Ascoli tańczy tango

Argentyńskie tango tańczy. I oczywiście o tym fakcie nigdzie tradycyjnie nie widziałam afiszy. Przynajmniej raz przydał się wieczorny spacer, bo na piazza del Popolo trafiliśmy na ” Wieczór z tangiem argentyńskim”, który urządziła zabytkowa kawiarnia ” Meletti”.

Swój ogródek pozbawiła stolików i powiększyła miejsce do tańca. Chyba zaprosiła też jakąś szkołę tańca, chociaż później wmieszały się do tańca pary niezrzeszone. Z głośników słychac było stare przeboje i pary ruszyły do tańca.

Udało nam się usiąść na przygotowanych poza ” parkietem” krzesłach i na szczęście nikt nas nie wygonił. Było wygodnie. Nie patrzyliśmy na tańce do końca. Jakieś dwie godziny. Nie wiem kiedy się zakończył wieczór. Pewnie po północy. Pary tańczyły nie tylko tango, ale i walce widziałam.

Oczywiście najpierw zrobiłam kilka zdjęć, ale potem nakręciłam aż trzy migawki. Bo inaczej tego nie potrafię opowiedzieć. A może lepiej zobaczyć jak Ascoli tańczy tango.

Migawka 1

Migawka 2

Migawka 3

I tyle miłych zdań. Okazuje się, że wyskoki V., to ani wino, ani inne przyczyny, a jakieś odchyłki od normy. Dziś znowu ni z gruszki ni z pietruszki wściekł się, że sprzątam i nie jestem gotowa lecieć z nim o dziewiątej na plac. Zmieniłam pościel i ku swemu niebotycznemu zdumieniu, po dwudziestu prawie latach w Italii dowiedziałam się, że w soboty się tego nie robi. We wtorek się zmienia pościel. W żadnym domu z taką teorią się nie spotkałam. Zupełnie mu odbiło.

Ponieważ wyszłam do piekarni i spotkałam go na placu naturalnie i warczał do mnie dalej, to wróciłam do domu i skończyłam, to, co zaplanowałam . Z rozmrożeniem lodówki czyli zamrażalnika i zamieceniem schodów. Przyleciał i znowu afera, bo schody zamiatam. Wziął moją kartkę po wyniki łopatkowe ( a wczoraj mówił, że pojedziemy w poniedziałek) i pognał w świat samochodem. A w domu posprzątane i cisza błoga.

Jak znam życie przyczepi się do obiadu. Jest melon i szynka i owoce. I tak gdyby był makaron nie jadłby na złość. To jak nie będzie chciał mam to w głębokim poważaniu.

Popołudniu jest rocznica śmierci naszego znajomego z ” Przyjaciół podróży” i jest to uhonorowane spotkaniem. Mieliśmy jechać, ale teraz nie wiem. Może pojadę, a jak będzie stroił fochy, to nie.

Wracając z piekarni z tej złości kupiłam sobie sukienkę zgodnie z teorią że sukienek nigdy dość. Już ostatnio miałam na nią oko, ale przy V. kupić cokolwiek ciężko. To kupiłam dziś. 😀

Czyli czas na Kącik LM

W przepisach kulinarnych

https://www.facebook.com/ChefclubItalia/videos/555863559248177/

W Poradniku PPD

https://www.facebook.com/5.min.crafts.italy/videos/1119542938603138/

I dzisiejszy ” Tygiel z Internetem „

https://luciadruga.blogspot.com/2022/06/tygiel-z-internetem-25062022-r.html

Co jeszcze? Acha, stara piosenka.

Czyli blog weekendowy kompletny.

Jutro chyba wizyta Luci Modnej.

Do jutra.