Chciałabym, chciała

Pogadać z kimś, wejść w dyskusję o serii ” Antoni Fischer”. Kompletnie jestem zauroczona kolejny raz twórczością Ryszarda Ćwirleja. Czytam kolejny tom chronologicznie. Ta książka, jest kawałkiem wielkopolskiej historii, ale jak napisana. I ten ćwirlejowski humor. W cyklu pojawiają się znajome nazwiska z ” Milicjantów z Poznania”. W pierwszym tomie pojawia się Tolek Grubiński chyba ojciec Grubego Rycha. A w drugim tomie jest rudy nastolatek Zenuś Brodziak nic tylko przyszły tata Mirka. I jest wzmianka o przodowniku Olkiewiczu. Czyli i tu pojawia się ojciec Teosia. Poznaniacy z dziada pradziada. Jednym słowem znowu kawal świetnego czytania.

A ja już zaliczyłam pierwszą przebieżkę do szpitala. i mam w sumie dobre wiadomości. Kolonoskopia nie wykazała żadnych zmian i z tego się cieszę, bo bardzo się tego badania bałam. W sobotę V. wychodzi do domu i we wtorek ma już wizytę u swojej onkolog. Czyli wszystkie analizy i ewentualne zalecenia. W chwili obecnej ma kurację potasową w postaci kroplówek, bo niestety po tej biegunce ma niedobór.

W dalszym ciągu je dobrze i z apetytem i nawet zaniosę mu dzisiaj melona.

Za oknem słychać pomruki burzy. Zapowiadali burze popołudniu. Ostatnio rano upalnie, a potem pogoda się zmienia. Pod Neapolem kolejny raz zatrzęsło. Przed siedemnastą jadę do szpitala i powolutku będę przygotowywać dom do powrotu V.

To tyle dziś.

Kącik LM

Kolorowe talerze

Do jutra