Nic nie moze wiecznie trwać

Spokój był prawie dwa dni. 😀

https://www.youtube.com/watch?v=IM9PEspQdgk

I tyle o tym.

Jakoś mnie to nie zdziwiło.

Jeszcze nie pada. Po wczorajszej ulewie a wręcz oberwaniu chmury ciut pogodniej. temperatura wczesnowiosenna. Bo co to jest 15 stopni. A w nocy 13 stopni.

W nocy zmarzłam i dziś wezmę dodatkowy koc, bo kołdry nie chce mi się zaścielać. Jutro jadę do Civitanova na rezonans magnetyczny. To może coś ciekawego opowiem.

A na razie wracam w świat przemocy kryminalnej.

Mój wnuk skończył dziś 26 lat.

Czas przemija niepostrzeżenie. Ale tej daty nigdy nie zapomnę.

 

Spokojnie

Może komuś wydać się dziwne, co takiego jest w zwykłym spokojnym dniu, żeby aż o nim donosić na blogu. Ten ktoś pewnie ma takich spokojnych dni w nadmiarze i nawet sobie nie zdaje sprawy jaki skarb posiada.

Ja takich spokojnych dni mam jak ” na lekarstwo” wiec wciąż są dla mnie ” gwiazdką z nieba”.

Wczoraj właśnie taką ” gwiazdkę z nieba dostałam” z przedłużeniem na dzisiejsze przedpołudnie.

Dlatego nie wpadłam w stan przerażenia kiedy okazało się, że dopadła mnie skleroza i zapomniałam o polo V. czerwonym, które pięknie farbuje nie wiadomo dlaczego. I tak część prania wyciągnęłam w kolorze różowym zwłaszcza to białe.

Mimo włożonych do prania kartek zabezpieczających przed pofarbowaniem. Bibułki miały aż burakową barwę i widocznie więcej nie były w stanie wchłonąć.

Uratowałam jednak wszystko co mnie cieszy, dzięki takiemu specyfikowi co się nazywa ” Remedium” i kupuje się go w „Acqua Sapone” na okoliczność takich wpadek.

No i oczywiście jest jeszcze niezawodna ” candeggina” czyli po naszemu „Ace” lub wybielacz.

Ale nie lubię takich wpadek jako PPD. Jednak niestety czasem się zdarzają. Dzień więc miałam zajęty ratowaniem ciuchów i czytaniem ” kryminałów”, które sobie nabyłam w ilości osiem sztuk. Za podpowiedzią Iwony Mejza . Kryminały dla odmiany niemieckiej autorki Nele Neuhaus.

http://lubimyczytac.pl/cykl/317/oliver-von-bodenstein-i-pia-kirchhoff

Zresztą pisałam o tym. Dziś dokupiłam ostatnią książkę z tej serii ” Dzień Matki”, bo jest już ebook.

Seria podoba mi się. Jestem w trakcie drugiego tomu. Każdż książkę można naturalnie czytać oddzielnie ale, że występują ci sami bohaterowie i śledzimy ich życie także, to lubię czytać po kolei. 🙂

Jako pastelowa blondynka uwielbiam krwawe książki 😀 Teraz będę polować na ciekawie zapowiadający się „Odwyk” Adama Widerskiego. I wreszcie podoba mi się okładka. 736619-352x500Chociaż mam skojarzenia z ” Lesiem”.

Pogoda taka jak ostatnio. Rano słonecznie i to umożliwiło nam z Hanią moją przyjaciółką zakupy na targu a koło południa burze i deszcz. Właśnie za oknem solidnie leje. O letnich ciuchach nie ma co marzyć. I kurtka wciąż stanowi nieodzowny element stroju.

W moim czytniku ponad 100 pozycji do czytania. Kiedy przeczytam usuwam i wiem ile książek mam w planie. Nie wystarczy życia na przeczytania wszystkich książek, które autorzy piszą. Znowu pojawiają się nowe nazwiska. Nawet na bieżąco trudno śledzić nowości dlatego blogi książkowe maja tylu wielbiciele a blogerki … no to już zupełnie inna historia. Może coś tam kiedyś napiszę subiektywnie jak zawsze na temat blogów książkowych.

