Dziennik polski

Dzień ósmy.

Po wczorajszym dniu, który spędziłam oszczędzając kolano i wychodząc tylko na drobne zakupy i dużo  większe do apteki po zapas lekarstw, które lubię mieć w Italii, dziś od rana wczesnego rozpoczęłam piątek urozmaicony.

Najpierw włączyłam sobie pierwszy odcinek” Lucyfera” i już wiem, że będzie mi się podobał.

Potem potwierdziłam swój powrót do Italii.

I wybrałam się na parkowe spotkanie z ulubionymi dziewczynami.

Trakcja wiązana do Rynku i z Rynku tak doskonale się poskładała, że byłam na umówionym miejscu ” pod żyrafą”CIMG3390 czyli przed wejściem do ZOO przed czasem. CIMG3397

Nie ma co ukrywać nasz park zwany teraz Śląskim a poprzednio Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku założony na nieużytkach w 1951 roku  jest piękny.

Zaczęłam od fotki rowerów na miłośników rowerowych wycieczek po parku. CIMG3386

A potem urokliwe widoczki w oczekiwaniu na Dziewczyny.

Kiedy nadeszły ruszyłyśmy na długi parkowy spacer przy przepiekanej pogodzie. Dzięki temu mam kilka własnych zdjęć.

A potem znowu kilka parkowych widoczków

aż do naszego parkowego stawu,

gdzie mam kolejne zdjęcie.

Z parku widać nasze katowickie ” kukurydze”CIMG3410 i oczywiście odnowioną i przywróconą naszą kolejkę krzesełkową.

Za naszych czasów były 3 linie. Teraz jeździ tylko jedna.

Spotkanie było cudowne. Dawno tak nie naładowałam przyjacielskich emocji. Mnóstwo tematów, żartów. Jednym słowem spotkanie do niezapomnienia. CIMG3422

Dostałam urocze prezenty. Jak je sfotografuje, to pokaże.

A potem nastał czas na …. gofry,CIMG3425 których nie jadłyśmy od wyjazdów z dzieciakami naszymi nad morze.

Były pyszne.

Szkoda, że mój polski czas się zbliża do wyjazdu.

Mam nadzieje, że jednak przyjadę szybciej niż po kilku latach.

Dziś jeszcze przyjedzie mój wnuk i pojedziemy do jego domu czyli pogadać z moim synem i synową.

Jutro wolna sobota dla Agi więc kto wie gdzie nas poniesie. Może znów na spotkanie z przyjaciółką. 🙂 Naturalnie w jej ogródku.

W moich aktualnościach.

Prawda w oczy kole.Screenshot_2

Bulwersująca wiadomość.

Screenshot_9

https://oko.press/unijni-sledczy-podejrzewaja-ze-ryszard-czarnecki-wyludzil-pieniadze-z-parlamentu-europejskiego/?utm_medium=Social&utm_source=Facebook&fbclid=IwAR3SY_UDXOCqtX9PJzicILrmbcKlkeHkW4GGO7YDyyCuVzapCCwxglDBRyg#Echobox=1596086957

Dla poprawy nastroju fantastyczne ujęcie .116132838_2760481734181909_6294808597040699242_o

Dzisiaj jest i stary KrakówScreenshot_8

Galeria Memów otwarta.

Jutro mój ostatni weekend w Polsce. Mam mieszane uczucia.

Do jutra.

Dziennik polski

Dzień siódmy.

Nie mam planów.

Wczoraj udało mi się pójść do ortopedy. Załapałam się na godzinę 19.30 w prywatnej przychodni w Świętochłowicach.

Zabrałam naturalnie zdjęcie swoich kolan.

I cóż niestety SKS. Zużycie materiału.  Ale po badaniu pan doktór stwierdził, że kolana są w lepszej formie niż na zdjęciu.

