Tym jednym w tym przypadku jest Italia. Wróciły wstrząsy na poziomie 3,2 i 3,4. Ten ostatni to w Turynie. Możecie sobie wyobrazić jak czują się mieszkańcy północy?. Bo ja mogę.
A teraz rzetelne informacje o stanie zachorowań . Ze strony Obrony Cywilnej.
I to mi nasuwa jedną myśl. Wczoraj zadano mi pytanie:
-Co robią Włosi, że mają tyle zgonów?
I nie było to pytanie zadane z troski. Podtekst był. Na moje przekonania, że w kraju nie mówi się prawdy i na temat zachowania naszego rządu.
Otóż Italia poza największą w Europie ilością testów rzetelnie informuje o zgonach. Nie tylko z powodu koronawirusa, ale wszystkich powikłań na skutek koronawirusa. Jaki z tego morał wynika?
Nas czeka kolejne 15 dni izolacji. Podczas Wielkanocy także.
I nikt się nie buntuje. Chińczycy byli zamknięci przez dwa miesiące.
A teraz trochę obrazków. Jak wiadomo Internauci nie zapominają.
Najstraszniejszy mem z sieci.
I jeszcze takich kilka z podtekstem również.
Ale, że życie toczy się dalej, mój ukochany Kraków.
A teraz rozpoczynamy maraton uśmiechu.
Tu też się pośmiałam.
Kiedy babcia szpera w twojej szufladzie i znajdzie wałek elektryczny. 😀
Z racji zmiany czasu na letni umyłam w ramach porządków świątecznych zegar ścienny w kuchni. Bo przecież. …
A teraz coś do poczytania. Nadesłała mi do kolekcji moja córka.
Dawno się tak nie uśmiałam. Jak ona mnie zna.
Miłej domowej niedzieli i zdrowia nam Wszystkim
„Mgła
O społecznych skutkach zbyt gęstej mgły.
We wsi obok o świcie przyszła straszliwa mgła. Tak gęsta, że najstarsi mieszkańcy gminy nie pamiętali, żeby było tak strasznie. Widoczność najwyżej trzydzieści centymetrów. W takich warunkach jedna baba postanowiła rano pojechać do powiatu zaprzęgiem konnym. Ludzie mówili, żeby nie jechała. Pojechała. Około godziny dziewiątej koń wrócił sam do wsi. Bez baby i bez wozu. Zawiadomiono sołtysa. Sołtys zawiadomił gminę. W gminie powiedzieli, że nic nie pomogą, bo też nic nie widzą i długo jeszcze nie zobaczą, bo właśnie dzwoniło województwo i powiedziało, że dzwonili ci z meteorologii i powiedzieli, że mgła utrzyma się jeszcze dwa tygodnie. Tego było za wiele. Wyznaczono jednego chłopa, żeby wsiadł na motór i pojechał szukać wozu i baby. Był niechętny. Bał się, że wjedzie w drzewo albo w coś gorszego, bo nic nie widzi i tak, a tu jeszcze mgła, więc nie widzi jeszcze bardziej. Sołtys zmusił go jednak. Chłop pojechał w trwodze. Po około dwóch godzinach wrócił bez motoru. Motór był sołtysa, porządny, więc niesnaska. Wysłano ekspedycję poszukiwawczą złożoną z emerytowanego mechanizatora z PGR oraz byłej pielęgniarki z zakazem wykonywania zawodu po tym, jak nie dostała podwyżki i we wściekliźnie zbiła termometr i wypiła rtęć. Poszli pieszo. W tym czasie wróciła baba, ta co zaprzęgiem rano pojechała. Wróciła na motórze sołtysa. Mechanizator z PGR i pielęgniarka nie wracali za długo i zaczęto się o nich martwić. Sołtys więc wsiadł na konia wierzchem i pojechał ich szukać. W tym czasie mgła gęstniała tak, że ludzie zaczęli się od niej dusić i wymiotować potwornie, bo jakaś taka zgniła była. Po godzinie wrócił mechanizator z pielęgniarką – ona na zaginionym rano wozie, on ów wóz ciągnął z mozołem. Sołtys nie wracał. Nikogo po niego nie posłano, bo nie było ani chętnych, ani nie miał kto wydać polecenia poszukiwań. Kiedy zapadł zmierzch, z jednej strony wsi wrócił koń, a z drugiej sołtys – osobno. Tak to we wsi obok przez mgłę zmarnowano cały dzień chuj wie na co.”