 

 

 

 

Do naśladowania

Wczoraj pojechaliśmy z V. na imprezę o której za chwilę. Już drugi raz byłam na niej obecna chociaż teraz po długiej przerwie.

Imprezę można nazwać spotkaniem z uczestnikami akcji organizowanej przez Asur Marche ( spółka zajmującą się problemami służby zdrowia i obywateli zarazem) oraz związku emerytów spod czerwonego sztandaru, którego członkiem jest V. czyli CGIL.

Na czym ta impreza, która tak mi się podoba polega?

Otóż raz w roku właśnie na takim spotkaniu odbywają się prezentacje twórczości seniorów. Twórczość jest zróżnicowana, bo są to wspomnienia prozą, wiersze okolicznościowe o wydźwięku często patriotycznym i czasami teksty napisane w dialekcie ascolańskim.

To co różni tę imprezę od podobnych, to to, że ta twórczość jest dedykowana umownie wnukom.  Często są to wspomnienia, które sięgają wielu wielu lat wstecz opowiadane przez dziadków autorów i oni też przekazują te historie dalej.

Były również dzieciaki z klasy, która zajmuje się takimi wspomnieniami.

Ażeby nadać odpowiednią oprawę  spotkaniu zaangażowano do czytania twórczości profesjonalistów. Aktorów z Teatru Ventidio Basso z Ascoli. Niektórzy jednak autorzy woleli czytać lub recytować sami.

Wszyscy dostali dyplomy a do wręczenia ich zaproszono znanego telewizyjnego  dziennikarza  Massimiliano Ossini,Massimiliano_Ossini.jpg który zamieszkał w Ascoli po ożenieniu się z ascolanką.

Ossinipobrany plik (1) wydał niedawno książkę ( zdjęcie nad piazza del Popolo w Ascoli)9788893160049_0_221_0_75.jpg i oczywiście ją podpisywał chętnym.

Auli na spotkanie użyczył magistrat w San Benedetto.

Wszystko było zorganizowane perfekcyjnie. Dojazd z Ascoli specjalnym autobusem, żeby nie było kłopotów z parkowaniem.

I oczywiście jakże by nie…  doskonały bufet przystawek zimnych i ciepłych a nawet timballo warzywne i mnóstwo ciastek. Oczywiście napoje z winem musującym białym na czele.

Tak, że o obiedzie a nawet w moim wypadku kolacji mowy nie było. Za dużo ciasteczek, które w wersji włoskiej są malutkiepobrany plik (2) i wobec tej wielkości zjada się ich ponad miarę. images (2) To moje ulubione tzw: ” brzoskwinie”.

I tym słodkim akcentem kończę, żeby nie myśleć o wczorajszym dniu wyborczym.

 

 

Dlaczego?

Nie ukrywam miałam cichą nadzieję na inny wynik wyborów do PE chociaż logika  podpowiadała mi inny scenariusz.

W moich czasach bardzo popularne było powiedzenie ” a państwo tyle daje na oświatę ” w sytuacji jak obecna. To państwo jednak na oświatę nie daje a nawet ogranicza środki.

I stało się jak się stało.

Większość elektoratu PiS to ludzie starsi w moim wieku,  emeryci. Oni maja zakodowane, że na wybory się idzie i glosuje się na tych co trzeba czyli  odpowiednio podpowiedzianych. Lata tresury, kiedy nie można sobie było pozwolić na nieobecność przy urnach a frekwencja wynosiła 98 %.

I jeszcze ta ” kiełbasa wyborcza” w postaci trzynastej emerytury. Wypłaconej oczywiście w miesiącu wyborów.

Czy nikomu z głosujących nie przyszło do głowy, że rząd ani minister finansów nie ma pieniędzy. Ta trzynasta emerytura to ułamek tego co dostaliśmy z odprowadzanej różnicy naszej emerytury brutto a otrzymywanej netto. I to nieraz przez sporo lat. To są nasze pieniądze. A ba… to my jako podatnicy wypłacamy osławione 500 + z naszych często mizernych emerytur.