W zaleceniach mam :

-nie forsować tej bolącej nogi,

-skończyć tabletki włoskie, bo dobre,

-robić na kolano okłady z kwaśnej wody, najlepiej tabletek a nie żelu, bo lepszy skutek.

Najbardziej drastyczne leczenie czyli zastrzyki z kwasu i endoproteza na razie nie jest konieczna.

Czyli zaczynam się od środka zużywać na potęgę.

Wracając wieczorem do domu czułam już chłód.  Jednak święta Hanka zaczyna się pokazywać coraz silniej.

Wobec powyższych zaleceń udam się do apteki po tę ” kwaśna wodę” i dzień spędzę na kanapie.

Jutro czeka mnie spotkanie parkowe, to nogę chce mieć w lepszej formie.

Chciałam sobie trochę po Katowicach pochodzić, ale szczerze mówiąc jak widzę to lekceważenie zarządzeń, to mi się przechodzi ochota.

Chyba zacznę oglądać „Lucyfera”. W końcu mam pełne cztery sezony. A zapowiedź piątego w sierpniu.

Poza tym cieszy mnie powrót jedynego serialu, który oglądam od lat czyli ” Na dobre i na złe”.

Mam też komplet serialu ” W głębi lasu”, ale pierwszy odcinek mnie nie zachwycił i tak sobie reszta odcinków czeka.

I tyle informacji dziennikowych.

Czas na aktualności.

116584749_3712194048797441_102613047936717451_n

Jeden z najlepszych tekstów jakie czytałam na temat koronawirusa.

😷😷😷Ponieważ koronawirus ma się u nas coraz lepiej, a zewsząd słychać tylko protesty przeciwko noszeniu maseczek, przytaczam tłumaczenie tego, co pisze amerykański chirurg na emeryturze, Sam Laucks o noszeniu masek:
🔵„OK, oto moja rada na temat masek:
Przez ostatnie 39 lat pracowałem w dziedzinie chirurgii. Przez znaczną część tego czasu nosiłem maskę. Pracowałem przez te lata z setkami (prawdopodobnie tysiącami) kolegów, którzy również nosili maski. Żaden z nas nie zachorował, nie stracił przytomności ani nie umarł z powodu braku tlenu. Żaden z nas nie zachorował, nie stracił przytomności ani nie umarł od wdychania zbyt dużej ilości dwutlenku węgla. Żaden z nas nie zachorował, nie stracił przytomności ani nie umarł na skutek ponownego wdychania odrobiny własnego wydychanego powietrza. Prawdą jest, że niektórzy ludzie z zaawansowanymi chorobami płuc mogą być tak delikatni, że maska ​​może utrudniać ich i tak słaby oddech. Jeśli twoje płuca są tak chore, prawdopodobnie nie powinieneś teraz wychodzić publicznie. „

Nawet jeśli nie dbasz o siebie, załóż maskę, aby chronić sąsiadów, współpracowników i przyjaciół!

~ „Ale czy wymóg lub prośba o noszenie maski nie narusza moich praw konstytucyjnych?” Nie możesz też wchodzić do sklepu spożywczego bez spodni. Nie można krzyczeć „ogień” w dziale produkcji. Nie wolno ci oddawać moczu na podłogę w sekcji mrożonek. Czy sprzeciwiasz się tym ograniczeniom? Zasady, ustanowione dla dobra wspólnego, są składnikiem cywilizowanego społeczeństwa.”

~ „Ale czy maski nie są niewygodne?” Niektórzy powiedzieliby, że bielizna lub buty mogą być niewygodne, ale nadal je nosimy. (Właściwie korzystanie z respiratora też jest cholernie niewygodne!) Czy maski są naprawdę tak złe, że nie możesz ich tolerować, nawet jeśli pomogą utrzymać innych w zdrowiu?

