Jestem

A właściwie za chwilę będę w domu. I przede wszystkim serdecznie dziękuję że byliście ze mną dzisiaj. To bardzo pomogło. Jak już pisałam V. był już tak osłabiony i zmęczony , że sam zadecydował o wezwaniu pogotowia. Pojechał, a ja za nimi autobusem, bo karetka nie zabierze nikogo wiecej. Kiedy przyjechałam miał kroplówkę i za chwilę zabrali go na badania i wizytę. Czekałam w poczekalni ze dwie godziny. Potem mogłam do niego wejść. Okazało się, że szpital pełen i znaleźli mu miejsce w klinice Villa San Marco w Ascoli na szczęście. To taka sieć prywatnych klinik raczej krótkiego pobytu i wykonywania badań i drobnych zabiegów.. Chyba lepiej, bo pokoje mniejsze. Jest sam w dwójce plus telewizor. Pojechaliśmy tam około piętnastej. W międzyczasie miał jeszcze jedną kroplówkę. Tym razem mogłam się z nim zabrać. Klinika San Marco jest w samym Ascoli choć poza ścisłym centrum. Mogę kawałek podjechać ale w sumie mogę też dojść na piechotę. W tygodniu łatwiej, bo nasz busik jedzie w tamtą stronę i połowę drogi mogę zaliczyć.

Zainstalowałam go, przekazałam lekarce, co najważniejsze. Najważniejsze są te wyniki wczorajszych badań. Jak będę je mieć zaraz muszę im dostarczyć. O szesnastej poszłam do domu. Przebrałam się zabrałam wodę do picia do V. i poszłam do szpitala kolejny raz. Wizyty są od 11.30 – 13 i od 17-19. Tak, że rano będę miała trochę luzu. V. cały dzień nie jadł dopiero o tej 17.30 kolację. I radość dla mnie. Dostał ryż gotowany bez soli i niczego więcej i ugotowane ziemniaki też bez niczego. Gdyby coś takiego zaproponowałbym w domu nie zjadłby. A tu jadł, a więc ten szpital mu się przyda. I jest spokójnieszy i on i ja. Wiem, że jest pod opieką, a w domu raz że nie słucha, dwa, że przecież ja nie fachowiec medyczny.

Zaraz się położę i będę czytać. Cały dzień byłam w kontakcie z G., która pracowała cały dzień. Jutro przyjedzie do kliniki.

To tyle, co wiem i za kciuki serdecznie dziękuję i proszę o jeszcze.

Jutro temat zaproponowany i bardzo ciekawy. Kim chcielibyście być jeżeli wierzycie w reinkarnację.

Do jutra.

O kciuki za V. proszę

Dzisiaj rano wezwaliśmy pogotowie. Nie było na co czekać czyli na wtorkową wizytę u onkolg. Teraz siedzę w poczekalni.

Jak będę coś wiedzieć napiszę. Pojechałam za nimi autobusem kiedy się ubrałam. Zgodnie z poleceniem przywiozłam dokumentację. W tej chwili bada go lekarz. Wcześniej miał podłączoną kroplówkę.

Trzymajcie proszę kciuki .

Pogotowie przyjechało w ciągu 10 minut.