A ta trzynastka  również została opodatkowana i część pieniędzy czyli różnica miedzy 1.100,- brutto a około 900,- netto wróciła do skarbu państwa.

To my podatnicy utrzymujemy rząd w szerokim rozumieniu. Aż za szerokim. To my płacimy im pensje i fundusze reprezentacyjne.

A teraz drugi elektorat, który dla odmiany mizernie poszedł do wyborów. To najmłodsze pokolenie. Im trudno podnieść tyłki od komputerów i dopóki nie wprowadzimy glosowania przez Internet nie ma co na nich liczyć.

Ale glosowanie przez Internet dla ekipy rządzącej jest bardzo niebezpieczne. Z młodzieżą nigdy nic nie wiadomo a do tego zagłosują ci poza granicami kraju. Z trzeźwym spojrzeniem na rzeczywistość.

Mam nadzieję, że tego doczekam.

A tak obie strony i ta wygrana choć jeszcze o tym nie wie, ale się dowie i ta przegrana dostaliśmy po równo. po d…pie.

Może to nas czegoś nauczy a może nie, bo ponad 100 lat likwidowania tragicznego polskiej inteligencji sprawiło, że jest ona w mniejszości.

I tego mi najbardziej żal.

Kiedyś inne warstwy społeczne starały się do niej równać poprzez wychowanie, naukę, oświatę.

Teraz na świeczniku świecą inne wartości.

I to już jest tragiczne.

 

 

 

Prawie uwierzyłam

A w co?  W nadejście tych tropikalnych upałów czyli afrykańskiego powietrza . Wiadomość była prasowa i nie sprawdziłam z serwisem pogodowym. A im się z reguły prognozy sprawdzają.   Jak mówią że  deszcz to deszcz. I tak mówią.  Właściwie nie ma dnia bez deszczu. Parasol na wyposażeniu.

A dziś  cały  dzień zachmurzony i mokry. Moja przyjaciółka pojechała  na wycieczkę do term. Chyba niezbyt udany wyjazd.

W Italii też wybory. I do PE i burmistrza Ascoli. Mnóstwo  ludzi. Przed poludniem zrobilismy  trzykrotną przymiarkę żeby w końcu pojechać jeszcze raz po obiedzie. V. głosuje na Starówce bo tam mamy zameldowanie.

A tak w ogóle to jeżeli macie w domu mężczyznę który  w kuchni ma dwie lewe ręce to dziękujcie Bogu. Taki co umie gotować i na dodatek uważa się za wyrocznię  to masakra.

Ale że postanowiłam nie narzekać to już nie napiszę że krytyce podlega wszystko co ktoś robi inaczej.

I tak myślę że kobieta automatycznie odkłada  rzeczy na swoje miejsce i nie tylko swoje. Rodzaj męski nie ma tego w zwyczaju.

Gdyby V.zostawil na wannie piżamę to ja bym ją stamtąd na 100 procent zabrała. Moja mu nie przeszkadzała. Przez moment chcialam ją na tej wannie zostawić jako test, ale zrezygnowałam. I tak wieczorem ją założę  to założeń testu jak długo na wannie poleży nie spełni.

To nie narzekanie a reflekcja. Wracam do lektury.

O koncercie ale nie tylko

Bardzo przydałoby mi się słowo ” więc”.  Ale, że nie zaczyna się od ” więc”, to może zacznę tak:

A więc dzisiaj opowiem o koncercie wczorajszym. Na marginesie Włosi mają takie  „więc ” w postaci ” allora” chociaż oznacza ono ” następnie”. Ale często zaczynają opowieść od tego właśnie słówka.

Po tym wstępie przechodzę do sedna. Chociaż nie najpierw zdjęcie zdjęcia z magistratu na którym pięknie widać Starówkę ascolańską na tle San Marco. Te wieże …IMG_1310Wczorajszy koncert był jedynym, który mnie zainteresował z programu APP czyli „Ascoli Piceno Przedstawia na IV Festiwalu Artystycznym złożonym z teatru, muzyki, tańca i cyrku popołudniu i pożną nocą”.  Tak brzmi nazwa tego festiwalu. Przydługa jak to u Włochów.

