Wyszłam z domu na drobne zakupy. I dobrze zrobiłam, bo raz, że zaliczyłam spacer, a dwa, że dotleniłam się. Wróciłam i zjadłam obiad szczęśliwie bez pijanego towarzystwa. Zagrzałam zawekowany rosół. Ugotowałam do niego tortellini i nawet uprzejmie zostawiłam drugą porcję w rondlu. Czy zje a nie porozwala, to już zagadka. na razie ma chyba pijackie napady, bo pokrzykuje i trzaska drzwiami. Konsekwentnie jestem w pokoju księdza.
Podsumowałam ilość butelek wypitych przez te ostatnie dni. Bez dzisiejszego dnia. bo na razie mamy zaliczone dwie. Po co to robię? Może gdyby organizm powiedział stop jest dokładne podsumowanie ile tego zaliczył. Czasem taka wiedza się przydaje.
W mieszkaniu zimno jak w kostnicy czyli „totenhali” jak mówimy na Śląsku. Myję się poszczególnymi partiami, bo o normalnym myciu nie ma mowy w nieogrzewanej łazience. Na szczęście pokój księdza ma niezależne ogrzewanie. 😀
Zaraz w końcu oglądnę ” Hrabine Maricę” film z lektorem polskim.
I zdążyłam wysłać poprzez mój bank niewielką kwotę na WOŚP. Wczoraj w tym wszystkim nie miałam głowy.
Film oglądnęłam, bo bajki operetkowe uwielbiam. Szkoda, że obraz sobie a dźwięk sobie. Ale i tak arie przepiękne.
Na mój nos V. wchodzi w etap schyłkowy. Jakkolwiek dzień zakończył kolejnymi butelkami.
Czyli do tabelki doszło kolejne cztery.
I tak sobie myślę, co ma do ciągłej próby pomocy moja inteligencja. A z takim stwierdzeniem się spotkałam. Poza tym nie prowadzę bloga jako ” zmartwiona kobieta” a jedynie po prostu się martwię, co nijak nie jest tym samym. Oj mamy problem z odbiorem słowa pisanego.
Piszę o tym, co dzieje się u mnie głównie dla siebie i nie ukrywam tego swojego życia pod lukrowanym wierzchem. Jest fajnie i ciekawie to opowiadam. Jest gorzej piszę o tym. Czasem mam wrażenie, że te moje zapiski pomagają innym osobom w podobnej sytuacji. Bo nie czarujmy się. Ten nałóg jest wszechobecny i atakuje podstępnie. Tylko wstydzimy się o nim powiedzieć. Udajemy, że go nie ma i żeby broń Boże nie wyszedł z czterech ścian domu. Nie ma, to nie istnieje.
A tak jest tylko na allegro. Jak czegoś nie można kupić właśnie tam, to nie istnieje.😀
Czy to ja mam się wstydzić, że jestem mimo wszystko z osobą uzależnioną, dla której szukam lekarstwa. A nawet jak go nie znajdę, to pomogę. I nie przynosząc kolejną butelkę czy udając, że wszystko jest w porządku.
V. wie, że nie akceptuję tego, co robi. Nie ma domu kiedy jest z butelką. Nie gotuję, nie sprzątam po nim. Ale wie to kiedy jest trzeźwy. Potem jego samocena zanika. A ja konsekwentnie jestem przeciw i nie mam zamiaru tego ukrywać.
Wracam do czytania. Mamy ostatni dzień stycznia. Może jutro pokuszę się o podsumowanie
To wszystko napisałam wczoraj.
A dziś niestety jest gorzej. Rano był strzępem człowieka i myślałam, że będzie trochę spokoju. Widział, co zrobił w nocy w kuchni. Pochował części maszynki do kawy. Na szczęście znalazł sam brakującą część, bo kawy by się nie napił. Na stole piętrzyło się wszystko, co w pijanym widzie zgromadził. Chleb, kiełbasa, ser puste opakowania. Na złość mnie, ze nie gotuję. Podłoga kleiła się od rosołu a sitko na którym były tortelllini ( które chyba zjadł na sucho) zawiesił miedzy krzesłami. Posprzątałam kuchnie, bo wstyd gdyby ktoś wszedł do domu. Chory umysł. A potem nie mógł się doczekać żebym wyszła z domu. Nie było mnie może ze 40 minut. Zdążył wypić butelkę i teraz zalicza kolejną. Kiedy wróciłam był pijany w najbardziej wredny sposób. Bluzgający i przy tym trzymający się pionu. Liczę, że może ta kolejna butelka go zmoże i znów pójdzie do łózka. Ale boi się kiedy widzi komórkę w moich rękach. Boi sie nagrania. Nie mam zamiaru tego robić, bo po co. On doskonale zdaje sobie sprawę będąc trzeźwym jak się zachowuje po pijanemu.
A jednak nie był to koniec ciągu. Pozostało jeszcze tak ze 150 butelek. Na przyszły miesiąc wystarczy.
A teraz Rozmaitości.
Kącik LM
Poradnik PPD
Kuchennie
Zapiekanka ziemniaczana po włosku
A muzycznie taka oto niespodzianka. Cały spektakl z Opery Krakowskiej i „Księżniczka czardasza”.
Poproszę o kciuki, bo nie ukrywam, że jestem sytuacją zmęczona. Jutro zapraszam na subiektywne spojrzenie Polki o Polkach w Ascoli. Pojadę po bandzie.
Do jutra.





























