bo przecież mięsnych lodów nie ma, a i zawartość tłuszczu w nich była. Za to była gorzka czekolada i czarna porzeczka plus kakao. I tak mnie zalodowało, że dziś mowy nie ma o powtórce nawet o innym smaku.
Najśmieszniejsze, że po zjedzeniu V. odkrył, że te lody nie były włoskie a szwajcarskie. Jednak przełknął, bo jak wiadomo Szwajcaria czekoladą i zegarkami stoi.
Ale jak znam życie, będzie teraz czytał producenta wcześniej.
I tak oto napisałam dzisiejszy blog na piazza del Popolo. Potem zrobiłam z V. rundkę po sklepach i przemysłowej części Ascoli. Obiad i osobisty odpoczywa, bo wrócił do włoskich zwyczajów i nie lata na plac na plotki. Znudziło go.
A ja zapraszam do :
Kuchni…
https://www.facebook.com/CookrateItalia/videos/981672942497798/
na coś słodkiego.
W Poradniku PPD cos tam znalazłam.
https://www.facebook.com/5minutowesztuczki/videos/2113257835498735/
A więc jeszcze Natasza Zylska
Zamiast róż 😀 Takie były czasy. 😀
I zobaczymy się jutro.
A ja mam na czytniku ostatnią z posiadanych książek Diany Brzezińskiej ” On”. To pojedyncza książka. Zerknę tylko czy na pewno mam wszystkie jej książki. Jak nie, to dokupię.