😁 żeby inni tez zrozumieli,ze wejście do sklepu czy środków komunikacji miejskiej w maseczce nie zagraża płucom i życiu😂
„Twierdzenie że maski powodują grzybicę płuc, jest tak samo zasadne jak twierdzenie, że gacie powodują grzybicę odbytu.
Jak nosisz miesiąc bez prania, to się nie dziw że załapiesz jakiegoś syfa.
Tylko że to nie maska czy gacie są winne, tylko twoje niechlujstwo człowieku.

Jeżeli maska to kaganiec, symbol zniewolenia, to przypominam że system jeszcze restrykcyjnej zmusza nas do zakrywania tyłka. Godzisz się na to niewolniku? Przecież twoja d.upa nie może puszczać swobodnych bąków, jajka nie mają cyrkulacji powietrza, a penis odczuwa ucisk większy niż czarni niewolnicy na polach bawełny w XVII wieku.”

Miłośnikom kotów w tym sobie: 😀110318724_3051915148240348_1044801293021802232_n
Ekologiczna Lucia Modna
116435076_10217976549786754_2995978205865131911_n
W rankingu który wybierasz prowadzi zdecydowanie wnuk. 116228801_3226711857396442_3469210318839211863_n
I cała pozostała partia memów.
Galeria Memów przedstawia.
Macham serdecznie Wszystkim.
Do jutra.

Dziennik polski

Dzień szósty.

Dziś mija tydzień jak wyjechałam z Ascoli. Już tydzień. i niech ktoś powie, że czas stoi w miejscu.

Pędzi jakby chciał ustanowić rekord.

Udało nam się wczoraj spotkać jeszcze przy pięknej pogodzie i przed wieczornym deszczem. Co prawda preparat antykomarowy był pod ręką, ale reszta była jak zawsze cudowna. Łącznie z domowym tiramisu.

Coraz nas mniej. Rozsiani po świecie i w innym podobno lepszym świecie. Dlatego te zdjęcia zatrzymały nasze spotkanie.

Do domu przyniosłam przepiękne dekoracyjne kalie, które w ogródku ma moja przyjaciółka. Są niesamowite. Kremowe z fioletowym wnętrzem

. A dziś od rana ” urzędówka”. Wniosek na nowy dowód osobisty złożyłam. Nie ma szybszej opcji niż miesiąc czekania. Nie ma opcji odebrania nawet z upoważnieniem notarialnym przez inną osobę. I nieprawdą jest, że dostanę dowód bezterminowy z racji wieku. Normalnie 10 lat ważności.

Tak, że odbiorę go przy następnym przyjeździe. Dziwne jest też, że na podany numer telefonu pani z okienka wysyła mi kod, który jej muszę podać. Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać, co by było gdybym nie miała telefonu.

Potem poszłam do Sądu Rejonowego i po raz kolejny złożyłam pozew o udokumentowanie praw do mieszkania.

Za ciosem pojechałam do ortopedy, ale mimo, że chciałam porady w opcji płatnej najszybciej 17 sierpnia.

Za to u mojego rodzinnego, który jest na urlopie mam załatwione wszystkie recepty, które odbiorę jutro.

Będę zaraz szukać innego ortopedy.

Dzisiaj mam kryzys formy i postanowiłam nie wychodzić z domu. Za to w piątek mam kolejne spotkanie z ulubionymi dziewczynami. Przed południem w naszym parku śląskim.

Trzeba będzie to spotkanie też zatrzymać w kadrze.

Wczoraj nerwy mnie brały na rodaków. Coraz więcej zakażeń a w sklepach ludzie niefrasobliwie bez masek. Nikt tego nie pilnuje. To samo w tramwajach i autobusach. Doczekają się, że wpadną w kolejną izolację, bo inaczej się tego nie opanuje. I będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Czego zresztą nikomu nie życzę i sobie też.

Czas na fotkę.

Tort weselny. 😀116380807_1407878726077400_8986375150434582592_n

I Galeria Memów na swoim miejscu.