Koncert okazał się popołudniem ( mimo, że na afiszu był ” wieczór z…)  Gyorgy Ligeti.pobrany plik

Kompozytor węgierski znany najbardziej z muzyki filmowej do ” Odysei Kosmicznej”.

https://pl.wikipedia.org/wiki/György_Ligeti

Koncert w sali pokościelnej kościoła san Pietro in castello. Niedaleko uliczki Lisa a wiec znanego mi doskonale z racji oryginalnej wieży dzwonniczej, która sprawia wrażenie niezwykle wąskiej a naprawdę jest trójkątna. IMG_1320.JPG

samo wnętrze nie zachowało nic z wystroju kościelnego. Tylko rozetka z nad drzwi wejściowych,IMG_1314.JPG łukowate oknaIMG_1315.JPG i charakterystyczny strop. IMG_1313.JPG

Zrobiłam tylko zdjęcie miejsca koncertu w oczekiwaniu na muzyków filharmoników z Marche.

Koncert rozpoczął gitarzysta i on tez koncert zakończył. Gianluca Gentilli.

Potem był wspaniały pianista Fausto Bongelli z „Musica Ricercata” . Tu poszukałam jego wykonania w Internecie

Kogo zainteresowała znajdzie na you tube inne utwory.

Bardzo ciekawie brzmiał kwintet instrumentów, że tak powiem dmuchanych z flecistką jedyną kobieta wśród muzyków. W skład kwintetu wchodził flet, obój, klarnet, fagot i róg.

To ten utwór chociaż kwintet ciut w innym składzie był wczoraj.

Bardzo ciekawe muzycznie popołudnie.

Sam kościół jest w pięknym otoczeniu. Oto leżąca w dole urokliwa willa z ogrodem i z widokiem na panoramę Starówki Ascoli.

Wróciłyśmy z przyjaciółką busikiem do domu ( na koncert zawiózł nas V. mający moment dobroci dla zwierząt :D) i myślę, że coraz częściej muszę odczytywać wszystko co znajduje się na afiszach, żeby czegoś ciekawego nie przegapić.

Refleksje po przeprowadzce

Przeprowadzce z Bloxa na WordPressa.  Minęły prawie dwa miesiące. Blog piszę w nowym miejscu od 28 marca czyli zaraz jak tylko Blox zawiadomił, że zamyka swoją platformę.

W wielkim szoku zabierałam swoje zabawki ocalając z tych sześciu i trochę lat co się dało. W przypadku dziennika to spory okres czasu. Szmat czasu.

Ale jakoś to nowe podwórko ogarnęłam a jednak coś się skończyło. Nie ma wielu osób które komentowały, albo może są i nie komentują z jakiś powodów. Co prawda najwierniejsze grono pojawia się, ale też nie tak regularnie jak na Bloxie.

I właśnie tego mi żal.

Niewiele osób znalazło się tutaj. Większość chyba wybrała Bloggera.

I ciekawa jestem jakie mają refleksje po tych dniach bez znajomego Bloxa.

Niby na naszym Bloxie wciąż widnieje adres, pod którym jesteśmy, ale to widocznie nie to samo.

Takie wspominki mnie naszły.

Dziś przed południem był dzień urzędowy. Jak to w Italii. Bez efektów. Inna sprawa, że to było takie bicie piany przez V.  Niczego innego się nie spodziewałam.

Ale za to idziemy z moją  przyjaciółką na ten koncert o którym nic nie wiem. Pełna zagadka.

Jutro więc opowiem swoje wrażenia.

A że z Bloxa wyniosłam systematyczność pisania tych kilka zdań w dzienniku zanotowałam.

 

Wyścig do fotela

W Ascoli też trwają wyborcze nastroje. Będzie nowy burmistrz. Jakaś niesamowita ilość osób kandyduje. Po ulicach jeżdżą wyborcze samochody z muzyczką i zachętą z ogromnym plakatem kandydata.

