Moje lęki

Cały dzień usiłowałam napisać blog. Napisałam, ale opracować go mogłam dopiero teraz.

Tymczasem nadeszło lato. O dziesiątej temperatura 24 stopnie. W cieniu naturalnie. Ludzie porozbierani targają w rękach nadmiar garderoby, bo jeszcze nikt nie wierzy, że to naprawdę nadeszły ciepłe dni. Ci inni włożyli krótkie spodnie – panowie, ale nie ascolanczycy, bo jak wiadomo ascolanczycy długie spodnie zamienią na krótkie w czerwcu lub w lipcu.

Ale krótkie rękawy już tak. Sama ściągnęłam kurteczkę i zawiązałam ją na biodrach. Siedzę czekając na busa, bo zostałam wysłana z papierami inwalidzkimi osobistego. To spory kawałek drogi i muszę podjechać busikiem.

A w sprawie lęków. Wczoraj osobisty przyniósł lekarstwo do zażywania w domu. To Cabometyx. Terapia 30 dni. Jak sobie poczytałam, jakie może nieść objawy, to mi włos się zjeżył. Jednak mężczyźni, to słaba płeć.

Każda kobieta zaczęłaby terapię natychmiast kiedy tylko dostałaby lekarstwo. Bo każdy dzień się liczy. V. nie. Musiał się psychicznie nastawić i postanowił zacząć od dzisiaj. Lekarstwo trzeba brać około czwartej popołudniu. Dwie godziny po obiedzie i minimum godzinę przed następnym posiłkiem. No i jedzenie. Nic surowego. Owoce i warzywa gotowane. Poza jabłkiem, które trzeba obierać. I to jedno mnie cieszy, bo ja swoje obieram, a V. je ze skórką i usiłował mnie zmusić do jedzenia jak on. A ja nie lubię ze skórką i już . A osobistego interesuje nie co i jak działa lekarstwo, ale cena. Oczywiście jest całkowita refundacja. Ale jak ktoś nieubezpieczony? Prawie 10. 000 euro.

Wracając do jedzenia. Wszystko ma być dobrze ugotowane. Koniec z twardym mięsiwem. Dobrze, że makaron jest u nas nie al dente.

Ja pojechałam z tymi papierami , a V. gotował nasze ulubione cozze. Pyszne było, bo sugo wzbogacił smak radicchio.

Zdążyłam posprzątać i padło hasło do wyjścia, bo V. źle się czuje w domu. To kończę wpis w cieniu na piazza del Popolo, gdzie mamy niespodziankę. Na przeciwko ” Caffe Meletti” montuje się fontanna. I słusznie. Co to za plac bez fontanny. Na piazza Artingo są dwie. Muszę uważać, bo telefon zamienia Arringo w Stringi. 😃

Ascoli poza tym ma kilka sklepów typu galeria artystyczna. Przed sklepem często coś ciekawego. Ten klaun bardzo w moim guście.

Jeszcze idac na koncert i skracając drogę do teatru przez taką wąziutką uliczkę natknęłam się na pęki lwich paszczy na murach

I jeszcze mam pytanie. Co to znaczy ” dbaj o siebie”. Precyzyjnie. Bo dziś kolejne dwie osoby, które spotkałam kazały mi to robić.

A ja przecież dbam o siebie. Jem, śpię, czytam, staram się kierować uwagę na inne rzeczy niż opieka nad osobistym, który i tak tego nie widzi. Co jeszcze mogę zrobić? Nawet do kardiologa jutro idę. I nawet wiem, co mi powie. Że to stres i mam się nie denerwować. A ja jak słyszę ” stai tranquilla” i ” stai calma”, to dopiero mi ciśnienie skacze. Ale może coś w tej materii doradzi, że to nie serce. W końcu moi rodzice oboje zmarli na serce.

A żeby było optymistycznie. Na piazza del Popolo zawiesili prawie we wszystkich arkadach białe zasłony. Mają dawać cień i stanowić dekorację. Zawłaszcza kiedy wieje.

Osobisty zażyczył sobie zdjęcie więc za ciosem i ja.

No to się rozpisalam dzisiaj.

Rozmaitości dzisiejsze.

Kącik LM

W kuchni artystyczne dzieła do jedzenia

I przepis na majonez z jajek na twardo.

I jeszcze

Recettes simples

Majonez z jajek na twardo (nie potrzeba surowych jajek! )

SKŁADNIKI:

2 jajka na twardo

sok z 1/2 cytryny

jogurt grecki 150g

sól

METODA:

1. Wymieszaj jajka na twardo z sokiem z cytryny, jogurtem i solą.

2. Możesz dodać 1 łyżeczkę oleju z nasion, aby uzyskać gładszą i bardziej kremową konsystencję. Jeśli lubicie, żeby było bardziej żółte, spróbujcie dodać szczyptę kurkumy

Poradnik PPD

Jutro chyba będzie nowy Tygiel.

Do jutra.