Wciąż czuję się jak balonik z którego uszło powietrze, ale wobec tragedii jaka spotkała moich przyjaciół, którzy z dnia na dzień stracili córkę zaledwie czterdziestoletnią, to wszystko przez, co przechodzę wydaje się problemami, które można o kant d… rozbić bez straty. Śliczna i mądra i nigdy nie chorująca na serce w jednym zatrzymanym momencie tego serca odeszła. Nie ma słów, które w takiej sytuacji powinno się napisać.
U mnie zawieszenie spraw włoskich. Faktem jest, że czekam relacji z dnia jutrzejszego. Ale jeszcze opowiem Wam historię rodzinną. W temacie kobiet silnych i niezależnych. Może ta historia, też uzmysłowi szczególnie młodszym osobom, że siła siłą, a życie swoje scenariusze pisze.
Ci, którzy znają mnie od lat wiedzą, że moi rodzice rozeszli się kiedy miałam 7 lat. Moja mama była nie tylko ładna, była uznaną pięknością. I dodatkowo piekielnie zdolna i inteligentna z jakimś wysokim IQ. Ojciec kiedy wystąpiła o rozwód z jego winy i ten rozwód dostała, a lata były pięćdziesiąte, a ojciec szychą w tamtejszym ustroju… bez pomocy adwokata co świadczy o jej poziomie, mówił, kiedy przepraszał:
-Kamień by się wzruszył, a ona nie.
Odbudowała dom dla mnie i dla babci i od ojca, kiedy po 15 latach przypomniał sobie, że ma córkę czyli mnie nie wzięła grosza z przesyłanych nagle alimentów. To było moje kieszonkowe. Nigdy już potem nie miałam tyle kasy dla siebie, bo drugie kieszonkowe dostawałam w domu i inne obrywki, ale to nie należy do tematu.
Po rozwodzie mama związała się z J., który do mojej pełnoletności pełnił funkcję ojca. Ale nie mieszkali razem, i mama odmawiała zalegalizowania związku, mówiąc, że nie po to ludzie się rozwodzą, żeby popsuć szczęście jakie ich spotkało. J, był towarzyszem dochodzącym. Oczywiście wyjeżdżali wspólnie na wycieczki, urlopy, ale u nas nie nocował. Moja babcia była jak mówiła ” starej daty”. A on codziennie po dyżurze w szpitalu pokonywał trasę od krakowskiego wojskowego szpitala do Nowej Huty, bez samochodu, bo po Powstaniu Warszawskim miał problem z nogą. Dzień prawie po dniu bez względu na pogodę. nawet po dyżurze nocnym. Wtedy drzemał na wersalce, a mama czytała książkę. Wydawało się, że jego uczucia nic nie zmieni. Mama weszła w okres klimakterium stała się niemiła, znosił, bo jako ginekolog wiedział, co jest grane. Aż pewnego dnia po solidnej sprzeczce nie przyszedł. Nie wiem czy jeszcze się spotkali, ale chyba nie.
Mama początkowo była pewna, że wróci. Bardzo pewna. Nie wrócił. I tak powiedzenie, że nie wyszła za niego za mąż, bo nie potrzebuje drugiego męża, bo nie potrzebuje kasjera do swoich pieniędzy, że chce być sama i nie ma zamiaru gaci prac, co o tyle było śmieszne, że nigdy tego nie robiła nawet jako mężatka, bo dom ogarniała babcia przy pomocy służących. straciło sens.
Uroda przeminęła, choć sama słyszałam, jak jeden z lekarzy kiedy była po operacji powiedział:
-Ależ, to musiała być piękna kobieta.
Zdrowie się posypało. I to poważnie. Pracowała ponad pięćdziesiąt lat, a potem zabrałam ją do Chorzowa. Zamieniłyśmy mieszkanie, żebym była w pobliżu, bo po śmierci babci mieszkała sama, a ja od zmysłów odchodziłam kiedy nie odbierała telefonu. Miała koty i książki i moją córkę, która jakiś czas mieszkała z nią. I mnie posypało się życie. I ja musiałam temu życiu stawić czoła.
Mama zmarła mając 79 lat, ja mam prawie 76. Ile jeszcze życia przede mną? Czy chciałabym żyć sama nawet z córką? Nie wiem. Zawsze mam w pamięci moment kiedy po śmierci mamy porządkowałam jej rzeczy i w torebce znalazłam zdjęcie J. Włożyłam jej to zdjęcie do trumny.