Mnie najbardziej śmieszy kandydat, który podczepia się pod premiera Salviniego.

Na plakacie czytamy:

-Jak lubisz Salviniego , to glosuj na mnie. 😀

Wczoraj dwa razy zafundowałam sobie spacer do centrum Starówki. Raz dla przyjemności z przyjaciółką, zakończony lodami na piazza Arringo, a drugi raz z obowiązku.

Bratanica V. ( brata ciotecznego córka) również jest zaangażowana w wybory i własną karierę.A kandydat mający duże szanse  zaaranżował spotkanie na najgłówniejszym placu czyli piazza del Popolo.

Ugrupowanie tegoż kandydata jest, z którym  V. absolutnie nie  po drodze, ale rodzina to rodzina więc poszliśmy na ten spęd ludności ascolańskiej.  Robić za tłum. 😀

Po drodze kątem oka zauważyłam podobną imprezę na piazza Immacolata. Tam była przygotowywana ” kiełbasa wyborcza”, bo widziałam wino i paczki spożywcze.

Dotarliśmy na piazza del PopoloIMG_1306 w momencie kiedy widać Panu Bogu nie spodobały się te atrakcje a może miał dość kłamstw i niespełnionych później obietnic i krople deszczu przeszły w tropikalną ulewę. Dobrze, ze piazza del Popolo to prześliczne arkady otaczające plac tak, że na głowę się nie lało. Z trybuny nic nie było i spotkanie z kandydatem przeniesiono do palazzo dei Capitani, do którego tradycyjnie przylega scena na placu.

A my wykorzystaliśmy moment kiedy ulewa cichła i przemieściliśmy się na piazza Arringo,

bo tam staje ” navetta” czyli  bezpłatny busik dla mieszkańców i turystów krążący po Starówce. Zawsze można spory kawałek podjechać.

A z wiadomości kulturalnych. W piątek pójdę posłuchać orkiestry filharmoników z Marche, która będzie koncertował w kościele San Pietro  in Castello. IMG_1304 (2)To niedaleko od Lisa.

Innych atrakcji jakoś nie dostrzegłam w programie.

Ponadto z wiadomości domowych. Wreszcie zlikwidowałam kołdrę i mamy tylko pikowaną kapę pod którą śpimy. Kołdra jest jeszcze w zasięgu ręki bo podobno wraca zimno od soboty.

Zwariowana pogoda.

Ze wspomnień Bloxa

Wspomnień ciąg dalszy

01.12.2013 2lucia

Tak mnie wykończyły zabytkowe poduszki, że kiedy wreszcie odgryzłam zębami ostatnią nitkę i z czystym sumieniem zasiadłam do herbaty… znów zaczęła mnie roznosić energia PPD.

I tak wlazłam do szafki z najstarszymi moimi książkami. Screenshot_125Tymi które ocalały z pogromu hojnego pożyczenia różnym osobom, które skutecznie uszczupliły mój księgozbiór.

Są tam książki z cyklu „ dla dorastających panienek”, dla chłopców i dziewcząt lubiących indiańskie przygody i wiele wiele innych.

Są tam też książki które kupowałam w antykwariacie na ul. Szpitalnej jako mała Lucia w asyście babci.

I tak znów miałam w rekach wspomnienia. Oto najstarsza książka w moim domu. Screenshot_126 Opowiastki dla dzieci „ W lecie”. Tak tak, ta książeczka ma ponad 100 lat a nawet żeby być dokładną 117- cie. ( a teraz jeszcze więcej :D)Screenshot_127.jpg

A tak wyglądały książki, które wstyd się przyznać lubię do dziś ( gdyby nie to, że całe życie je lubiłam powiedziałabym, że dziecinnieję na starość), książki dla panienek często o pensjonarkach.Screenshot_128.jpg

