W kółko

Szczęśliwie klinika Villa San Marco jest 1,5 km od domu. W tygodniu mogę spory kawałek podjechać, ale wczoraj trochę pochodziłam. Pierwszy raz byłam o 11.30 i spotkałam się u V. z G., jej mężem i Juniorem. Vipery nie było i chyba nie dzwonią do siebie z ojcem. Potem poszłam o 17- tej. W południe wróciłam samochodem, a popołudniu podjechałam 3/4 drogi. Za to powrót znów 1,5 km. i chyba po tych wszystkich sensacjach dopadł mnie kryzys, bo źle spałam. Budziłam się, co dwie godziny, a od wpół do piątej nie spałam. Wstałam i w ramach relaksu wyprasowałam to, co było do prasowania. Wróciłam do łózka, a ósmej zadzwonił V., żeby przyjść wcześniej, bo nie ma co palić. W ogóle już zdążył się pokłócić ze wszystkimi o to palenie. Nawet na zewnątrz na posesji jest zakaz palenia. Wczoraj widziałam, że zjada wszystko. No i może dziś będą po piętnastej te wyniki. To mu je zaniosę. Byłam rano, ale też się z nim pokłóciłam. O wszystko ma pretensje i nic mu się nie podoba. Jednak za jakiś czas zadzwonił i oczywiście czeka na mnie popołudniu. Skoro ma siłę się kłócić, to chyba jest silniejszy.

Skończyłam serię milicyjno- policyjną w 2022 r. I chyba to koniec. Za to będzie powrót do lat dziewięćdziesiątych, bo o prokuratorce Bocian jest tylko tom pierwszy. A więc jeszcze z bohaterami całej serii na pewno się spotkam.

A ja w ramach poprawy humoru kupiłam cały ośmiotomowy cykl Ryszarda Ćwirleja, który stał się moim ulubionym „kryminalistą”. Cykl jest kryminałami retro. W starym Poznaniu. Akcja zaczyna się w 1926 roku, a cykl nazywa się „Antoni Fischer” Ale wcześniej zaczęłam czytać cykl o dziennikarzu Marku Engelu i naturalnie znów mnie wessało. Tak, że pewnie będzie to czas Ryszarda ĆWIRLEJA.

Jeżeli dziś znowu będę mieć kłopoty ze spaniem, to będę czytać do oporu. W ramach wspomnień opowiem przy okazji moje doświadczenie z bimbrem w czasach PRL- u. Bo nawet ja doświadczyłam tego procederu. Za wyciągnięcie z zakamarków mojej pamięci tej historii odpowiedzialna jest moja przyjaciółka Aga T., która czytając ” Milicjantów z Poznania” nie może uwierzyć w nagminne picie Polaków. A czasy były takie, że bez wódki nic się nie załatwiło.

W Ascoli zakwitły jaśminy i w pobliżu unosi się zapach, który bardzo lubię.

W Kąciku LM

Do jutra.