Odhaczone

Mam zrobione badanie wszystkich narządów wewnętrznych i mam już opis. Teraz z tym muszę iść do ZA, bo jakkolwiek coś tam przetłumaczyłam, to nie mam pojęcia, co dalej z tymi wynikami. Na nerce jest jakaś cysta i choć pani doktor powiedziała, żeby nic z tym nie robić, to lepiej zapytać. Kamienie w woreczku mam i to spore. Amen.

Oczywiście V. mimo nienajlepszej kondycji musiał się ze mną wybrać do porto D’Ascoli. Nie protestowałam, bo zawsze dla niego coś innego niż chodzenie w kółko po placach. Tym bardziej, że zaraz obok ambulatorium jest nasza restauracja, w której nie byliśmy przeszło rok. To postanowiliśmy zjeść w niej obiad.

Sama droga do San Benedetto przypominała przejazd ogrodami. W tym roku szczególnie pięknie kwitnie wistaria zwana też glicynią. Mnóstwo jej w kolorach blado i silniejszego fioletu. Oprócz drzew owocowych kwitnie już wszystko. Nawet pierwsze róże widziałam. Czerwone i żółte. Kwitną kalie, przeróżne pnące krzewy, a nawet widziałam jeden krzaczek naszego bzu. Zawsze żałuję, że nie jest on tu popularny. A na poboczach mnóstwo kwitnącego na biało czarnego bzu, maków i żółtego chwastu, który zapomniałam jak się nazywa. A wszystko na tle jasnozielonych listeczków na drzewach. Pięknie jest. Mimo, że dziś bez słońca. Temperatura w okolicy 20 stopni więc o upale nie ma mowy.

Nie powiem, też czuję się z lekka zmęczona. Na jutro planuję ( może się uda) zrobić trochę wiosennych zdjęć w ogrodzie biskupim.

I jeszcze pokaże Wam słup graniczny na Starej Salarii czyli drogi solnej z nad Adriatyku do Rzymu. Nigdy nie miałam okazji zrobić mu fotki.

To skoro się zameldowałam, to teraz się odmeldowuję. Wracam do ” Milicjantów z Poznania „.

Jeszcze Kącik LM

I gdyby ktoś chciał mieć tulipany wieczne 😀

Do jutra.