Życie z telewizorem

Pewnie nie jest to przypadłość, która rządzi tyko życiem V. Znam jeszcze kilka innych osób, które żyją rytmem jaki wyznacza telewizja. V. miał tak zawsze. Jego mama mówiła, że jego ukochaną jest telewizor. Od tamtych czasów śpi z pilotem i dopiero kiedy głęboką nocą się zbudzi, bo naturalnie śpi, wyłącza to pudło. Nie muszę mówić jak mnie to denerwuje. Od rana do późnej nocy toto gada. Głównie. I co najgorsze, to panuje terror. Jak wiadomo w kuchni włoskiej toczy się życie, co w naszym przypadku oznacza, że telewizor jest włączony, V. siedzi przy stole i żadne czynności typu mycie naczyń nie mogą się odbywać, bo mu to przeszkadza. Najmniejszy szelest wynikający z życia urasta do rangi hałasu .

Oczywiście telewizor w sypialni służy do słuchania i raczej zasypiania podczas odpoczynku popołudniowego i nocnego. Ja nigdy fanką programów telewizyjnych nie byłam, a teraz mam wręcz alergię na telewizor z telewizją naturalnie, bo sam telewizor wyłączony niechby sobie stał.

Ponieważ rzadko kiedy mam ochotę coś oglądnąć, bo następuje sprzeczność gustów ( włoskie polityczne gadające głowy mnie denerwują), to skutecznie od telewizji się odzwyczaiłam. Podczas ostatniego pobytu w kraju ani raz nie włączyłam telewizora. Jak coś mnie interesuje mam Internet.

Cale szczęście, że trochę czasu spędzamy bez tych włoskich telewizyjnych wrzasków, bo wszystkie te programy są pełne podniesionych głosów i często gadania wszyscy naraz.

Jedyne co lubię, to transmisje operowe, bo już koncertów nie mam możliwości oglądania, o ile są sprzeczne z gustem osobistego. Ale to akurat mnie nie denerwuje. mam książki i zbyt mało czasu na dodatkowe gapienie się w obrazki telewizyjne.

Jako, że pełnia coraz bliżej wczorajsze kaprysy zaowocowały samotnym wyjściem V. z domu. I to po cichu, że nawet się nie zorientowałam, że wyszedł. A ponieważ do kolacji brakowało mi fasoli w puszce typu ” Jasiek”, która w Italii nazywa się ” spagna” to wyszłam do sklepu i trochę mi zeszło. Za to zrobiłam pierwszy album róż i przy okazji akacji, która już zakwitła. Dziś wracając do domu dołożyłam dwie fotki pnących róż kwitnących do towarzystwa naszemu czarnemu bzu na naszej ulicy.

I jeszcze widziałam z okna busa pole makowe na skarpie przy ascolańskim amfiteatrze rzymskim. Może zdążę zrobić fotki zanim przekwitną, bo jak wiadomo maki są moimi ulubionymi kwiatami polnymi.

Na piazza Arringo prace trwają i pawilony gastronomiczne prawie gotowe. Chyba w sobotę inauguracja corocznych ” Fritto Misto”. Dodatkowo szykują się kwietniowy ” pchli targ”, któremu zabraknie dużego placu przed magistratem. Będzie musiał się ścieśnić. Tymczasem chłodno i nawet V. zmarzł i wróciliśmy wcześniej do domu. Jak na razie nie pada, a ma i zaledwie 14 stopni.

A teraz Kącik LM

Z cyklu prace ręczne

I kulinarne cudeńka

Do jutra.

19 myśli na temat “Życie z telewizorem

  1. Telewizja mnie denerwuje coraz bardziej, sa tygodnie, kiedy w ogole nie ogladam, jak sie cos dzieje waznego na swiecie, to wlaczam ktorys w programow publicystycznych ktorych prowadzacych (a glwnie-prowadzace) lubie, ale to rzadko. Poza tym coraz bardziej oglupiajca sieczka. Moj maz lubi ogladac dokumety przyrodniczo-geograficzno-historyczne, kiedy ja rano spie lub poznym ranem czytam i czasem, jak mnie zaciekawi temat, to do niego dolaczam. U nas panuje wzaajemny szacunek i nikt nigdy nie slucha tak glosno, zeby przeszkadzac drugiej osobie. Filmy i seriale na Netflix czy Amazon Prime ogladamy z reguly wspolnie, ja czasem, jako sowa ogladam poznym wieczorem ´”moje” oczywiscie na tyle cicho, zeby mu nie przeszkadzac. Poza tym sa sluchawki, jesli chce sie sluchac np. glosno muzyki i z tego korzystamy oboje.