Wiedziała, że J. się ożenił i miał syna. Może o to mu chodziło? Zmarł przed moją mamą. Wiedziała o tym.
A ja nie wiem czy chciałabym końcówkę życia mieć taką jak ona. Zastanawiając się, czy to była słuszna decyzja bycia samodzielną i zawsze samą. Nawet z dzieckiem. Bo ja poszłam w swoją stronę chociaż zawsze byłam w pobliżu. Bo tak byłam wychowana. Moja mama zawsze była z babcią. I zawsze musiała być tą osobą odpowiedzialną za innych.
W czasie wojny zmarł mój dziadek i mama wtedy wzięła na siebie opiekę nad bratem i swoją mamą, która nie była przystosowana do takiego życia. Miała wtedy osiemnaście lat. Potem odbudowywała dom dla niej i dla mnie. A potem została sama w układach damsko- męskich.
Chyba nie była, to najlepsza decyzja.
I tyle dzisiaj.
I jeszcze, że prosiłam moją córkę, żeby pokazała eksowi miejsce do którego dostał skierowanie.
Nie wygląda, to żle.
Sama chciałabym mieszkać w takim domu, gdy będę leżąca.
Ja uważam, że każdy wybiera własną drogę, samotność czasem lepsza niż szarpanie się z drugim człowiekiem i przeżywanie stresów.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ultra samotność jest straszna. Kto tego nie widział nie potrafi sobie tego wyobrazić. Widzi tylko jej dobre strony. Nie widzi problemu z byciem i liczeniem tylko na siebie. Teraz nawet na sąsiadów nie ma co liczyć. A czasem taki stary człowiek potrzebuje nawet tej wymiany zdań. Wszystko lepsze od samotności całkowitej. Bo kiedyś zabraknie sił. Włosi żyją długo i to mit o skonsolidowanych włoskich rodzinach. Czasem ta opiekunka staje się wszystkim.
Uściski.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dom i otoczenie bardzo przyjemne. Oby eks tam się zaklimatyzowal,to ten jeden problem miałabyś z głowy. A był to problem duży i obciążający Ciebie i córkę. Myślę, że takie obciążenie problemem z Twoim eks, mogło rzutować na układy z V
Bo na pewno byłaś zbyt impulsywna i zbyt nerwowo reagująca na niektóre wyskoki V, które wcześniej aż tak by Cię nie irytowały. Niestety, tak to działa. Ja.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I tu masz z pewnością rację. Mam nadzieję, że mu się tam spodoba. I nie będzie cały prawie dzień sam. Zobaczymy. Wtedy to ja wypuszczę trochę stresu na zewnątrz. Uściski
PolubieniePolubienie
Dom prezentuje się nieźle, napewno przebywanie samemu w czterech ścianach jest straszne. Osoba wymagająca pomocy (schorowana , niechodząca ) będzie miała lepiej w takim domu.Mam nadzieję , że wszystko ułoży się szczęśliwe czego serdecznie Tobie życzę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też mam taką nadzieję. Oby zamieniła się w pewność. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Dom wygląda całkiem przyzwoicie. I nie stresuj się tym ,że ex tam trafi. Dla kogoś, kto jak on niechodzącego i wymagającego całodobowej opieki to najlepsze co mogło go spotkać. Byle do jutra ; jutro wszystko pójdzie w dobrą stronę. Wciąż trzymam kciuki.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Boję się, żeby czegoś nie wykręcił. Ale może jak zobaczy warunki, to mu przejdzie. Zdecydowanie będzie miał lepiej dla człowieka na wózku. Trzymaj, bo ja w moc kciuków wierzę. Zwłaszcza te z DTS ów. Buziaki
PolubieniePolubienie
Mnie tu brakuje troski o córkę. Przeszła konieczności zamieszkania z babcią a teraz z obcym chorym alkoholikiem. Nawet łazienki czy kuchni dla siebie wysprzątać, zaprosić gości.
Należy się jej szczera rozmowa, przeproszenie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jest 13 ta , sprawdzam czy są jakieś wieści z Chorzowa via Ascoli. Trzymam kciuki i myślę o Tobie Luciu .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kochana dziękuję. Zaraz będzie wpis na blogu. Buziaki
PolubieniePolubienie
Lucia kobiety żyją dłużej nawet we Włoszech 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczegolnie we Włoszech. 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba