Niestety nie chodzi to o różowy nastrój albo świat przez różowe okulary. Kolor różowy będzie.
Dziś na targu nabyłam sobie szmaciane sandałki w identycznym kolorze szmacianych które mam od jakiś wielu lat. Obawiam się, że niedługo jeden z paseczków się przetrze i pozbędę się ulubionych sandałków. Tak, że kupiłam a cena była zawrotna: 3 euro. W domu uzupełniłam je o środek kwiatka. Nakleiłam szkiełko, które miałam z resztek ulubionych innych sandałków, którym szybko żywot się skończył. Na dodatek sandałki mają kolor kwitnących aktualnie w Ascoli krzewów.
Atmosfera domowa daleka od różowej. Spasowałam i nie chce mi się ocieplać atmosfery z racji panującego upału na dworze. Zamieniłam się w zimną kobietę nord. A, że czego jak czego nam obojgu nie brakuje, to jest uporu, jest jak jest.
Jutro oglądamy kolejne mieszkanie. Ze zdjęć wygląda nieźle, chociaż jak dla mnie za małe. Natomiast wszystko czyli meble i wyposażenie ma nowe. Zobaczymy.
Dzisiaj jeździliśmy i chodziliśmy po centrum próbując odwiedzić mamę V. Jednak jej badante zniknęła na całe przedpołudnie i dopiero po 2 godzinach udało nam się jej zostawić owoce i wodę mineralną. Tutaj panują dziwne stosunki a ja się w nie nie będę mieszać. Wystarczająco pełniłam rolę Czerwonego Kapturka.
Z zakupów książkowych wczoraj kupiłam dwa kryminały ulubionej Hanny Greń z serii ” Śmiertelna wyliczanka”. Dziś przymiarka do ebooka Ewy Fornella ” Muzyka dla Ilse”.
I oczywiście :
Kolorowa pocztówka z Ascoli.
Jeszcze jeden album dzisiaj 😀
I został już na dziś:
„LETNI DODATEK KULINARNY CZYLI MOJE PRZEPISY”
Kuchnia Giuliany – „ pasta forno”
Poniedziałek, 13 lutego 2012 r.
Zaczynam doceniać smak potraw ze starego pieca na drewno.
W któryś dzień Giulia zaplanowała na obiad pasta forno, „ czyli makaron z piekarnika a właściwie z tego stareńkiego pieca.
Znałam wersję z normalnego piekarnika na gaz lub elektryczność. No i składniki też trochę inne miałam.
A tu postanowiłam po kolei opowiedzieć, co trzeba, żeby zrobić tę oryginalną włoską potrawę.
Potrzeba:
– oliwki, które kroimy w plasterki wzdłuż pestki.
– mozzarella , ale taka trochę inna. Twardsza i pokrojona w kawałki.
– jajka na twardo.
– makaron, jaki lubimy,
– sos pomidorowy
– i ser do posypania.
Po ugotowaniu makaron mieszamy z oliwkami, mozzarella i jajkami na twardo.
Wcześniej polewamy sosem pomidorowym. Posypujemy serem( owczy albo parmezan – lepszy owczy). I zapiekamy w piekarniku. W tym przypadku w piecu chlebowym.
Równocześnie piekły się też ziemniaki z kawałkiem mięsa. Ziemniaki były na kolację. Jako dodatek.
I taki był obiad. Właśnie „ pasta forno”.
Spokojnie możną taki makaron zrobić w normalnym piekarniku. Też będzie smakował.
Znudzonym Quintaną spieszę wyjaśnić, że chyba jutro kończymy.
To do jutra.
Lucia, piękne zdjęcia, urocze Ascolanki i przystojni Ascolańczycy! Twoje sandałki również ładne, zwłaszcza za tę cenę.
PolubieniePolubienie
Dziękuję. Staralam się mimo nerwobólu. Buziaki
PolubieniePolubienie
Przepiękne zdjęcia. Luciu, powodzenia z mieszkaniem 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję. No nie wiem. Obraza trwa. V.udał się w nieznanym kiwrunku bez słowa. 😄
PolubieniePolubienie
Bardzo ładne sandałki, kojarzą się z wakacjami nad morzem. Oglądam kolejne obrazki z imprezy i jak wczoraj, wciąż podziwiam
PolubieniePolubienie
Ja prawie nad morzem. Tych zdjęć jest trochę. Jeszcze jutro. :*
PolubieniePolubienie
Sandałki nie z mojej bajki 🙂 , ale cieszę się , że Tobie sprawiają przyjemność . Ile lat ma mama V ?
PolubieniePolubienie
Mama jest z 26 roku chyba. Kolo dziewiecdziesiatki. 🙂
PolubieniePolubienie
Lucia, mój tata był z 1926. Sandałki rzeczywiście pasujące do kwitnących krzewów 🙂
Makaron z sosem robię bez zapiekania, to szybka potrawa i lubimy ją wszyscy, tylko bez oliwek, nie lubię ich.
Jednojakowca upiekłam z powidłami, nie zauważyłam, że mi się marmolada skończyła, więc tę wersję wypróbuję jako następną. Bardzo dobry wyszedł, nie wiem co on w sobie ma, przecież żadnych uzależniaczy nie dodaję 😉
PolubieniePolubienie
Makaron z sosem też dobry. Wersja podstawowa. A ten to ich też klasyka. Wiesz co dajesz. Zaangażowanie i pasję. I dlatego smakuje. Buziaki
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zrobiłam babkę herbacianą i jest pycha!
Muszę pogrzebać w tych twoich dodatkach kulinarnych i poszukać sposobów na makaron, bo my lubimy makaron.
No i ten sos włoski muszę spróbowac.
U ciebie to pewnie jeszcze pełnia lata…U mnie już jesiennie.
PS. Kim jest Giulia? Pewnie ci, co czytają od zawsze wiedzą, ja jestem od niedawna, a czasu brak by czytać do tyłu.
PolubieniePolubienie
Giulia jest synową moich podopiecznych. Oni oboje już nie żyją. Zostali w moich wspomnieniach trzeciego tomu wloskich wspomnień. ” W zapachu wloskiej kuchni czyli badante ze Wzgórza Czterech Wiatrów „. Tam kiedyś pracowalam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Teraz się zorientowałam, że zaczynałam czytać Twoje zapiski, gdy pracowałaś na Wzgórzu Czterech Wiatrów…ileż to już lat minęło…Kiedyś pomyślałam też o mamie V., zastanawiałam się jak się miewa. Wpuściłaś nas w swoje życie, jak w powieść, tylko tu prawdziwe zdarzenia, prawdziwi ludzie. Dziękuję.
PolubieniePolubienie
Ja też dziękuję ze czuję Waszą obecność. To bardzo pomaga. A zycie kazdego jest powieścią. Może dlatego pisanie pokazuje te meandry zycia.:* nie nalezy wszysykiego w sobie zamykać bo inaczej zycie jest dużo trudniejsze.
PolubieniePolubienie