 

W chwili obecnej nie mam sprecyzowanych planów na jutro. Ale kto to wie, co się wydarzy. 😀

Z pewnością my  się spotkamy.

Do jutra.

 

Dziennik polski

Dzień piąty.

Przedpołudniem wędrowałam. Tym razem ciśnienie podniósł mi polski operator Play. Jak wiadomo zmieniłam w piątek komórkę i podpisałam nowy kontrakt w tym samym układzie taryfowym.

Wczoraj dostałam smsa, że nie zarejestrowano mojej wpłaty w tym miesiącu. Sprawdzam na koncie. Jest wplata 3 lipca. Dzwonię do Playa. Mówię, co i jak i słyszę:

-Podpisała pani nowy kontrakt i trzeba wpłacić kwotę taką samą. Tamta została w starym kontrakcie.

No dobrze. Pojęłam. Przelałam.

Rano patrzę a tam wiadomość, że liczą mi rooming.

Ki czort w kraju jestem na polskim numerze. Jaki rooming? Dzwonie do Playa. I słyszę.

-Nie masz wystarczających środków na koncie.

I czort w bombki strzelił. Nie zadzwonię. To gdzie ta kasa z wczoraj?

Na stronie internetowej Playa jest opcja:

„Podaj numer. W ciągu 5 minut odzwonimy do ciebie. ”

Podałam. Wysłałam.

Rzeczywiście. Kilka minut telefon z Playa. Mówię, co i jak, a pani mówi:

Ja nic nie sprawdzę (to po… ta strona) proszę opisać problem.

To powiedziałam, że idę do punktu . I tam się dowiem.  Pani się ze mną zgodziła, Ze to dobry pomysł.

To po cholerę oni tę stronę maja. Tak se podzwonić do klienta?

No dobra wyszłam z domu. Chciałam wydrukować pozew do sądu, bo jutro go złożę. Mam tekst na nośniku.

Pod domem mam punkt. Napis na drzwiach:

” W związku z koronowirusem indywidualnych klientów nie obsługujemy”.

Nic to Baśka. Wzięłam głęboki oddech.

Pojechałam do Playa.

Okazało się, że żeby zadzwonić do operatora trzeba mieć dodatkowe pieniądze na koncie, bo za infolinię się płaci. Osobno. I nie tylko u nich, ale wszędzie, gdzie jest infolinia w urzędach.

Do wszystkich normalnych numerów mogę dzwonić z abonamentu a na infolinię muszę mieć dodatkowe środki. te dodatkowe wydzwoniłam wczoraj. 😀 To teraz  już wiem.

Doładowałam na wszelki wypadek.

Roomingu mi nie doliczają. Tak sobie wysyłają, żebym wiedziała, że czuwają.

Jedno z głowy. Teraz szukałam punktu wydruku. Wcześniej pogapiłam się na nasz Rynek pod palmami i po remoncie

a potem poszłam podziwiać kolejną nowość na prawie Rynku, bo na skwerze pod hrabią Redenem Tężnię Solankową.

Rzeczywiście czuje się ulgę w upale.

Wróciłam na deptak chorzowski czyli ul Wolności zwaną „Wolką”. Zjadłam pączka ze „Starej Pączkarni”. Tej samej co w Krakowie.

Znalazłam punkt wydruku. Ponieważ było trochę zajęć w punkcie, zostawiłam plik i poszłam pochodzić.

I udało mi się załapać na pedicure bez zamówienia wcześniejszego.

I tak pedicure zrobiłam, plik wydrukowałam i syta chwały wróciłam do domu.

Popołudniu idę na spotkanie przyjacielskie. W ogródku, który zawsze był salonem ogródkowym, aż jeden z naszych przyjaciół zastanawiał się, czy przed furtką nie zdjąć butów. 😀

Jutro dzień kolejny. I już tydzień od wyjazdu z Ascoli.

Będzie  z górki.

