Dzień ósmy.
Po wczorajszym dniu, który spędziłam oszczędzając kolano i wychodząc tylko na drobne zakupy i dużo większe do apteki po zapas lekarstw, które lubię mieć w Italii, dziś od rana wczesnego rozpoczęłam piątek urozmaicony.
Najpierw włączyłam sobie pierwszy odcinek” Lucyfera” i już wiem, że będzie mi się podobał.
Potem potwierdziłam swój powrót do Italii.
I wybrałam się na parkowe spotkanie z ulubionymi dziewczynami.
Trakcja wiązana do Rynku i z Rynku tak doskonale się poskładała, że byłam na umówionym miejscu ” pod żyrafą”
czyli przed wejściem do ZOO przed czasem. 
Nie ma co ukrywać nasz park zwany teraz Śląskim a poprzednio Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku założony na nieużytkach w 1951 roku jest piękny.
Zaczęłam od fotki rowerów na miłośników rowerowych wycieczek po parku. 
A potem urokliwe widoczki w oczekiwaniu na Dziewczyny.
Kiedy nadeszły ruszyłyśmy na długi parkowy spacer przy przepiekanej pogodzie. Dzięki temu mam kilka własnych zdjęć.
A potem znowu kilka parkowych widoczków
aż do naszego parkowego stawu,
gdzie mam kolejne zdjęcie.
Z parku widać nasze katowickie ” kukurydze”
i oczywiście odnowioną i przywróconą naszą kolejkę krzesełkową.
Za naszych czasów były 3 linie. Teraz jeździ tylko jedna.
Spotkanie było cudowne. Dawno tak nie naładowałam przyjacielskich emocji. Mnóstwo tematów, żartów. Jednym słowem spotkanie do niezapomnienia. 
Dostałam urocze prezenty. Jak je sfotografuje, to pokaże.
A potem nastał czas na …. gofry,
których nie jadłyśmy od wyjazdów z dzieciakami naszymi nad morze.
Były pyszne.
Szkoda, że mój polski czas się zbliża do wyjazdu.
Mam nadzieje, że jednak przyjadę szybciej niż po kilku latach.
Dziś jeszcze przyjedzie mój wnuk i pojedziemy do jego domu czyli pogadać z moim synem i synową.
Jutro wolna sobota dla Agi więc kto wie gdzie nas poniesie. Może znów na spotkanie z przyjaciółką. 🙂 Naturalnie w jej ogródku.
W moich aktualnościach.
Prawda w oczy kole.
Bulwersująca wiadomość.

Dla poprawy nastroju fantastyczne ujęcie .
Dzisiaj jest i stary Kraków
Galeria Memów otwarta.
Jutro mój ostatni weekend w Polsce. Mam mieszane uczucia.
Do jutra.










która zmieniła ku memu zdumieniu nazwę na Uniwersytet Rolniczy.
Podobno ma to związek z unijnymi dotacjami. Uniwersytety mają a Akademie nie.
Stamtąd piękny spacer na cmentarz obok kościołka świętego Salwadora, w którym trwała msza.
w której wisiał portret Najjaśniejszego Cesarza Franciszka Józefa
cieszącego się do dziś estymą krakowian. Aleją topolową do bram cmentarza.
i stad wiemy, że to Domek Grabarza.

Przystanek przy prześlicznym miejscu z pomnikiem Grottgera

i stwierdziłyśmy, że mamy dość tłumów i wracamy do domu.