Kiepską miałam noc. I to już kolejną. Nawet tabletki nie pomogły. Nie mam więc najlepszego humoru i dlatego trochę się starociami podeprę. Ale nie do końca. Będzie o Ascoli.
Otóż jest jeszcze jedno Ascoli, które chowa się za szczelnie w tym momencie zamkniętymi bramami. Czasami tylko uda się tam zajrzeć, bo to jakiś remont, brama się zaciela i wtedy widać tzw. ” podwórka”… ale jakie…To mini dziedzińce pod renesansowymi arkadami, a nawet można je nazwać patio pełne kwiatów. W miarę możliwości będę je pokazywać. W tym momencie jest trudno. Izolacja.
Ale idąc jedną z uliczek zobaczyłam uchyloną bramę. Zajrzałam a potem weszłam. I czekała mnie niespodzianka.
Pamiętacie tę urokliwa bramę i za nią piękne różę.
Otóż znalazłam się na jej tyłach a może należałoby napisać froncie. Bo tą oto bramą weszłam do środka i zobaczyłam własnie
renesansowe podwórko.
Ciekawość została nagrodzona.
Za inną bramą są takie cudowne okna.
A w tym dniu miałam szczęście i weszłam do kamienicy równie pięknej choć bez otwartego zaplecza.
I jeszcze kilka ciekawostek ascolańskich. Urodził się Michał Anioł.
I kilka takich detali,
Ascoli tradycje szanuje. Pod tym szyldem lodziarni jest sklep komputerowy, ale pamiątka została.
Sekrety bram w dalszym ciągu mnie fascynują. Znalazły się one nawet w ” Opowieściach ascolańskich i innej wloszczyżnie”
Opowieści ascolańskie: Sekrety bram i nie tylko
12 stycznia 2011 r.
„To było tak, to było tak”. Kiedyś szłam sobie ulicą nazwaną przeze mnie Forteczną i na murze zobaczyłam taką duuużą reklamę, że właśnie tej kamienicy są mieszkania na sprzedaż. W reklamie były zdjęcia, jak ta kamienica wygląda w środku. Kamienica była stara, jak wszystkie w Ascoli i właściwie specjalnie nigdy jej się nie przyglądałam. Chodziłam koło niej wiele razy, dopiero ta reklama. Widać coś w reklamie jest, spojrzałam i myślę:
– Takie korytarze, takie kolumny, ależ pięknie.
I od tego momentu mnie pikało. Co zobaczyłam otwartą bramę to właziłam do niej i patrzyłam. To rzeczywiście niewiarygodne. Nie tylko dziedzińce, prawie pałacowe, mini ogrody, korytarze pełne cieni i łuków. O żadnych ciemnych podwórkach nie ma mowy. No może i takie się zdarzają, ale ja nie widziałam.
Zaczynam od pieca, czyli od tych pięknych portali nad bramami. Jeszcze zamkniętymi, a zaraz potem zapraszam do zaglądnięcia za te, które udało mi się zastać otwarte. Nie tylko bramy mnie zafascynowały. Okno z maską w stylu karnawałowych masek z Wenecji też. Kolejna brama, która wpadła, że tak powiem mi w oko, miała herb nad bramą i koronę. Inna pod patronatem jakiejś Świętej, a może nawet samej Matki Boskiej.
Później zauroczyły mnie bramy ogrodowe. Maleńkie furtki i spore bramy wjazdowe i wreszcie to, co mnie trzyma do nadal, tajemnice z reguły zamkniętych bram.
Pierwsza brama, do której zajrzałam, była otwartą bramą przy Piazza Arringo. Korytarz na końcu zamknięty krata, a za nią inna posesja i ogród. Później zobaczyłam otwartą bramę, która bywała czasem otwarta i kusiła mnie, żeby do niej zajrzeć. No to teraz zajrzałam. Najpierw portal, później przepiękny korytarz z inną bramą i na prawo mini dziedziniec w fazie remontu. Ogrodowy fotel, być może skazany na banicję, a być może odstawiony na czas remontu. Zaglądam do kolejnej otwartej bramy, a za nią na końcu korytarza znów mini ogród. Ogrody Ascoli ukryte dla spacerujących. Spacer trwa. Przy Corso Mazzini, zwykła duża brama z tabliczkami adwokatów. Otwarta, skoro, rzekłam „a” to i „b”… zaglądam. Otworzyłam usta z zachwytu. Piękne renesansowe wnętrze, dziedziniec, kamieniczki tylne. Jednym słowem można stać i patrzyć. Ale z trudem, bo z trudem, wyszłam i przy kolejnej otwartej bramie zafascynował mnie dzwonek, za brama też ładnie. Dłuższą chwile nie spotkałam żadnej otwartej bramy. Zamknięta. Zamknięta. Piazza Agostino, zamknięta…
Nie, jest otwarta, oczywiście piękny korytarz, a za nim ogród. Chciałabym tak mieszkać. W małej wąskiej uliczce brama uchylona, portal i tajemniczy ciemny korytarz.