Stare krakowskie zdjęcie.Screenshot_2

I mini Galeria Memów.

Do jutra.

 

 

 

Dziennik polski

Dzień czwarty.

Dzień z założenia urzędowy.  Rano udało mi się umówić termin złożenia dokumentów o nowy dowód osobisty. Środa o 8.30 w UM. Potem pojechałam do centrum Chorzowa zrobić do tegoż dowodu zdjęcia.

Ponieważ punkt zdjęciowy, gdzie podobno wychodzi się w miarę  normalnie jest czynny od godz. 10.30 do 17.00 od poniedziałku do piątku. Miałam trochę czasu i poszłam do Sądu dowiedzieć się co się stało z moim pozwem o ustalenie prawa do mieszkania.

Otóż pozew został odesłany…  kilkakrotnie były wysyłane wezwania bez echa. Oczywiście eks nie był uprzejmy mnie powiadomić a ja popełniłam błąd nie upoważniając Agi do odbioru „sądówek” .

Tak, że muszę złożyć pozew jeszcze raz. I już napisałam kolejny raz pozew i tylko wydrukuję. Teraz zabezpieczyłam się adresem w Italii, adresem mailowym i wszystkimi numerami telefonicznymi.

Mądra Lucia po szkodzie.

Składając wniosek o dowód osobisty złożę też pozew do sądu.

Dziś popołudniu mam spotkanie rodzinne z moim trzecim dzieckiem czyli synową i wnukiem.

A jutro dojdzie do spotkania przyjacielskiego w ogródku u Ani. Na pewno będzie nas trzy plus ostatni Mohikanin czyli mąż gospodyni. A może jeszcze więcej.

Czyli wszystko nabrało kolorów.

Czekając na zdjęcia poszłam na chorzowski targ i kupiłam w końcu ogórki małosolne. Zaraz zjadłam dwa. Kupiłam koperek i młode ziemniaki i też je mam w planie.

Śledzie już jadłam jak i frankfuterki. Nasze śląskie a nie jakieś imitacje.

Teraz czas  na aktualności.

Najpierw dwie czytanki, które wprawiły mnie w zdumienieScreenshot_4

https://wtv.pl/tadeusz-rydzyk-110720-mh-poradnik?fbclid=IwAR0ttzv0Hl2TtA_eFRmCDx9nVDFIJR8hXIhifpT7BIpwW3o1S1OD2BhI1_U

Screenshot_5

https://gazetakrakowska.pl/rodzina-z-krakowa-odmowila-poddania-sie-kwarantannie-sanepid-nie-bedzie-psul-nam-urlopu/ar/c1-15094277?

a potem oczywiści zdjęcie111691021_3360123387364913_8702740033322377775_n

Tym razem Warszawa. Pałac Kultury i Nauki ma już 65 lat.

i Galeria Memów.

 

A na zakończenie rewelacyjny wierszyk, który nic nie stracił na aktualności.

116133390_3247838895262782_1648802250999614786_n

Do zobaczenia jutro.

Dziennik polski

Dzień trzeci.

Niedziela krakowska.

Ale wcześniej pokażę urokliwą chorzowską uliczkę. Obsadzoną hortensjami. Mam w tym cel 😀

Zgodnie z planem pojechałyśmy z Agą do Krakowa. Chciałam zapalić światełko na grobie mojego kuzyna, który odszedł 13 czerwca. Leży na cmentarzu na Salwatorze.  To bardzo stara i urokliwa dzielnica Krakowa.

Wyjechałyśmy z Katowic o dziesiątej i za godzinę wysiadałyśmy pod AGH, bo stamtąd miałyśmy bliżej autobusem pod zamek i przesiadkę do tramwaju na Salwator.

Poco pchać się na dworzec autobusowy i wracać.