    Roze piekne:)

    Tu nadal po krotkim lecie-trwa przedwiosnie;(

    Polubione przez 1 osoba

    1. U mnie dziś właśnie przedwiośnie, bo chłodno. Ale różom to nie zaszkodzi. Mój stosunek to telewizji jest raczej negatywny. Czasami dzienniki lub jeżeli jest coś co mnie interesuje. Niestety mamy przeciwne zainteresowania polityczne z racji różnego pochodzenia. Czasami razem oglądamy programy Marche czy włoskich zabytkach.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Ja w ogole nie rozumiem ludzi, u ktrorych telewizor w domu jest wlaczony non-stop, malo mnie co tak irytuje i wkurza, jak to. U mnie w domu by to nie przeszlo, w ostatcznosci telewizor by polecial przez okno. I nie pisze tego przenosnie, ja bym to zrobila.

        Polubione przez 1 osoba

  2. My mamy 2 TV w 2 roznych pokojach czyli pracowni S i salonie wiec sobie nie przeszkadzamy. Dodatkowo S ma sluchawki.

    Dziennika TV nie ogladam wogole. Nieraz sie zastanawiam kto decyduje co mamy uslyszec /wiedziec bo takie glupstwa pokazuja.

    Czy te roze w Ascoli pachna?

    Usciski

    Aga T

    Polubione przez 1 osoba

    1. My mamy też w dwóch miejscach. Ale mnie nic nie kreci aż tak, żeby iść i oglądać w dzień w sypialni, a w nocy w kuchni programy. Ogólnie mam awersję do telewizji i polskiej i włoskiej.
      Są gatunki pachnące, ale to te staroświeckie.
      Buziaki

      Polubienie

  3. Luciu może róże i staroświeckie, ale to są bardzo dobre odmiany, widać po lśniących liściach. Niestety zauważyłam, że mszyca już zaatakowała. Jeśli chodzi o telewizor to u mnie jest tak samo , a w sypialni nie ma. I to nie , że wiek mamy stosowny, delikatnie mówiąc, zawsze tak było. Lidka

    Polubione przez 1 osoba

    1. Właśnie te stare odmiany pachną. Te nowe gatunki piękne, ale bezzapachowe. V. bez telewizji nie zaśnie. A odebrać mu pióra i zgasić prawie niemożliwe, bo się budzi. Wiem, że na całym świecie są takie egzemplarze maniaków telewizyjnych obrazków. Buziaki

      Polubienie

  4. Też jakoś tv nie polubiłam . Zwykle coś czytam , nawet jak jest włączony. Najczęściej oglądamy wiadomości a poza tym oboje lubimy programy historyczne i z gatunku popularno – naukowych albo turystycznych . Jakiś czas oglądałam kanał z remontami ale jest w tak powtarzalnej konwencji, że się szybko znudziłam. Za to dziś odebrałam książki i już wsiąknęłam w atmosferę poznańskiego półświatka. W porównaniu z pogodą u nas , to w Italii prawie upał. Buziaki

    Polubione przez 1 osoba

    1. I po to mamy książki, żeby ta telewizja poszła się bujać. U mnie popołudniu zaczęło padać i pada i temperatura poleciała jeszcze w dół . Koło siedemnastej 11 stopni. Wróciliśmy do domu i ja jestem zadowolona. Spokojnie zrobiłam kolację i mogę wrócić do Poznania. Buziaki

      Polubienie

  5. Uwielbiam ciszę i książkę.

    Telewizor służy do streamingu, Netflixa…. Nie mamy żadnego „zwykłego” programu telewizyjnego i włączamy go raz na tydzień albo dwa…

    A czasami zapominamy całe tygodnie;-)

    Uściski.

    Polubione przez 1 osoba

  6. mój mąż jest tak samo związany z telewizorem.
    Co ciekawe: u mnie w domu jak byłam dzieckiem telewizora nie było bardzo długo. Potem się pojawił, potem zepsuł… i znowu go nie było. Były książki i radio.
    W latach 80. kiedy ktoś odwiedzał mnie po raz pierwszy zawsze się dziwił „nie masz telewizora?!”. No nie miałam. Tzn. miałam, zepsuty. Zajmował miejsce, którego potrzebowałam na książki, to wyniosłam do piwnicy.
    Dopiero w 90roku, gdy mąż się do mnie wprowadził pojawił się i telewizor.
    Matko. Lata całe zasypiałam przy migotaniu i gadaniu pudełka… Jakie to było męczące.
    Teraz mieszkam sama. Owszem mam telewizor, ale nie mam abonamentu na telewizję. Właściwie mam w nim tylko Netflix i ew. jakieś polskie kanały filmowe jak podłączę komputer. I całkowicie mi to wystarcza.
    Wykupuję za to abonament w radiu 357… ale często zapominam, żeby je włączyć, bo przywykłam do ciszy.
    Programów politycznych nie znoszę właśnie ze względu na te wrzaski i przekrzykiwanie się.

    Polubienie

    1. To mnie rozumiesz jak mnie to męczy. W kraju znam kilka osób uzależnionych od telewizji. Od seriali zwłaszcza. Radio lubię, ale jak stałe chodzi telewizor, to nie mam jak słuchać. A polskiego nie mam, bo nie mam radia, które by to odbierało. A laptopa nie włączam stałe. Zresztą jakoś odwyklam. Uściski

      Polubienie

Dodaj komentarz