Kiedyś sporo lat temu napisałam z lekka złośliwy tekst ” Święto dyni”. Bo ani rusz ono do mnie nie przemawiało. Ja wychowana w tradycji kultu zmarłych jakoś nie mogłam się z tymi przebierankami pogodzić. No i jeszcze to, że ta zabawa dotarła z Ameryki umownie mówiąc a ja fanką amerykanizmu nie jestem.
Ale czas swoje zrobił, czy chciałam, czy nie DYNIA i jej pochodne opanowały i nasz kraj.
I tak sobie pomyślałam”
-A cóż właściwie jest w tym złego, że dzieciaki mają uciechę przy pomocy dorosłych. Że pospacerują zamiast tkwić przed komputerem? I komu to przeszkadza tym bardziej, że nie jest to w dniu tradycyjnie poświęconym katolickiemu świętu Wszystkich Świętych i pamieć naszych najbliższych.
W tym roku szczeka mi opadła całkiem na modłę Halloween kiedy zobaczyłam takie różne wywieszki w szkołach rozwieszane przez katechetów
i naklejki anty Halloween.
A już dobił mnie taki oto obrazek.
Sama nie wiem. Śmiać się czy płakać.
Nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji na linii kościół w Polsce a ludzie.
Pachnie świętą Inkwizycją.
A teraz z mojego osobistego podwórka. Był telefon z agencji i o 19 tej mamy spotkanie z właścicielami. Osobisty chciał spotkanie przełożyć, ale tak się rozdarłam, że zgodził sie na dzisiejsze. Żadne odkładanie po włosku.Słynne ” domani” czyli jutro.
Podobno brakuje jeszcze zamontowania kabiny prysznicowej. Ja chcę zobaczyć skończone mieszkanie czyli takie w jakim mamy szansę zamieszkać.
I tego się będę trzymać.
Wiem, że wszyscy zagonieni i w ten weekend mało kto do mnie zajrzy jednak to nie zwalnia mnie od pożegnania:
Do widzenia się z Państwem. Już w listopadzie. 😀
A tam proszę. Klasyczne już połączenie czerni i żółci którą sama stosuje już z upodobaniem. Zwłaszcza ostatnio marynarki bardzo mi się podobają. Kwieciste spódnice też mi się podobają, ale jakoś jeszcze nie mam w szafie. Trzeba będzie się rozglądnąć.
Zaraz w następnej witrynie cudowne szarości i modna ZAWSZE kamizela.
niemiłą przygodę. Zrobiłam ją na targach antykwarycznych i pierwszy raz właściciel nie chciał uwiecznienia swoich kapeluszy. Ale i tak zdjęcie zrobiłam. Co się nie robi dla wielbicielek mody. I co mają kapelusze do ochrony osobistej. 😀
i bardzo modne desenie na bluzkach
a nawet kurteczkach.


porcelanowe puzderko i dwa kieliszki do jajek. Jeden chiński ( możne być czareczka ) którego nie umiem sfotografować i taki z krasnalem.
(to są kamyczki przeźroczyste nie ćwieki) a drugie zielone szpilki zamszowe letnie.

Może ktoś wie co to jest.
i w zdecydowanie lepszym humorze wróciłam do domu. Nawet się do osobistego uśmiechnęłam bez trudu, co mi się ostatnio nie zdarzało za często.
A ponieważ zakończenie ewidentnie wskazuje na ciąg dalszy, to trzeba mi się uzbroić w cierpliwość.

narzuciła kurtkę ( musztardową :D) i wyskoczyła do sklepu.
Połączenie weluru z materiałem … To też pojawia się coraz częściej.