Podchodząc do przystanku minęłam… uliczkę i skwerek  hortensjowy

a potem znajome owieczki pod Akademia Rolniczą,CIMG3279 która zmieniła ku memu zdumieniu nazwę na Uniwersytet Rolniczy.CIMG3280 Podobno ma to związek z unijnymi dotacjami. Uniwersytety mają a Akademie nie.

A potem już był Most Dębnicki na Wiśle,

obowiązkowa panorama zamku i bulwaru wiślanego

i moja sesja na tle Wawelu.

I to wszystko z turystycznego obowiązku. Pojechałyśmy na Cmentarz Salwadorski wysiadając obok klasztoru Norbertanek.CIMG3288 Stamtąd piękny spacer na cmentarz obok kościołka świętego Salwadora, w którym trwała msza.

Moment na wypicie kawy w kawiarence,

CIMG3299w której wisiał portret Najjaśniejszego Cesarza Franciszka JózefaCIMG3294 cieszącego się do dziś estymą krakowian.  Aleją topolową do bram cmentarza.

Kiedy wracałyśmy do tramwaju kościółek był zamknięty, ale dzięki temu można było pooglądać dziedziniec a w nim kilka ciekawostek.

W tej klimatycznej chacie

wisiał plakatCIMG3312 i stad wiemy, że to Domek Grabarza.

Aga postanowiła mnie pod nim uwiecznić.

A ja zauważyłam wystawę .

Piękne rzeźby aniołów, krakowskie szopki i malowane na szkle obrazy.

Wracając do tramwaju zgodnie stwierdziłyśmy, że nie mamy zamiaru iść na Rynek, bo tłok i gorąco a Kraków nam nie dziwny. Postanowiłyśmy wysiąść przy Karmelickiej i zrobić spacer Plantami. A w tramwaju takie siedzenia z Lajkonikiem.CIMG3333

Spacer Plantami rozpoczęty. CIMG3336Przystanek przy prześlicznym miejscu z pomnikiem Grottgera

i nowa ciekawostka krakowska. Z cyklu ” tu pod tą gruszką siusiał Kościuszko”… na ulubionych ławkach krakowskich znakomitości plakietki z nazwiskiem.

I spodobał mi się kosz na śmieci. 😀CIMG3340

Ja sobie strzeliłam fotki pomnika upamiętniającego Unię Polski z Litwą,

kilka krakowskich zdjęć

i moje miejsce spacerów dziecięcy nad sadzawkę z fontanną.

Wody nie ma, domku łabędzi nie ma na wyspie i fontanny też nie ma.

Zostały wspomnienia.

Za to jest niedaleko ciekawy nowy  pomnik Jana Matejki.

Rzut oka na Pomnik Grunwaldzki CIMG3357i stwierdziłyśmy, że mamy dość tłumów i wracamy do domu.

Posiliłyśmy się pączkami  ze „Starej Pączkarni” ja tradycyjnymi z lukrem i różą a moje dziecko z cukrem pudrem i rabarbarem.

Ledwo dotarłyśmy na Dworzec Autobusowy odjeżdżał autobus do Katowic. Połączenie jest rewelacyjne. Co pół godziny. Po godzince siadałyśmy do tramwaju i byłyśmy w domu o szesnastej.

Zrobiłam porządek ze zdjęciami i napisałam blog krakowski. A to Kraków w obiektywie Agnieszki.

Galeria Memów jutro.

Jutro zaczynam tydzień urzędowy.

Ale o tym jutro.

Do zobaczenia.

Dziennik polski

Dzień drugi .

Bardzo pogodnie, ciepło. I nieciekawe refleksje w obie strony. Zaczynam się obawiać.

Bo nagle okazało się, że kiedy byłam w Italii,  każdy chciał się ze mną spotkać. a kiedy przyjechałam czuję się jak ta zadżumiona.

Raczej nie spotkam się z kilkoma osobami, żeby nie było na mnie, gdyby nie daj Boże coś się zdarzyło.

