Aneks do wpisu

Wzięłam głęboki oddech. Nie, nie jestem spokojna – dalej furie mnie gonią, ale…

Muszę podziękować za to, że nie czuję się osamotniona i mam do kogo wylać swoje emocje.

Po namyśle postanowiłam obrócić ten afront na swoją korzyść. Będę udawać, że ten pomysł przyjęłam jako dobrą monetę. Jako troskę o odciążenie mnie, która i tak w końcu będzie normalnie być z V. Jedyne nad czym się zastanawiam, to ten wyjazd do Polski. Chyba zacisnę zęby i nie pojadę. Bo czort wie, co wtedy może się wydarzyć.

A gdybym teraz uniosła się honorem i wyjechała padłyby komentarze:

-Widzisz, szukała tylko pretekstu, żeby wyjechać i cię zostawić samego.

A z drugiej strony wiem, że V. psychicznie by się załamał i ułatwił całą intrygę.

A o tym, że najlepiej niech go oddadzą do Domu Opieki palnęłam po tej wiadosci i widziałam błysk zrozumienia w oczach V.

No nic, proszę jutro rano o kciuki, co się będzie działo zobaczymy.

Teraz naprawdę do jutra.

No i sprawa się rypła

Czułam i nie tylko ja, ze za tą troską o mój wypoczynek coś się kryje. Otóż dziś G. zadzwoniła do ojca, że ona nie może stale mu pomagać ( głownie wozić samochodem) i dlatego zadzwoniła do asystentury socjalnej, która mu przysługuje. I to samo w sobie nie byłoby złe, gdyby nie jutrzejsza wizyta lekarska, która ma stwierdzić warunki w jakich żyje, by na przykład była pomóc przy prysznicu itp.

Tu V. nie zdzierżył, bo tak jeszcze nie jest niesprawny, a przy prysznicu od lat mu pomagam i dowiedział się, że ja jestem za stara do pomocy. Kropka.

Nie chcecie wiedzieć, jak OBOJE się zdenerwowaliśmy. Ja chciałam się pakować, V. zaczął mnie przytulać i mówić, że przecież on zawsze chce dla mnie jak najlepiej i jestem z nim, a G. się rządzi bez jego woli. A on jeszcze ma wolę decyzji. I mam się nie denerwować ( bo nawet cardioaspirinę wzięłam ), zobaczymy, co jutro o 8. 30 będzie na tej wizycie.

Cholera wie, co nagadała na mój temat. A, co będzie, to ja wiem. Pogadają i na tym się skończy, że jak potrzebuje pomocy, to ma zadzwonić.

Tak mnie trzęsie, że nawet garnków nie mam siły umyć. A miał być pogodny wpis połowomarcowy. Może jutro.

To do jutra.