Nie tylko piękne bramy mnie fascynowały. Oto stara kamienica czekająca na remont. Brama, zniszczona zamknięta na kłódkę, ale jest spora szpara i zajrzałam przez nią. Kiedyś musiało tam być ładnie. Może i na tę kamienicę nadejdą lepsze czasy. Zajrzałam jeszcze, korzystając, że jest otwarte, do Ogniska Muzycznego dla dzieci. Rzut oka do hotelu z dwoma bramami otwartymi na oścież i wnętrzem, które zrobiło na mnie spore wrażenie. Myślę, że zmęczyły was już sekrety bram w Ascoli, dlatego ostatnia tajemnicza brama i jej wnętrze, któremu zmierzch dodał uroku. Otwarta brama do zakonu świętego Agostino.
Ależ tam urokliwie. To trzeba zobaczyć.
Jak już jesteśmy przy tradycji, to wczoraj z racji czwartku zrobiłam kluski śląskie w wersji włoskiej
czyli z sugo. Dodatkowo V. ma je posypane parmezanem. Ja nie, bo jak wiadomo nie lubię.
A ponieważ Fb przypomniał mój post sprzed lat dotyczący menu z przedwojennych pism kobiecych, które pokazałam, to i tu je przypomnę. Są dwie wersje obiadowe na cały tydzień. Skromniejsza i bardziej wystawna.
Zapraszam do domu na przykład państwa Dulskich z Krakowa.
To wypada pokazać jakieś krakowskie zdjęcie.
A ten dom podobno znajduje się w Polsce.
Zabawnych memów dziś
niewiele. raczej smutny zapis obecnej sytuacji.
Może jutro będzie zabawniej.
Miłego weekendu.
Troszeczkę zniesmaczyło mnie menu niedzielne u państwa Dulskich : paszteciki z mózgu na naleśnikach….fu !
Za to widoki ascolańnkie jak zawsze są przeurocze .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mozdzek uwielbiam. To Ty jesteś taki niejadek wszystkiego co pyszne. Za naleśniki z mozdzkiem oddam całą włoską kuchnię .Usciski
PolubieniePolubienie
Lucia, ten dom stoi w Bukowinie Tatrzańskiej:) Jest taki architekt pan Sebastian Pitoń, który postawił ich więcej. Oglądałam o nim film, fajny człowiek i taki zdolniacha, nazywany polskim Gaudim:))
W tych askolanskich zaułkach i bramach przepadłabym do imentu, uwielbiam takie klimaty. Piękne miasto.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O dziękuję. Poczytam sobie o nim. Ma facet wyobraźnię. A Ascoli jest niepowtarzalne nawet w Italii. Wygrywa ze wszystkimi miejscami ktore widziałam. A widzialam sporo. Ale ja patrzę nie tylko oczami ale i sercem. Uściski
PolubieniePolubienie
Osobiscie nie moge sie doczekac otwarcia granic i przywrocenia polaczeń lotniczych. Pierwszy wyjazd na pewno Włochy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pierwszy wyjazd Polska. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hahah wcale mnie to nie dziwi, trawa zawsze wydaje sie zielnsza tam gdzie nas nie ma
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie. Ale już bardzo tęsknię. Trzy lata z kawałkiem nie byłam. Najpierw trzęsienie ziemi teraz wirus.:(
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No to koniecznie musisz się teraz wybrać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Luciu ależ mi radochę sprawiłaś tym przedwojennym menu! Uwielbiam zgłębiać sprawy kuchenne. A tu takie menu!
A co do bram i tego co za nimi… to też uwielbiam zaglądać w takie zakamarki miejskie. Czasem można dostrzec prawdziwe cuda architektoniczne i dodatkowo tak zadbane. Uwielbiam też fotografować lampiony uliczne. Te też czasami sa wręcz arcydziełami.
PolubieniePolubienie
Mam w kraju sporą biblioteczke książek kucharskich z dawnych lat. I sporo w formie historii kulinarnych i gawed i ciekawostek. Miałabys co czytać. I gazety a właściwie czasopisma dla pań mojej babci i mamy. To z nich dzisiejsze menu. Wiem że lubisz fotografować. Buziaki
PolubieniePolubienie
Taki dom a la stara chata stoi całkiem blisko mojego miasta – jest mniejszy od tego ze zdjęcia , ale do złudzenia podobny. Postawił go i mieszka z rodziną komes drużyny wojów słowiańskich z grodu Grzybowo , nasz znajomy zresztą . Wzorował się na budownictwie wczesnośredniowiecznym . Ascolańskie zaułki i bramy przecudne . Rzeczywistość faktycznie nie wesoła.Trzymajmy się !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
oryginalne te domy… a co do rzeczywistości tylko ” trzymajmy się”. ***
PolubieniePolubienie
Nice blog
PolubieniePolubione przez 1 osoba