A prawda jest taka, że to ja zaczynam się bać o siebie.

Przyjechałam z ” czystego ” regionu i miasta.

Jechałam busem z kilkoma osobami. Chodziłam do toalety w masce i nie kontaktowałam się z ludźmi. Tutaj też unikam tłoku.

A tymczasem ilość zakażonych w kraju dramatycznie rośnie. Obym zdążyła wrócić do bezpiecznej Italii.

Tylko moja synowa na pytanie:

-Nie boisz się ze mną spotkać? – Odpowiedziała:

-No wiesz. Staramy się żyć normalnie i przestrzegać tego, co zalecają. Nie gadaj głupot.

I tak jesteśmy umówione na poniedziałek popołudniu.

Dzisiaj poszłyśmy sobie sobie pooglądać rolety do pokoju mojej córki.

A poza tym namiętnie ściągam z „Chomika” serial „Lucyfer”. Mam już pełne trzy sezony. Będzie na  zaś. Podobno doskonały. Jeszcze sezon czwarty a już podobno startuje na Neflixie i piaty. 🙂

W planie mam wywalenie mnóstwa rupieci, które nie wiadomo skąd się naskładały.

A jutro jedziemy do Krakowa. Zapalić mojemu zmarłemu w czerwcu kuzynowi świeczkę i tak sobie po Krakowie pochodzić.

A od poniedziałku sprawy urzędowe. i tu wasze kciuki niezbędne.

Teraz może wybiorę się z córka do Castoramy. Zobaczymy dla porównania tam rolety.

A potem zanurkuje na swojej wygodnej kanapie i będę czytać.

Dziś Galeria Memów obecna.

Zapraszam jutro na wieczorny blog.

Dziennik polski

Dzień pierwszy.

Nie da się ukryć. Czas zapycha jak błyskawica. Dopiero był ranek a już czas szykować się do spania. Może nie dosłownie, ale niedługo wieczór.

Jak spędziłam ten pierwszy dzień? Intensywnie. Rano wraz z moim dzieckiem poszłyśmy na zakupy. Kupiłyśmy sobie po kiecce. Ja taką trykotową na po domu, bo nic takiego nie przywiozłam a Aga letnią uliczną.

Potem był w planie operator komórkowy. Zapomniałam paszportu i nic nie mogłam załatwić. To tylko udało mi się pobrać formularz do wyrobienia dowodu osobistego. Żeby go złożyć trzeba się umówić telefonicznie. Nie zdążyłam bo do trzynastej. Jak jutro nie da rady, to dopiero w poniedziałek.

Zrobiłyśmy  zakupy jedzeniowe. Kupiłam sobie śledziki i polską wędlinę i nawet w pierogarni pierogi. Ja z mięsem a Aga z serem.

Na rynku w Chorzowie pięknie wreszcie zagospodarowanym ( zdjęcia zrobię kiedy indziej) wyrosły palmy i tak poczułam się jak w Italii 😀

I czas było wracać do domu, bo  jak wiecie miałam zamówionego fryzjera.

Na pierogi nie było czasu. Machnęłam z apetytem kanapki i pognałam do fryzjera.

Posiedziałam tam trochę, ale jak zwykle wyszłam zadowolona.

Za ciosem wróciłam do operatora. I załatwiłam wszystko. Mam nowa komórkę i podpisałam nowy kontrakt.

A ponieważ pilnie musiałam skorzystać z toalety to zaszalałam i poszłam do naszej „Caffe Chopin” na sok porzeczkowy i ogromne ciastko z pianką owocową i galaretką. Było pyszne.

A potem okazało się, że zdjęć do dowodu już nie zrobię, bo minęła siedemnasta i wszystko się pozamykało. zapomniałam, ze taki model jest w Chorzowie.

Tak, że zdjęcia dopiero w poniedziałek.

Wróciłam do domu i czekam na burzę. Może jednak przejdzie bokiem. Zaraz coś tam zrobię sobie na kolację. I poczytam.