Wspominałam, że w antykwariacie była ołówkiem napisana cena.  I jest ona widoczna do dziś. Ta książka kosztowała 8.- .Screenshot_129.jpg Nie było to dożo w końcu lat pięćdziesiątych. Moje kieszonkowe i drobne oszczędności wystarczały bez problemu nawet na kilka książek. A ta książka, z której pożyczyłam sobie tytuł” Złote szkolne czasy”Screenshot_130 opowiadając w „Życiorysie PRL- em malowanym” o mojej szkole w tamtych latach, już była droższa. Aż 15.- złotych polskich.Screenshot_131

Ta książkaScreenshot_132  zawsze wywołuje we mnie pytanie. Jaka była dziewczynka o imieniu Maryla, która dostała ją w prezencie w 1930 r.  I jak ta książka trafiła do krakowskiego antykwariatu? Teraz jest moim dziecinnym wspomnieniem.Screenshot_133.jpg

Jeszcze uśmiechnęłam się od ucha do ucha przy tej książce…  dużo, dużo młodszej.Screenshot_134.jpg Ma zaledwie 53 lata. To z czasów kiedy byłam grzeczną dziewczynką Screenshot_135.jpg i z jakiś kłopotów zdrowotnych wysłano mnie do sanatorium w Miedarach- Kopaninie k/Tarnowskich Gór. Tam do dzieci przebywających w sanatorium przychodzili nauczycieli i tam skończyłam VI klasę i za zasługi dostałam w nagrodę książkę.Screenshot_136.jpg Jakoś innych nagród ( a było ich trochę ) nie znalazłam w tym momencie. Być może są na innych półkach i być może znajdę je podczas wielkich porządków po powrocie.

Jak na razie idzie dobrze. Fotele i kanapa naprawiona, poduszki obszyte. Oto ostatnie trzy, ze słynnymi końmi  czyli 5 sztuk ocalonych.Screenshot_137.jpg Nastał czas porcelany, bibelotów i książek. I tak powolutku do przodu.

Zapiski dzisiejsze

Wczoraj zapomniałam napisać o jednej zabawnej historii jaka mi się przydarzyła.

Otóż szlam sobie na Lisa i na wysokości mostu zanim zaczęłam robić zdjęcia spotkało mnie takie wydarzenie.

Szłam sobie z plecaczkiem, na nosie miałam okulary słoneczne, co pewnie było nie bez znaczenia. Włosy jak to często ja splecione w warkocz, który już ma swoją grupę fanów. I nagle usłyszałam męski głos:

– Ciao piccola.

Rozejrzałam się. W promieniu 10 metrów  żadnej innej osoby płci żeńskiej. Ewidentnie do mnie szczerzył się facet na oko w wieku mojego abrahamowego syna. Nie powiem z lekka mnie zatkało. Mimo, że o metryce nie pamiętam jednak zdaję sobie sprawę z wieku i taka zaczepka do 72 latki to co najmniej dziwna jak nie budująca. 😀

Zgodnie ze zwyczajem, który do perfekcji opanowałam w Italii udałam, że nie słyszę. Jeszcze tylko zerknęłam czy facet nie jest przypadkiem niewidomy. Ale nie. To poszłam dalej i resztę już znacie.

Żebym przypadkiem nie uwierzyła w  cud nad Tronto, to wieczorem odezwały mi się moje plecy i za poradą pani doktór z pogotowia wzięłam tachipirynę. I pomogło.

I dlatego dziś kiedy jechaliśmy kolo szpitala zarejestrowałam się na ten rezonans magnetyczny.

31 maja ale aż w Civitanova. Spory kawałek od Ascoli. W Ascoli najbliższy termin w grudniu. !!! Tak, że zrobimy sobie wycieczkę popołudniową, bo rezonans mam o 16.30.

A, że dzień bez fotek dniem straconym, to popatrzcie sobie na mur do posesji

obok której przejeżdżaliśmy w poszukiwaniu rozmarynu, bez którego nie istnieje kuchnia włoska. Irysy o przepięknej barwie w towarzystwie agawy.

Mamy wprawdzie rozmaryn w doniczce, ale jeszcze za mały na codzienne podbieranie.

Tak, że wracając do przygody to też Italia, w której kobieta nie ma wieku i długo nie staje się przezroczysta. 😀