Jutro dzień telefonów. Może rozpocznę spotkania z przyjaciółkami. Muszę trochę ogarnąć w domu. To jest tylko pokój w którym śpię, bo to siedzenie telewizyjne eksa i Aga tam przestała sprzątać. Jak zajął dwa pokoje i nic w nich nie robi, to ona mu sprzątać nie będzie. Wystarczy, że okna myje.

Inna sprawa, że eks wygląda jakby chciał opuścić ten padół ziemski. Ciągi alkoholowe wyniszczyły go strasznie. Najwięcej kurzu w książkach.  Nie mam zamiaru tego kurzu z kilku lat wdychać.

Na czas pobytu w kraju Galeria Memów będzie nieregularna.

Czasu, czasu mało.

Ale pisać postaram się regularnie.

Do jutra. Wieczorowa porą.

 

 

 

Dojechałam

Cała i zdrowa chociaż w tym momencie zaczyna dopadać mnie zmęczenie. Wyjechałam wczoraj o 19.30 . Dojechałam kilka minut po szesnastej.

Upal był w nocy w Italii straszny, ale na wysokości Bolonii rozpętała się nawałnica, która z lekka nas wstrzymała. Błyskało się i  grzmiało tak, że wyglądało to strasznie. Dodatkowo taka ściana wody, że trzeba było się zatrzymać, bo nic nie było widać. Staliśmy dobre pół godziny zanim można się było ruszyć dalej.

W sumie bus z gatunku wygodnych. Jechało nas sześć kobiet i dwóch kierowców.

W sumie towarzystwo sympatyczne aczkolwiek preferencje polityczne nie moje. Wszystkie panie ze wschodniej Polski.

Trasa była przez Słowenię i Austrię, Czechy. Ja osobiście wolę jechać przez Udine i Alpy ale i tę drogę dobrze znam. W Austrii nigdzie nie widać maseczek. Jak i w większości w miejscach postojów.

W Polsce również podczas postoju tuż za granicą w Polsce nie widziałam maseczek. No i oczywiście nasłuchałam się przeróżnych teorii spiskowych.

Najważniejsze, że nawet trochę poczytałam. Tym razem niewiele spalam. Jak nigdy. Nie szkodzi, bo tę noc będę spać dobrze.

Już zresztą jestem na osobistej kanapie i nawet mój polski Internet ruchomy  też działa.

To tylko niewielka dzisiaj:

Galeria Memów.

A jutro zgłoszę się po powrocie od fryzjera.

Może namówię Agę, co by mi fotkę zrobiła.

Do zobaczenia.

 

 

 

Środa już podróżna

I ranek miałam zajęty. Okazało się, że wyjadę wcześniej niż nawet wieczorny wyjazd. Podobno już popołudniu.

Rano zadzwonił przewoźnik z wiadomością, że jest już w Italii i wyjedziemy wcześniej. Żeby czuwać pod telefonem i podać adres gdzie wsiadam.

Wiadomo, że w moją uliczkę nie wjadą dlatego spotkam się nimi przed wejściem na piazza Arringo. Rzut beretem od domu.

Rano zrobiliśmy ostatnie zakupy. Produkty jedzeniowe na drogę. melona dla córki i jeszcze trochę sera.

Wszystko wpakowałam do walizki tak, że ma sporo kilogramów. I własnie dlatego wolę jechać busikiem. Wysiądę pod domem i tylko problem z wtaskaniem jej na trzecie piętro bez windy. Tradycyjnie rozładuję na parterze. 😀

Komórki , komputer i Kindle się ładują.  To jednak cały dzień i noc w podróży.

Walizka zamknięta ostatecznie. Kanapki zrobione. I zaczynam czas oczekiwania.

Odezwę się jutro z drogi.  A potem bee opowiadać, co w kraju.

Buziaki moi mili.